Dziś w to trudno uwierzyć, ale kiedy Alicja Bogacka szukała pracy jako pielęgniarka, rynek w tym zawodzie nie był łaskawy. - Do Torunia przyjechałam z rodzinnego Barlinka za bratem, który był już tu od wielu lat. Trafiłam na jedyny taki moment, kiedy pielęgniarek był nadmiar i nie mogłam znaleźć pracy - wspomina.
Wcześniej przez siedem lat pracowała w służbie zdrowia. W Toruniu jednak musiała szukać innego zajęcia. W końcu los na jej drodze postawił Agnieszkę Siemianowską, która zaproponowała koleżance kupno pieca z drugiej ręki. - Dziś już wiem, że to nie był przypadek, bo ich w życiu nie ma - podkreśla.
Pracownia CUD w Toruniu powstała nie do końca przypadkiem
- W Barlinku była pracownia ceramiki prowadzona przez Romanę Kaszczyc. Chodziła tam połowa dzieci i młodzieży z okolicy. To miejsce było radosne, intrygujące, zawsze kojarzyło mi się z otwartością i możliwością wyrażania siebie. Miałam taką wizję, żeby też stworzyć coś takiego - mówi pani Alicja.
To na początku się udało przy ul. Królowej Jadwigi, gdzie wspólnie z przyjaciółką, która namówiła ją do kupna pieca, w piwnicy prowadziły niewielką pracownię ceramiczną. - Potrzebne było dużo pracy, żeby to miejsce doprowadzić do porządku. Pomagali praktykanci ze szkoły budowlanej i technikum elektrycznego. Można było się tam spotykać i po prostu razem lepić - opowiada.
W końcu życie skierowało panią Alicję w końcu na róg Podmurnej i Mostu Paulińskiego, gdzie założyła galerię i pracownię ceramiki CUD. Ceramika przy Moście Paulińskim powstaje już od dziewięciu lat. Oprócz galerii na parterze, w piwnicy bije prawdziwe serce tego miejsca, czyli pracownia z piecami i niezliczoną liczbą narzędzi niezbędnych do stworzenia ceramicznych cudów.
Właścicielka przyznaje, że przez lata dużo się zmieniło, a CUD już nie jest tylko pracownią, ale też przedsiębiorstwem. - Przez to czasami zaburza się proporcja między tworzeniem a biznesem - przyznaje. - O ile w sezonie turystycznym jest świetnie, to przez resztę roku wplatam inne działania w repertuar galerii. Włączam wtedy inną część kreatywności i organizujemy warsztaty, realizujemy indywidualne zlecenia czy wystawy, by zapewnić miejscu płynność finansową.
Inspiracje w pracowni CUD pochodzą od opiekunów
Łączenie bycia przedsiębiorcą i artystą to dla właścicielki CUD-u sposób na życie - wypełnia je ceramika, która dostarcza pani Alicji inspiracji na każdym kroku. - Zawsze, gdy jestem gdzieś w podróży, wchodzę do pracowni ceramicznych, rozmawiam z artystami, szukam kontaktu z innym człowiekiem - opowiada.
Największą inspiracją artystki jest opiekuńczość, bo każdy w życiu potrzebuje kogoś, kto się nim zaopiekuje. Stąd na początku tworzyła głównie anioły. Przedstawiane były w codziennych pozach: podczas prania, zbierania grzybów czy sprzątania. - Potem wszyscy zaczęli je robić i klienci pytali, czy wszystko musi mieć skrzydła - śmieje się artystka. - Ale nadal myślę o tej opiece i tworzę prace, które nazywam "opiekunami" choć nie zawsze są skrzydlaci.
- Jak patrzę na rzeczy, które tworzyłam 20 lat temu, zastanawiam się, jakim cudem ktoś to kupował - uśmiecha się pani Alicja. - Wtedy ceramika była jednak mało dostępna. Cokolwiek się zrobiło, to poszło. Dzisiaj pracowni jest o wiele więcej i ludzie szukają czegoś innego. Często ceramika ma być prezentem dla kogoś, kto już wszystko ma i musi być czymś jedynym w swoim rodzaju.
W ceramice z CUD-u można znaleźć coś więcej
Artystka zauważa, że w pracy z gliną można znaleźć to, czego się szuka w życiu. - Moim marzeniem jest poznanie techniki rakuyaki tam, skąd się wywodzi, czyli w Japonii. Ceramika jest wtedy poddawana szokowi temperaturowemu - z 1000 stopni do temperatury powietrza, potem jest jeszcze chłodzona w wodzie. Tworzą się szczeliny, nie wiadomo, gdzie pęknie, czy się nie przebarwi albo roztrzaska. Nigdy nie wiadomo do końca co wyjdzie i wszystko jest niespodzianką.
Właśnie te niespodzianki znajdują też odwiedzający pracownię pani Alicji. Klienci bowiem nie zawsze wychodzą stąd tylko z ceramiką. - Niektórzy tu przychodzą po prostu pooglądać prace i poprawić sobie nastrój. Kiedyś przyszedł kominiarz, od słowa do słowa otworzył się i opowiedział mi całą historię swojego życia. W końcu mówi "Boże, co się stało, przecież nigdy nikomu tego wszystkiego nie opowiadałem!" - wspomina artystka.
Takie historie zdaniem pani Alicji właśnie są cudami, które definiują jej pracownię. Kiedyś skrót CUD pani Alicja rozwijała jako "Ceramikę Unikatową Dzieci" albo "Centrum Uwalniania Dobra". - Dzisiaj myślę, że CUD to po prostu cud sam w sobie - cud życia, tworzenia, spotkania się tutaj i bycia razem.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?