[break]
Na około miesiąc przed głosowaniem parlamentarnym zaczęły je serwować panie z PiS-u. Ponadziewały raptem po plakacie na niektóre latarnie uliczne, ale w tym tygodniu znaleźli się naśladowcy i szaszłyki wyglądają już nieco okazalej.
A na banerach, na przykład przy Kaszowniku, reklamuje siebie już dobrze ponad tydzień Andrzej Gross. Nie ma się co chłopu, czyli kandydatowi PSL-u, dziwić. Musi się partii za stołek prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa odwdzięczyć. Dlatego użycza siebie jako kandydata do wypełnienia listy. Zanotować może jedynie porażkę.
Jego poświęcenie jest jednak szczególne. W końcu PiS w ramach odbijania polskiej wsi z rąk PSL-u chce też capnąć i tę agencję z wielkim budżetem i tysiącami stołków. A gdy się uda, może ludzi w niej sczyścić od prezesa po portiera.
Za to „jedynka” z PiS-u Krzysztof Czabański daje znać, że bojem rozpoznaje teren, z którego trafiło mu się kandydować. Spotkał się m.in. z ordynariuszem toruńskim bp Andrzejem Suskim i uczestniczył w promocji książki o Honorowej Obywatelce Torunia, gen. prof. Elżbiecie Zawackiej. Wczoraj konferencją pod Urzędem Miasta pokazał zaś, że zna już prezydenta Michała Zaleskiego. Ma być jeszcze u marszałka województwa, choć to człowiek z PO. Może też rektor UMK? Raczej odpada dyrektor Radia Maryja, bo na liście PiS ma od dawna innego faworyta, a w zasadzie faworytkę.
Inny spadochroniarz, mistrz w tej specjalności (kiedyś wylądował też w Toruniu i okolicy), europoseł PiS Ryszard Czarnecki dywagował niedawno w prasie o ewentualnym sukcesie jego partii. Zastanawiał się, czy to możliwe, że wygra, ale przegra. Czyli że zdobędzie najwięcej miejsc w Sejmie, ale nie będzie mieć większości do samodzielnego rządzenia, a nie znajdzie się koalicjant i rząd stworzą np. koalicja PO, ZLew i Nowoczesna. Pocieszał się europoseł, że taki wariant w Polsce udał się w zasadzie tylko kilka lat temu w sejmiku Podkarpacia, gdy wszyscy zjednoczyli się przeciw zwycięskiemu PiS-owi. Otóż nie tylko tam. Od prawie roku taki wariant ćwiczymy w powiecie toruńskim. Już w dzień po wyborach samorządowych starosta Mirosław Graczyk z PO miał zmontowaną koalicję partii teoretycznie przegranych i zwycięski PiS został postawiony do kąta.
Faktem jednak jest, że teraz są sondaże, dające PiS-owi bezwzględną większość w Sejmie. Są też jednak rozmowy PO i SLD. I nawet dają efekty. Pojawił się w nich toruński łącznik. To prawnik, prorektor UMK, prof. Andrzej Sokala. PO dała zgodę i SLD - choć niby jest opozycją - mógł go zgłosić jako swojego kandydata do Trybunału Konstytucyjnego.
Co do PO i ZLewu, to gazeta, której „nie jest wszystko jedno”, tradycyjnie rozliczyła partie z obsadzania list kobietami. Zerknijmy, jak to u nas wygląda. Na listach i PO, i ZLewu dwa pierwsze miejsca zajmują panowie. A kto jest najbardziej postępowy? Oczywiście PiS! Ma jedną panią w „dwójce”, a dwie w „czwórce”. A kandydat PiS do Senatu? Też kobieta! A niby PiS tak się brzydzi poprawnością polityczną. Wygląda na to, że taktyką tej partii jest nie tylko czasowe chowanie prezesa w kampanii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?