Toruń był priorytetem

Rozmowa z Adamem Lisewskim, pochodzącym z Torunia środkowym, który od nowego sezonu będzie reprezentował barwy pierwszoligowego Polskiego Cukru SIDEn-u Toruń.

<!** Image 3 align=none alt="Image 193841" sub="Adam Lisewski (z prawej) jest na razie jedynym środkowym w ekipie Polskiego Cukru SIDEn-u Toruń. Na zdjęciu center w rozmowie z innym nowym koszykarzem pierwszoligowej ekipy Sławomirem Sikorą [Fot.: Krystian Góralski]">Prezes klubu Piotr Barański przyznał, że już dwukrotnie próbował namówić Pana na grę w Toruniu. Co zadecydowało, że za trzecim razem mu się udało?

Pierwszy raz rozmawialiśmy bodajże cztery lata temu. Drugi raz w zeszłym roku. W obu przypadkach nie dogadaliśmy się. Teraz się udało. Myślę, że spory wpływ na to miał fakt, że ja bardzo chciałem grać w Toruniu. Jestem zawodnikiem pierwszoligowym, a w moim rodzinnym mieście w końcu jest zespół na tym szczeblu rozgrywek. Gra tutaj była moim marzeniem, a dużym ułatwieniem był też fakt, że klubowi zależało na pozyskaniu mnie. Tak, jak prezes powiedział chce, aby w drużynie było jak najwięcej zawodników pochodzących z Torunia. <!** reklama>

Czy perspektywa walki o awans do ekstraklasy również okazała się kusząca?

Oczywiście. Zobaczymy, jak wyjdzie w tym roku, o co będziemy walczyć. Ja mam nadzieję, że miejsce w ósemce to plan minimum. Może uda się coś więcej. Pierwsze mecze będą dla nas sprawdzianem.

Miniony sezon spędził Pan w zespole Startu Gdynia, który wywalczył awans do ekstraklasy. Jest Pan zadowolony ze swojej postawy w najlepszym klubie rozgrywek I ligi?

Moje statystyki nie były może bardzo dobre. Zacząłem sezon nieźle, ale później zmagałem się z kontuzją. Trzeba jednak pamiętać, że gra w Starcie to było jednak coś innego. W składzie było sporo bardzo dobrych zawodników. Część z nich zagra teraz na parkietach ekstraklasowych, jak np. Mateusz Kostrzewski.

Jak obecnie wygląda sytuacja z Pana zdrowiem?

Miałem kontuzję barku, która wyeliminowała mnie z gry na ponad miesiąc. Po rehabilitacji wróciłem jednak do gry i teraz wszystko już jest ze zdrowiem w porządku.

Karierę koszykarską rozpoczynał Pan w Toruniu. Kiedy po raz pierwszy Adam Lisewski pojawił się na treningu i jak przebiegały początki?

Pierwsze treningi z koszykówką miałem u pana Bonifacego Karnowskiego w Katarzynce. Nie pamiętam jednak, kiedy to było. Później zmieniłem barwy klubowe na Zryw i moim trenerem był Jarosław Zawadka. Wraz z nim w 1997 roku przeniosłem się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Warce. W międzyczasie występowałem też w barwach AZS-u w rozgrywkach młodzieżowych. Nasz zespół, prowadzony przez Bogdana Tołodzieckiego, w 1998 roku zdobył srebro w rywalizacji juniorów starszych i brąz w rozgrywkach juniorów. W swojej karierze grałem jeszcze w Starogardzie Gdańskim, Kwidzynie, Stalowej Woli, Dąbrowie Górniczej i Gdyni, a teraz przyjdzie czas znów na Toruń.

Czy Toruń będzie już ostatnim przystankiem w koszykarskiej karierze?

Zobaczymy. Chciałbym jak najdłużej tu grać, ale nie zakładam określonego celu.

Po awansie do ekstraklasy ze Startem była opcja pozostania w Gdyni na kolejny sezon?

Szczerze mówiąc bardzo długo wyjaśniała się sytuacja w Starcie. Nie było rozmów na temat dalszej gry. Dla mnie priorytetem był powrót do Torunia. Chciałem jak najszybciej podpisać tu kontrakt.

Teczka osobowa Adama Lisewskiego

Adam Lisewski urodził się 30 marca 1980 roku w Toruniu.

Nowy środkowy Polskiego Cukru SIDEn-u ma 32 lata i 206 cm wzrostu. Jest wychowankiem MKS-u Katarzynki Toruń.

W przeszłości grał m.in. w Dąbrowie Górniczej i Stalowej Woli, a ostatnio w Starcie Gdynia.

W ostatnim sezonie w pierwszej lidze zdobywał średnio 4,8 punktu i notował 4,3 zbiórki w każdym meczu.