Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń dziadków ukochany - wspomnień część II

Barbara Tobolewska
Autorka artykułu jako dziecko ze swoją starszą siostrą Krysią
Autorka artykułu jako dziecko ze swoją starszą siostrą Krysią Fot.: Nadesłana
Przed tygodniem zamieściliśmy pierwszą część wspomnień Barbary Tobolewskiej o jej dziadkach: Marii z Radońskich i Emilu Swinarskim, mieszkających przed wojną w Toruniu przy ul. Szerokiej 37. Dzisiaj dokończenie rodzinnych opowieści.

Dla mnie Toruń „zaczął się” w 1934 r. i tak do II wojny światowej były to nasze urocze, pełne niespodzianek pobyty u dziadków. Moi rodzice mieszkali wtedy w Lesznie, które to miasto wobec Torunia wydawało się prowincją. Bo... w Toruniu były tramwaje. Wisła, mury obronne, pierniki, Kopernik. Bardzo duże mieszkanie, pełne zakamarków, pachnące kawą, zawsze pyszne ciasto. Babunia cały czas coś haftowała - serwetki, obrusy, zasłonki do okien, tkała kilimy i tymi cudeńkami obdarowywała rodzinę i przyjaciół. Powtarzała nam, że każdy dzień jest podarunkiem od Boga i należy go dobrze spożytkować pracą i modlitwą. Bo żaden się nie powtórzy.
[break]
Uwielbiałam chodzić z Babcią po sprawunki (nie zakupy!). Panie w tym czasie zawsze chodziły w kapeluszach, rękawiczkach, bez względu na porę roku. Widać to na zdjęciu moich rodziców, za nimi reklama filmu „Niebezpieczny kochanek”.
Babcia była bardzo elegancką damą, stąd codzienne problemy, który na dziś kapelusz jest odpowiedni? I czy rękawiczki do niego czyste? Kiedy wchodziło i wychodziło się ze sklepu, drzwi otwierał subiekt i kłaniając się nisko, witał i żegnał klientów.

Szykowna Babcia

W większości sklepów babcia była znana, zwracano się do niej „pani doktorowo”. Często towarzyszyła tym wyjściom jakaś niespodzianka, ale zawsze, choć krótki, pacierz w kościele św. Jana.
W sklepie Meinla przy zakupach słodkości otrzymywało się znaczki-bony. Nalepiało się je na specjalne arkusze i po uzyskaniu odpowiedniej ilości można było dostać np. filiżankę ze spodeczkiem. Przy zamiłowaniu babci do słodyczy, szybko uzbierało się piękny komplet do kawy! To miał być początek wyprawy mojej siostry Krysi, najstarszej wnuczki.
Do kuchni dziadków wchodziłam z bijącym sercem, bo królowała tam gosposia, Bolesława Szymańska. Była u dziadków od narodzin naszej mamy. Nawet babcia trochę się jej bała. Gosposia przez grzeczność, co rano słuchała babcinych sugestii co do obiadu i kolacji, a i tak podawała do stołu to, co uważała na ten dzień za najlepsze. Do pomocy miała pokojówkę Andzię, która miała co sprzątać w tym wielkim mieszkaniu.
Z dużym zainteresowaniem oglądałam poranne upiększające zabiegi babci. Na swojej pięknej toaletce z dużym lustrem miała tajemnicze przyrządy. Fascynowała mnie pewnego rodzaju lokówka, którą podgrzewało się nad pojemnikiem z zapalonym denaturatem, a potem przypiekało się nią fale włosów. Druga ocalała pamiątka to haczyk do zapinania pantofli z guziczkami.
Z tych przedwojennych pobytów w Toruniu wyniosłam głębokie przekonanie, że Pan Bóg zawsze mnie widzi, nawet jak się schowam w przestronnej babcinej szafie, że przy stole nie wolno odzywać się niezapytanym, Polska i wiara są najważniejsze, a dziadek zaradzi wszelkim niedomaganiem. Modlitwa przed każdym posiłkiem i wspólna wieczorem przed ołtarzykiem w sypialni dziadków to obowiązek. Trochę byłam jednak rozczarowana, kiedy dorośli niekiedy przy obiedzie przechodzili w rozmowie na język francuski. Pożaliłam się więc nieśmiało babci, utuliła mnie i poradziła, abym pomyślała o nauce języka obcego. Kilka lat później opanowałam język niemiecki w dobrym stopniu i to wbrew swojej woli.

Dom dziadków i nasz

Właśnie minęły 74 lata od chwili, kiedy z zupełnie innymi uczuciami i w innych okolicznościach stanęliśmy znowu przed drzwiami tak dobrze znanego mieszkania przy ul Szerokiej 37.
Wybuch II wojny światowej zastał nas w Białymstoku, gdzie mój ojciec, rotmistrz Kazimierz Nostitz-Jackowski służył w 10. Pułku Ułanów Litewskich. Wyruszył na front 24 VIII 1939 roku. Jego pułk bił się dzielnie pod Brokiem i Mienią w grupie gen. Kleberga, a 6 X 1939 roku pod Kockiem musiał złożyć broń. Za kampanię wrześniową otrzymał Tatuś Krzyż Virtuti Militari. A nas, rodziny wojskowych, skierowano na wschód, byle dalej od nacierających Niemców.
Tatuś trafił do niewoli, do obozu - oflagu w Murnau pod Monachium. Nie mając z nami żadnego kontaktu, pierwszy list wysłał do Torunia. A my po dramatycznej trzymiesięcznej tułaczce, po pierwszych doświadczeniach ze spotkania z Armią Czerwoną, rankiem 1 XII 1939 roku stanęliśmy na oflagowanym swastykami dworcu z wielkim napisem THORN. To była bardzo groźna zima, już od wielu tygodni Wisła była skuta lodem. A my jesteśmy po drugiej stronie miasta! Most uszkodzony, pontonowy w zamarzniętej rzece nie wyglądał bezpiecznie. Tak więc ruszyliśmy pieszo przez Wisłę wraz z innymi tułaczami. Mamusia z małym braciszkiem na ręku i my z siostrą. Nareszcie! Jest Szeroka! Nie, nie Szeroka, tylko Breitestrasse. Przy bramie szyld: dr Emil Swinarski - Arzt.
I tak wpadliśmy w otwarte ramiona Babci licząc, że wojna niedługo się skończy i wróci Tatuś. Ku naszej wielkiej radości, czekała na nas wiadomość, że żyje, jest jeńcem wojennym! A więc znów ten DOM nas przytulił, pocieszył i tu przyszło nam razem przetrwać lata wojny. I dalsze.
Historia zatoczyła koło. W 1945 roku, w czasie bardzo mroźnej zimy, wypadło mojemu bratu i mnie stanąć wraz z koleżanką Ireną Wakarecy (potem Łukomską) pod pomnikiem Kopernika i witać wkraczających w polskich mundurach żołnierzy. Trochę nas zaskoczył fakt, że oni nie bardzo mówili po polsku, a język rosyjski źle mi się kojarzył! Ale te mundury!!! To jednak był niesłychany entuzjazm! Mój brat w stroju ułana, a ja w tym samym kontusiku, co przed laty ciocia Helenka witała w Toruniu wojska generała Hallera.
Blisko 60 lat mieszkam w Częstochowie (nakaz pracy!). Tu założyłam rodzinę, tu urodziły się moje dzieci. Toruń odwiedzam często, tu mieszka teraz mój syn z rodziną, kuzynki, przyjaciele z dawnych lat. A na cmentarzu przy ul. św. Jerzego spoczywają rodzice, dziadkowie i najserdeczniejsze przyjaciółki.
Ile razy przejeżdżam przez most i patrzę na tę najpiękniejszą na świecie panoramę miasta, serce bije mi mocniej i zawsze mam poczucie, że wracam do domu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska