Zobacz wideo: Kryzys wieku średniego. Skąd się bierze i czy dotyka wszystkich?
Nawiedzona kamienica w Toruniu. Jaka jest jej historia?
Kamienica przy ul. Szerokiej 35 w Toruniu ma ciekawą historię. Młodsi mieszkańcy najbardziej kojarzą ją jako miejsce, w którym od 2013 roku działa popularna i niedroga sieciówka odzieżowa - Terranova. Turyści natomiast adres znają doskonale i przekazują innym, bo w podziemiach budynku działa Dom Legend Toruńskich. Starsze pokolenie mieszkańców pamięta natomiast Dom Towarowy Flis jako tzw. "nowy PDT", do którego w latach 70. i 80. ustawiały się kolejki po dobra wówczas luksusowe.
Wspomniane podziemia są gotyckie, ale sama kamienica - wcale nie. Wzniesiona została około roku 1913 w stylu secesyjno-modernistycznym przez spółkę "Dietrich & Sohn". Powstała w miejscu dwóch rozebranych kamienic patrycjuszowskich gotycko-renesansowych.
Polecamy
Od lat pracujący w kamienicy przy ul. Szerokiej 35 torunianie opowiadają o dziwnych zjawiskach i hałasach. "Odpowiedzialny za te w naszej piwnicy jest niewątpliwie Emil Dietrich, wytwórca gwoździ i handlarz wyrobów żelaznych" - pewny jest Dom Legend Toruńskich, wspominając o duchu na swoim Facebooku. Pełne dramatyzmu relacje z tego, co duch uskutecznia po zmroku kilka lat temu zdała dziennikarzom pani Aleksandra, też pracująca w kamienicy.
Kim był Emil Dietrich i co wyczynia jego duch w kamienicy?
Grunt, na którym stoi kamienica, w połowie XIX wieku wydzierżawił od miasta Carl Benjamin Dietrich, z zawodu kowal. Otworzył tutaj warsztat. W kolejnych latach dołączył do niego syn - Emil Dietrich. Interes się rozrastał. Rodzinne przedsiębiorstwo wytwarzało gwoździe i inne artykuły żelazne.
Emil - według przekazów - miał być fachowcem niezwykle oddanym swojej pracy. Z warsztatu potrafił podobno nie wychodzić do nocy. Cóż zatem dziwnego, że i obecnie nocami błąka się po okolicy? Dom Legend Toruńskich melduje, że wciąż w piwnicach dzieją się rzeczy tajemnicze, a dźwięki łudząco podobno do odgłosów żelaznej produkcji nie są rzadkością.
Już kilka lat temu natomiast szczerze opowiedziała dziennikarzom o tym, co dzieje się przy Szerokiej 35, pracująca tutaj pani Aleksandra.
"Kiedyś późno w nocy liczyłam pieniądze i zapomniałam zamknąć kraty wejściowej. Nagle usłyszałam szczęk zatrzaskującej się kraty. W pomieszczeniach słychać szuranie, kroki i brzęk upuszczanych gwoździ. W nocy włączają się kamery monitoringu, a na nagraniach widać, jak w jednym z korytarzy same zamykają się drzwi. Na kolejnym nagraniu wyraźnie widać, jak po podłodze przesuwa się jakiś przedmiot" - relacjonowała reporterom "Faktu".
Pani Aleksandra i jej koledzy z pracy byli przekonani, że to duch Emila Dietricha. Nie bali się go jednak. Nikomu nie szkodził. A poza tym, poznawszy jego historie, wiedzieli, że to człowiek po prostu na wieki oddany swojej pracy...
Duchy kóz wychodzące ze ścian?! Skąd się tutaj wzięły?
Podobno już sam Emil Dietrich widywał w opisywanym miejscu rzeczy jeszcze bardziej poruszające. Miały to być... duchy kóz, wychodzące ze ścian. Pojawiać się zresztą mają do dziś. Dlaczego?
Otóż na zapleczu warsztatu żelaznego mieściły się jatki, czyli rzeźnie. Prawdopodobnie zatem chodzi o zjawy zwierząt, które tutaj uśmiercano.
Wierzyć w to wszystko, czy nie? Historia o duchu Emila Dietricha, który opuścić nie może kamienicy, przekazywany jest w Toruniu kolejnym pokoleniom. Budzi dreszczyk emocji, ciekawość i z pewnością służy podtrzymywaniu legendy. Czy może być lepsza reklama do Domu Legend Toruńskich?
"Nowości" przypominają historię w letnim cyklu "Wakacje z duchami". I czekają na kolejne podpowiedzi od Czytelników na temat miejsc "nawiedzonych", tajemniczych, kryjących mroczne historie. Czekamy na maile: [email protected].
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?