Trwa żonglerka mieszkańcami dawnych hoteli robotniczych Towimoru

Wczoraj zdesperowani lokatorzy dwóch budynków przy pętli autobusowej na Bielanach szukali pomocy w toruńskim magistracie. Zostali przyjęci, jednak ich przyszłość nadal należy od decyzji Towimoru.

<!** Image 3 align=none alt="Image 198466" sub="- Przyszliśmy tu, ponieważ z Towimorem w żaden sposób nie jesteśmy w stanie się porozumieć - mówili mieszkańcy domów przy Gagarina 1A i 1B podczas wczorajszego spotkania w toruńskim magistracie [Fot.: Adam Zakrzewski]">Serial związany z wciąż jeszcze zamieszkanymi hotelami robotniczymi Towimoru trwa, a jego kolejne odcinki stają się coraz bardziej kuriozalne. Toruńska firma najpierw miała zamiar przekazać obiekty i zakwaterowanych w nich ludzi uniwersytetowi, teraz natomiast proponuje miastu, by obiekty wraz z problemami przejęło od uczelni miasto.<!** reklama>

- Nadal nie mamy gazu i nie wiemy, czy i kiedy będziemy go mieć. Nie mamy również pewności, czy za jakiś czas znów nie stracimy dostępu do prądu, ciepła i wody, a tymczasem zbliża się zima - mówią mieszkańcy hoteli Towimoru, którzy doprowadzeni tą niepewnością do ostateczności, poszli wczoraj rano szukać pomocy w toruńskim magistracie.

Nie byli umówieni, jednak nie czekali długo, spotkanie z odpowiedzialnym m.in. za sprawy mieszkaniowe wiceprezydentem Zbigniewem Rasielewskim zostało zorganizowane naprędce w sali posiedzeń Rady Miasta. Tam wiceprezydent Rasielewski zadzwonił do przedstawiciela władz Towimoru, by wyjaśnić sprawę dostaw gazu. Przedstawiciele mieszkańców usłyszeli, że firma proponuje miastu, aby to wydzierżawiło od Uniwersytetu Mikołaja Kopernika sporne budynki na cele socjalne.

- Nie mamy do tego podstaw prawnych - odpowiada Zbigniew Rasielewski. - Budynki nie zostały przecież przez UMK odebrane, nie możemy więc rozmawiać z uczelnią o ich dalszym losie.

Błędne koło, które jak widać zatacza coraz dziwniejsze kręgi, zaczęło dotkliwie dawać o sobie znać, gdy po 25 latach wygasła umowa użytkowania budynków przy pętli na Bielanach, zawarta między Towimorem, który ulokował tu swoje hotele robotnicze, a UMK - właścicielem terenu. Toruńska firma zastrzega się, że na długo przed krytyczną datą poinformowała wszystkich zainteresowanych o tym, że oba budynki są jeszcze częściowo zamieszkane, jednak rozmowy na temat ich lokatorów rozpoczęły się dopiero po wygaśnięciu umowy oraz po wizycie różnych służb, odcinających kilkunastu przebywających przy ul. Gagarina 1A i 1B rodzinom gaz, wodę, ciepło i prąd. Uczelnia nie zgodziła się przejąć od Towimoru zamieszkanych nieruchomości i zaproponowała przedłużenie dzierżawy do końca 2013 roku. Ten czas miał wystarczyć zobowiązanej do tego gminie na znalezienie lokatorom hoteli nowych lokali.

Czas mija, ostateczne decyzje w tej sprawie jednak jeszcze nie zapadły. Nadal też nie wiadomo, kiedy do mieszkań popłynie gaz, zakręcony podobno ze względów bezpieczeństwa na prośbę mieszkańców.

- Bzdura - odpowiadają sami zainteresowani - tyle lat ta instalacja działała i co, akurat teraz nagle zaczęła się psuć?

W piątek od zarządu Towimoru otrzymaliśmy zapewnienie, że rozmowy trwają, a sam zarząd ma nadzieję na wyjaśnienie stanowisk. Jeśli podstawą tych nadziei mają być propozycje, jakie padły wczoraj rano, prognozy dotyczące tak szybkiego wyjaśnienia stanowisk wydają się przesadnie optymistyczne. Być może przełom nastąpi dopiero po spotkaniu przedstawicieli uczelni i miasta z właścicielem Towimoru oraz radą nadzorczą firmy. Dojdzie do niego najprawdopodobniej w listopadzie.

Mieszkania i media

Gmina, jak dotąd, znalazła mieszkania dla 10 rodzin mieszkających przy Gagarina 1A i 1B.

Pozostałym UMK jest gotów dostarczać ciepło, prąd i wodę, na podstawie porozumienia zawartego z Towimorem, na razie będzie to robić do końca października.