Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast dziecka, kot

Z psycholożką, Magdaleną Szwarc-Gajewską* rozmawia Justyna Król
Co sprawia, że ludzie decydują się na posiadanie dziecka w konkretnym momencie? Wszyscy jednogłośnie odpowiadają, że praca. Nie partner. To korzystny układ finansowy jest dla nas gwarantem bezpieczeństwa, a nie druga osoba.

Czy to prawda, że coraz częściej mamy czworonogi zamiast dzieci?
Owszem, jest taka tendencja. Spotykam dużo kobiet po trzydziestce, które zamiast dzieci mają koty, psy lub inne pupile. Dzisiaj ostrożnie podejmuje się decyzję o przyjściu na świat małego człowieka i często odsuwa się to w czasie. Z różnych powodów.

Jednocześnie usypiając instynkt macierzyński. Nie jest nam po drodze z rolą matki?
Wyraźnie wydłużamy sobie tę drogę. Zdaje się, że jesteśmy świadkami kolejnej rewolucji w życiu kobiet. Najpierw była zacięta walka o równouprawnienie, a teraz w jej efekcie jest rezygnacja z dawnych priorytetów. Nastawienie na karierę stało się numerem jeden. Nie mnie oceniać, czy to dobry czy zły kierunek, bo sama byłam i jestem za równouprawnieniem, ale zmiany są zauważalne. Nie znaczy to jednak, że przestaniemy się rozmnażać.

Za czym tak gonimy - faktycznie za własnym rozwojem czy jednak za pieniędzmi?
Za jednym i drugim po trochu. Sytuacja ekonomiczna w Polsce ma przy tym ogromne znaczenie. Młodych ludzi często nie stać na własne mieszkanie, auto, utrzymanie się z jednej pensji, stąd odsuwanie pojawienia się dziecka. Fakt, dzisiejsza kobieta chce robić karierę i rozwijać się, ale też musi zarabiać, by móc zaciągnąć kredyt ze swym partnerem. Jednak na dłuższą metę instynktu i tak się nie oszuka. Ta potrzeba gdzieś tam jest i prędzej czy później się w nas budzi.

Stąd te pieski i kotki, często ubrane i traktowane jak małe dzieci?
Tak, ale one nie zastąpią dziecka, mogą jedynie chwilowo zaspokoić potrzebę opiekowania się kimś. Mówienie, że nie usypiamy w ten sposób instynktu, to łagodna ocena sytuacji. Moim zdaniem jest on na siłę tłamszony. Rodzicielstwo schodzi na dalszy plan, by kariera mogła nabrać tempa - to rodzaj presji społecznej. Do niedawna kobiety rodziły pierwsze dziecko najczęściej między 22 a 25 rokiem życia, dziś ta granica przesunęła się pomiędzy 25 a 30, a nawet i dalej.

A gdy już dziecko się pojawia, chcemy szybko wrócić do pracy, by nie wypaść z obiegu…
Zauważmy przy tym, że nie tylko nasza płeć zmienia podejście do tego tematu. Panowie też inaczej niż kiedyś traktują ojcostwo. Gdy już potomstwo się pojawia, chcą się nim zajmować, poświęcać mu czas. Bywa, że w dużym stopniu przejmują opiekę nad dziećmi, umożliwiając tym samym realizowanie swoich priorytetów matce. Nawet wtedy, gdy już nie są z nią w związku!

Przestajemy myśleć, że jesteśmy we wszystkim, co z rodzicielstwem związane, najlepsze?
Powoli zaczynamy doceniać tę zmianę w mężczyznach i korzystać z możliwości, które nam to daje. Urlop ojcowski to dziś nie wstyd. Bywa, że mama od razu wraca do pracy, bo na przykład lepiej zarabia i rodzinie się to bardziej kalkuluje. Wówczas tata zajmuje się maluchem przez dłuższy czas.

Podejście do instynktu to także kwestia naszego pochodzenia?
Owszem, instynkt jest zależny od biologii, hierarchii potrzeb, ale też od wychowania w rodzinie. Jeśli pochodzimy z takiej wielopokoleniowej, nastawionej na dzieci, to i instynkt szybciej się rozwinie. Natomiast jeżeli w naszej rodzinie robiło się kariery, to i instynkt na starcie będzie bardziej uśpiony, nie będzie nam tak zależało, by dziecko pojawiło się szybko, a już na pewno nie więcej niż jedno. Z drugiej strony kobiety wychowane w dużych miastach mają inne potrzeby niż te z mniejszych miejscowości czy z uboższych środowisk. Panie z większych miast dłużej chcą żyć pełnią życia, czerpać z niego garściami. Im instynkt sam o sobie aż tak często nie przypomina. Zwykle robi to otoczenie. Matki i babki… „Masz trzydzieści lat? Czas na ciebie!” - nikt nie chce tego słuchać. Zwłaszcza, że są jednak osoby, które mogą wcale nie chcieć dzieci, mając za to np. rozbudowaną potrzebę samorozwoju, przynależności do grupy, czy potrzeby poznawcze. Ludzie z mniejszych środowisk trzymają się standardów tam panujących oraz często stereotypów - wcześniej mają dzieci i częściej wybierają studia w trybie zaocznym, by jednocześnie poświęcać się rodzinie.

