MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Włókniarz walczy z Emilem

Piotr Bednarczyk
Zadłużone kluby żużlowe ratują się jak mogą. Część z nich wymyśliła sposób na kłopoty - chce zmniejszyć zadłużenie nakładając kary finansowe na zawodników.

Zadłużone kluby żużlowe ratują się jak mogą. Część z nich wymyśliła sposób na kłopoty - chce zmniejszyć zadłużenie nakładając kary finansowe na zawodników.

<!** reklama>

To nie pierwszyzna w polskim speedwayu. Trzy lata temu Unia Tarnów za słabą postawę podczas sezonu chciała ukarać kilkusetysięcznymi kwotami Sebastiana Ułamka i Krzysztofa Kasprzaka, ale ostatecznie okazało się, że nie ma ku temu podstaw.
Pomysłów powstało więcej. Kilka klubów (w tym Unibax po sezonie 2012) wykorzystało przepis, który mówi, że można zawodnikom obniżyć kontrakt o tyle procent, o ile miejsc spadli w tak zwanym rankingu średnich biegowych w porównaniu z poprzednimi rozgrywkami. Stąd wzięła się m. in. awantura z Ryanem Sullivanem. Ostatecznie toruński klub uległ, po czym zawodnik... zakończył karierę (później na chwilę jeszcze ją wznowił, ale bez powodzenia). Podobnie było w Rzeszowie - Marta Półtorak chciała w ten sposób obniżyć wypłatę Jasonowi Crumpowi. On też postawił na swoim i... też skończył karierę.
Pionierami w tym roku byli gnieźnianie. Oni z kolei „przyczepili” się do Daveya Watta, Sebastiana Ułamka, a także Piotra Świderskiego i Mateja Zagara. Ten pierwszy na jednym ze stadionów (podobno dotyczyło to przypadkowej wizyty na Motoarenie) został zauważony, jak nie miał na sobie klubowych ciuchów. I za to miał dostać karę pięć tysięcy złotych. Innym razem nie spodobało się działaczom to, że rozpiął kevlar i przez to zasłonił loga sponsorów. Z kolei Ułamek, zdenerwowany faktem, że nie może doprosić się należnych pieniędzy, zakleił logo tytularnego sponsora na kevlarze, a w połowie sezonu dorzucił bez zgody klubu logo częstochowskiej firmy paliwowej. Dostał za to drakońską karę prawie 400 tysięcy złotych. Dwa dni temu jednak poinformowano, że obie strony jakoś się dogadały - zawodnik zgodził się umorzyć zadłużenie klubu wobec siebie z 560 na 450 tysięcy złotych, a klub zapomnieć o karze.
Teraz „wypłynęła” sprawa Emila Sajfutdinowa. Włókniarz jest mu winien duże pieniądze (nieoficjalnie wiemy, że w pewnym momencie zadłużenie klubu wobec Rosjanina wynosiło około 1,3 mln zł!), czego zresztą tamtejsi działacze nie kryją. Gdy Emil leczył kontuzję w Hiszpanii przedstawiciel częstochowskiej ekipy nawet go odwiedził - oficjalnie, by sprawdzić, jak wygląda sprawa powrotu żużlowca do zdrowia, nieoficjalnie - by negocjować spłatę zadłużenia.
Ostatecznie zawodnik zgodził się, by klub wypłacił mu zaległości w ratach i nawet podpisał z Włókniarzem umowę na sezon 2014 ale z klauzulą, że może zostać wypożyczony za symboliczną złotówkę. Z tej opcji skorzystał Unibax, który dogadał się z Rosjaninem.
Jak jednak podał wczoraj portal sportowefakty.pl, na linii Włókniarz - Sajfutdinow zaiskrzyło. Rosjanin nie dostał na czas pieniędzy, które miał obiecane na koniec listopada. Tym razem stracił cierpliwość. Jak stwierdził jego menedżer Tomasz Suskiewicz, Rosjanin zastanawia się nad oddaniem sprawy do sądu, a przy okazji poinformował o całej sytuacji prezydenta Częstochowy i radnych miasta.
- Szkoda, że pan Suskiewicz nie pamięta już tego, że przymykaliśmy oko na pewne sprawy - stwierdził na wspomnianym portalu prezes Włókniarza Paweł Mizgalski. - Na czym to polegało? Na tym, że zgodnie z regulaminem nałożona została na Emila kara, którą później anulowaliśmy. Kara dotyczyła spraw związanych z zachowaniem jego menedżera, ale zgodnie z regulaminem musiała zostać nałożona na zawodnika. Teraz poważnie zastanawiamy się zarówno nad odwieszeniem tamtej kary, jak również nad nałożeniem kolejnej.
Być może więc Włókniarz niebawem dołączy do klubów ratujących budżet kosztem zawodników. Najgorsze jest to, że przez to całe zawirowanie Włókniarz jeszcze nie podpisał umowy z Unibaksem.
- Absolutnie nie ma żadnego zagrożenia, że Sajfutdinowa w przyszłym roku w Unibaksie nie będzie - wyjaśnił nam wczoraj dyrektor sportowy klubu Sławomir Kryjom. - Włókniarz na tę chwilę nie chce podpisać umowy wypożyczenia, bo cały czas coś wymyśla w rozmowach z Rosjaninem, ale to tylko kwestia czasu. W przypadku wypożyczenia nie obowiązuje data 15 grudnia, jak w transferach definitywnych, więc mamy czas.
Tymczasem wczoraj toruński klub podpisał umowy z dwoma młodymi zawodnikami - 18-latkiem z Rosji Wiktorem Kułakowem i 17-latkiem z Australii Maxem Frickem. Być może niebawem dojdą do nich dwaj inni młodzi Rosjanie. Kontrakt z Oskarem Fajferem zostanie zaś najprawdopodobniej podpisany w niedzielę (podobno Start mocno „spuścił” z ceny).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska