MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Budowa żaby jest krótka i krępa [MYDŁO MEDIÓW]

Ryszard Warta
Trzy lata temu na ostatniej okładce zamykanego wtedy pisma rysownik genialny Marek Raczkowski niósł rysunek z buźką Stanisława z Łodzi, wymyślonej przez niego rysunkowej postaci, i napisem „Wynosimy się”.

Właśnie wrócili. Żadnemu chyba wskrzeszeniu umarłego wcześniej pisma nie towarzyszyło tyle życzeń powodzenia. Ale i pismo jest nietuzinkowe, i reaktywacja nietypowa. Sam będę się cieszył, jeśli Tomaszowi Niewiadomskiemu, wydawcy i naczelnemu, wyjdzie ten kaskaderski numer z powrotem „Przekroju”. W końcu to kawał historii polskiej prasy. Marian Eile stworzył pismo, jakiego po tej stronie Łaby nie było, które tyle miało wspólnego z całą resztą ówczesnych polskich tygodników, co „Kabaret Starszych Panów” z „Dziennikiem Telewizyjnym”. Nie tylko dlatego, że do każdego nowego numeru podchodzić trzeba było z nożem - by porozcinać niepocięte w drukarni strony.

Kto za młody albo kto nie czytywał, to nie wie i już się nie dowie. A kto pamięta, to zapamięta na całe życie. Jedni - słynne „krzyżowki z kociakiem”, w których trzeba było się mierzyć z hasłami w rodzaju „aby dynamit zrobił głośne puff”, inni - przezabawny humor z zeszytów szkolnych z przesyłanymi przez nauczycieli kwiatkami w rodzaju „budowa żaby jest krótka i krępa”. Tu Dygat, tam Waldorff, Mrożek, Kamyczek, na ostatniej Kern i Filutek Zbigniewa Lengrena, najsłyniejsze-go z warszawskich torunian urodzonych w Tule. Tylko w „Przekroju” Barbara Hoff tak mogła pisać o modzie: „Nareszcie wyglądamy tak, jak zawsze na mrozie, tylko mieliśmy poczucie, że wyglądamy strasznie, a teraz wiemy, że tak ma być”. Był w tym humor, dobry krakowski snobizm, elegancja , szyk. Nawet mimo propagandowych serwitutów, jakie były, bo musiały być, pismo miało zachodnią klasę, jakby na przekór całej siermiężności, chamstwu i nudzie PRL.

A gdy PRL się skończył, zaczęły się schody. Historia „Przekroju” w III RP to smutne dzieje pisma, na które nikt nie miał pomysłu. Ostatnie lata to karuzela naczelnych i rozpaczliwe szukanie pomysłu na magazyn. A były one różne, łącznie z tak idotycznym konceptem, jak robienie z „Przekroju” bojowego organu o lewackim profilu.

Dobrego pomysłu nie miał też Grzegorz Hajdarowicz, który w 2009 roku „zrepolonizował” tygodnik, kupując go od szwajcarskiego wydawnictwa Edipresse.

Gdy trzy lata temu poszła fama, że prawa do tytułu kupił od Hajdarowicza fotografik Tomasz Niewiadomski, niektórzy mówili, że istnieje tysiąc ciekawszych pomysłów na zmarnowanie 7 mln złotych, bo na tyle opiewała transakcja. Teraz magazyn wraca, w nowej formule jako kwartalnik, ale z „przekrojową” tradycją jako najsilniejszym atutem.

Czy będzie to epilog historii „Przekroju”, czy też jego nowy rozdział? Zobaczymy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska