MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Udane zaledwie dwa biegi

Redakcja
Czy można przegrać mecz różnicą 16 punktów i cieszyć się jak ze zwycięstwa? Można. Udowodnili to w niedzielę żużlowcy Unibaksu Toruń.

Czy można przegrać mecz różnicą 16 punktów i cieszyć się jak ze zwycięstwa? Można. Udowodnili to w niedzielę żużlowcy Unibaksu Toruń.

<!** reklama>

W 13 wyścigach spisywali się w większości fatalnie. Debiutant Matej Kus, a także Kamil Brzozowski i Kamil Pulczyński nie zdobyli nawet jednego punktu. Słabiutko spisywał się Tomasz Gollob, który w pięciu pierwszych startach pokonał tylko Pawła Hliba. Menedżer Sławomir Kryjom długo czekał z wprowadzaniem rezerw taktycznych, bo też i długo torunianie nie mogli dopasować sprzętu do toru. Przebłyski formy mieli jedynie Darcy Ward, Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski.
Poszli za ciosem
Wydawało się, że nie ma szans na uratowanie punktu bonusowego, mimo że zaliczkę torunianie mieli sporą - na Motoarenie wygrali przecież 54:36. Jednak przed wyścigami nominowanymi Stal prowadziła już różnicą 22 (!) punktów i praktycznie mogła dopisać sobie do dorobku trzy punkty.
Ale... nie dopisała. W 14. biegu obudził się bowiem Gollob i po znakomitej walce pokonał Nielsa Kristiana Iversena, a Przedpełski uporał się z Bartoszem Zmarzlikiem. Goście zwietrzyli szansę, poszli za ciosem i ostatnią gonitwę Ward z Miedzińskim wygrali podwójnie. Na mecie cieszyli się jakby zwyciężyli w meczu.
- Szkoda, bo bonus był na wyciągnięcie ręki, ale patrząc na przekrój całego meczu, to zawodnicy gości końcówkę jechali lepiej i w ostatnich biegach lepiej wychodzili ze startu - stwierdził trener gospodarzy Piotr Paluch. - Naszym zadaniem było wygrać, a jakby dobrze szło, to pokusić się o bonus. Było bardzo blisko, ale nie udało się. Walczymy dalej.
Sporo nerwów
Mecz był pełen nerwów. Gospodarze w kilku przypadkach zachowali się nie fair. Krzysztof Kasprzak kopnął podczas biegu Adriana Miedzińskiego, Zmarzlik wywoził w płot zarówno Miedzińskiego, jak i Warda (obaj gorzowianie dostali od sędziego upomnienia), Australijczyk „zrewanżował” się Zmarzlikowi pokazaniem wyprostowanego środkowego palca. Po 13. biegu do boksu Zmarzlika wpadł rozeźlony Miedziński, o mało nie doszło do rękoczynów.
Atmosferę podgrzewała wysoka temperatura. Niestety, zawodnicy jeździli w ukropie, co nie sprzyjało zarówno im samym, jak i sprzętowi. Po raz kolejny nie sprawdziły się nowe tłumiki.
Z dalekiej podróży
- Myślę, że w tym meczu wróciliśmy z dalekiej podróży - podsumował menedżer Unibaksu Sławomir Kryjom. - Na początku kompletnie nie mogliśmy poradzić sobie ze startami na gorzowskim torze. W drugiej części spotkania, gdy poprawiliśmy ten element, można powiedzieć, że z naszej strony również były dobre wyścigi. Pierwszą część rywalizacji przespaliśmy jednak totalnie. Gorzowski tor jest bardzo specyficzny. To ciężka nawierzchnia do dopasowania motocykli. Tor był przygotowany dobrze do zawodów. Trudno było złapać odpowiednie regulacje, kiedy rzadko się tam startuje.
Bez Sullivana?
Mimo udanej końcówki meczu trudno być zadowolonym. Niestety, bez Chrisa Holdera to nie jest już ten zespół, który zachwycał nas swoją jazdą na początku sezonu.
Prawdopodobnie jednak nie zostaną wznowione negocjacje z Ryanem Sullivanem w sprawie jego powrotu. Menedżer Kryjom nie ukrywa, że nie widzi takiej potrzeby. W play off za Holdera będzie można stosować przepis o zastępstwie zawodnika.(sportowefakty.pl)

Oceniamy torunian po meczu ze Stalą
Darcy Ward - 5 (w skali 1-6). Czyżby kłopoty sprzętowe miał za sobą? Nie zawiódł w decydującym momencie.
Adrian Miedziński - 5. Mimo że rywale polowali na jego kości, nie poddał się. Tak, jak Ward, nie zawiódł w najważniejszym biegu
Paweł Przedpełski - 4. Sam przyznał, że gorzowski tor nie należy do jego ulubionych. Jeździł trochę „w kratkę”
Tomasz Gollob - 3. Od takiego zawodnika należy wymagać więcej. Zrehabilitował się dopiero w swoim ostatnim biegu. 
Matej Kus - 1. Bardzo słaby występ. Nawet gdy wystartował dobrze, to stracił pozycję na rzecz przeciętnego Pawła Hliba.
Kamil Brzozowski - 1. Nie zdobył żadnego punktu na „swoim” torze.
Kamil Pulczyński - 1. Też bez zdobyczy punktowej

Komentarz:
Honorowa porażka zamiast blamażu
Uratowali się w ostatniej chwili, gdy nikt już na nich nie liczył. Nawet trener Jan Ząbik stwierdził, że nie wierzył już w zdobycie punktu bonusowego w Gorzowie. Ale wystarczyły dwa ostatnie wygrane biegi i się udało.
Aczkolwiek martwią mnie narzekania torunian, że długo nie mogli znaleźć odpowiednich przełożeń. Do licha, 13 biegów musiało minąć, zanim dopiero znaleźli? Mając takiego asa jak Tomasz Gollob, który - dodatkowo - jeździł przecież w Gorzowie w ostatnich sezonach, powinni dostosować się do toru dużo wcześniej.
Postawa samego Golloba to zupełnie inna sprawa. Chyba można od niego więcej wymagać, skoro - podobno - za podpis skasował milion złotych, a za punkt ma około sześciu tysięcy. Do 14. biegu, w którym trochę się zrehabilitował, na koncie miał raptem jedno zwycięstwo z Pawłem Hlibem! A najbardziej dawał do mówienia siódmy bieg, w którym za jego plecami jechał Paweł Przedpełski, aż się zdenerwował i wyprzedził mistrza, by potem jeszcze dać radę Danielowi Nermarkowi.
Słowa pochwały należą się za to Adrianowi Miedzińskiemu i Darcy’emu Wardowi. Niektórzy narzekali na Miedziaka, że nie potrafi wygrywać decydujących biegów, ale tym razem dał odpór krytykom. Wytrzymał ciśnienie i dzięki temu skończyło się honorową porażką, a nie blamażem. Dobre i to...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska