[break]
Burza oklasków przywitała Roberta Więckiewicza, gdy w środę pojawił się po pokazie „Króla życia” w „Od Nowie”. Film opowiada historię Edwarda, który postanawia diametralnie zmienić podejście do życia.
Aktor nie ukrywał, że na planie wciąż miał wątpliwość, czy jego udział w tej produkcji jest dobrym rozwiązaniem. „A jakbyś tak naprawdę stał się pozytywnym człowiekiem? Przecież jesteś!” - mówił mu reżyser Jerzy Zieliński.
- To nie było proste. Na co dzień jestem mroczny, mało się uśmiecham - opowiadał aktor. - Jestem pesymistą. Mam też problemy z samoakceptacją i poczuciem spełnienia. O wiele łatwiej jest mi szukać w sobie mrocznych stron i obdzielać nimi swoich bohaterów. Wszystko muszę najpierw przefiltrować przez siebie, bo nie umiem grać technicznie. Takie pozytywne otwarcie jak w „Królu życia” jest o wiele trudniejsze. Dziś myślę sobie, że ten bohater był mi potrzebny do konfrontacji z samym sobą. Często boimy się prostych słów i odruchów, bo wydaje nam się, że są banalne. Mamy skłonność do komplikowania wielu rzeczy, myśląc, że wówczas mają większą wagę.
Rola w „Królu życia” była dla Roberta Więckiewicza też formą odreagowania po „Pod Mocnym Aniołem”, gdzie zagrał alkoholika.
- Ta rola kosztowała mnie dużo energii. To była kulminacja mroku. Potrzebowałem po niej czegoś zdecydowanie lżejszego - mówił. - Propozycje z Hollywood? Po sukcesie „W ciemności” rzeczywiście pojawiło się kilka propozycji. Każda z nich była związana z koniecznością bycia na stałe w Stanach Zjednoczonych, co z różnych względów nie jest możliwe. Ostatnio pojawiła się kolejna szansa, o czym nie mogę na razie mówić.
Podczas spotkania pojawił się także temat filmu „Wałęsa: człowiek z nadziei”.
- Nie chodziło mi o uzyskanie efektu, aby widzowie powiedzieli „Wykapany Wałęsa!”. Zależało mi bardziej, aby pozbyć się Więckiewicza - wspominał. - Gdy zobaczyłem siebie po ostatecznej charakteryzacji, pomyślałem, że nie mogą grać swoim głosem. Dysonans byłby zbyt wielki. Nie chciałem też udawać Wałęsy. Zdecydowałem się stworzyć coś w połowie mojego i jego. To było gigantyczne ryzyko. Ostatecznie widzom po jakichś pierwszych 30 minutach filmu wydaje się, że prawdziwy Lecha Wałęsa mówi właśnie tak jak w filmie.
Podkreślał, że praca ma ogromny wpływ na jego życie. I odwrotnie.
- Jeżeli chcecie wiedzieć o mnie więcej, to oglądajcie filmy z moim udziałem. Dużo o mnie mówią. Grywam bohaterów, z którymi bardzo chciałem się spotkać - mówił. - To nie są przypadkowe rzeczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?