Instynkt rodzicielski ma każdy z nas?
Instynkt nie jest wrodzony tak do końca. W pełni kształtuje się dopiero w wyniku pojawienia się dziecka. Aby mógł z nas w pełni wypływać, muszą być spełnione pewne warunki. Moi studenci sprawdzali, co sprawia, że ludzie decydują się na posiadanie dziecka w tym konkretnym momencie. Wszyscy badani jednogłośnie odpowiadali, że muszą mieć pracę. Nie partnera. Czyli to korzystny układ finansowy jest gwarantem bezpieczeństwa, a nie druga osoba. Te bytowe kwestie decydują o wyborze chwili na rodzicielstwo. Dziecko ma wiele potrzeb i jesteśmy tego świadomi. Dawniej mawiano, że lepiej jednemu dziecku stworzyć Amerykę niż dwojgu Wietnam i coś w tym jest.

Czyli czekamy na lepsze czasy?
W pewnym sensie tak, ale niektórzy skupiają się na gonieniu za dobrami materialnymi zbyt bardzo. U tych osób może nigdy nie nastać właściwy moment. Pytanie brzmi, czy szczęście jest dla nas stanem umysłu czy też stanem posiadania.

Czy nie jest też trochę tak, że kobiety boją się, że dzisiejsi mężczyźni nie są dojrzali? Dwadzieścia, trzydzieści lat temu żaden facet nie powiedziałby o sobie, że jeszcze nie dojrzał do dziecka… Dziś to słyszymy i cierpliwie czekamy.
Rzeczywiście, chcemy świadomie podchodzić do tematu. Oczekujemy, by mężczyzna był dojrzały, stabilny emocjonalnie, dajemy mu na to czas. A oni nie czują się dojrzali też przez to, że rzadko mogą sprostać historycznemu wzorcowi męża, który zapewnia byt całej rodzinie. Kobiety zaś chcą pracować. Przez to parze trudniej wejść w układ rodzinny, bo w jakimś sensie ktoś się musi poświęcić. I zaczyna się trochę przeciąganie liny. W kwestii samego osiągania dojrzałości przez mężczyzn, nie zaobserwowałam, by ten moment jakoś się przesuwał.

Czyli pora oswoić się z tym, że dzieci pojawiają się później? Pamiętając, że także dziadkami będziemy później…
Mam nadzieję, że jednak jeszcze wróci taki moment, gdy nie będziemy przekraczać trzydziestki przy pierwszym dziecku, bo to w moim odczuciu niekoniecznie dobry kierunek. Z jednej strony biologicznie i psychologicznie najlepszy wiek na pierwsze potomstwo jest między 28 a 32 rokiem życia. Z drugiej pracujemy coraz dłużej i coraz więcej, często w kilku miejscach naraz, więc nasze organizmy szybciej przestają w tym zabójczym tempie dobrze funkcjonować. Sygnalizują to nadciśnieniem, bólami głowy i innymi objawami stresu. Zaczynamy się szybciej starzeć, czego może nawet nie być widać, bo dbamy o swój wygląd. Jeśli jednak w środku się sypiemy, to z zajściem w ciążę i jej pozytywnym przebiegiem może być różnie. Przez to dokręcanie śruby dzisiejsi mężczyźni przechodzą przez kryzys impotencji w wieku trzydziestu paru lat! To także efekt stresu. W rezultacie późne rodzicielstwo przy takim trybie życia często po prostu nie jest możliwe. Pamiętajmy też, że u nas około 50. zaczyna się klimakterium i wahania hormonów, a i mężczyźni, choć nie muszą rodzić dzieci, muszą być jednak wydolni jako ojcowie. Dziecko trzeba nie tylko począć i urodzić, ale potem jeszcze wychować, wprowadzić w życie.

Jest wiele kobiet po trzydziestce, które są singielkami… Co wtedy z instynktem?
Wiele z nich w pogoni o karierze zapomniało o budowaniu relacji z drugim człowiekiem, a teraz nie widzi takiej szansy. Znam takie, które poddały się inseminacji, bo partner nie jest im niezbędny, ale dziecko tak.

Czy staranie się o dziecko w takiej sytuacji nie jest trochę egoistyczne?
Pewnie jest. Zawsze trochę jest, bo posiadanie potomstwa to też zabezpieczanie swojej przyszłości. Nikt nie chce na starość zostać sam. Szczególnie silnie czują to jedynacy, którzy zwykle na tym etapie myślą już też o swych dzieciach i ich przyszłości, przez co od razu planują mieć więcej niż jedno.

Jak więc rozpoznać odpowiedni moment na dziecko?
To oczywiście sprawa bardzo indywidualna. Na pewno biorąc pod uwagę to, o czym już wspomniałam, ale też obserwując sam związek. Sygnałem może być choćby to, że dobrze się czuję, rozkwitam przy swoim partnerze. Babcie mawiały, że dziecko powinno być owocem szczęścia i ja się z tym zgadzam.

*Magdalena Szwarc-Gajewska

psycholożka kliniczna i społeczna, pracuje w Poradni Zdrowia Psychicznego MSW w Bydgoszczy, wykłada psychologię społeczną w WSG Bydgoszcz, prowadzi własną praktykę psychologiczną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zamiast dziecka, kot - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska