Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co z maszynami Pro-Mody?

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Gdy szwaczki z Pro-Mody wysłane zostały na postojowe, z przedsiębiorstwa przy ulicy Chrobrego 98 zniknęły maszyny. Mimo zawiadomienia prokuratury, nie wiadomo, czy będzie śledztwo w tej sprawie.

<!** Image 3 align=none alt="Image 222921" >
Gdy szwaczki z Pro-Mody wysłane zostały na postojowe, z przedsiębiorstwa przy ulicy Chrobrego 98 zniknęły maszyny. Mimo zawiadomienia prokuratury, nie wiadomo, czy będzie śledztwo w tej sprawie.

Maszyny były własnością spółki Pro-Moda, której właścicielem jest Holender (obecnie nie ma z nim kontaktu). Dodatkowo część urządzeń była zastawem pożyczki w wysokości 200 tys. zł, której była dyrektorka Pro-Mody (Polka) udzieliła właścicielowi, by można było wypłacić szwaczkom pensje. <!** reklama>

- Maszyny wywiozła firma Succes z Krakowa, nasz kontrahent, który od dwóch lat dawał nam zlecenia - mówiły nam pracownice Pro-Mody trzy dni temu.

Identyczne podejrzenia ma radca prawny Ewa Łozińska-Małkiewicz. To ona 25 września br. o wywiezieniu maszyn na piśmie powiadomiła Prokuraturę Rejonową Toruń-Wschód.

- Zgłosiłam, że wywóz tych maszyn jest zaborem mienia na szkodę spółki oraz byłej dyrektorki Pro-Mody. Dodatkowo wskazałam, że wywiezienie urządzeń powoduje też stratę dla załogi, bo uniemożliwia jej pracę - relacjonuje radca prawny.

Po dwóch dniach Ewa Łozińska-Małkiewicz faksem przekazała prokuraturze dodatkowe informacje. W ten sposób śledczy weszli w posiadanie personaliów holenderskiego pełnomocnika właściciela Pro-Mody, jak również telefonów kontaktowych do pracownic, które mogłyby poświadczyć zabór mienia. 17 października radca prawny została wezwana do Komisariatu Policji Toruń Rubinkowo i tutaj przesłuchana.

- Od tej pory nikt z policji ani prokuratury ze mną się nie kontaktował. Nie wiem, czy ktoś jeszcze został przesłuchany. Nie wiem, czy policja podjęła jeszcze jakieś inne czynności - dodaje prawniczka.

„Nowości” o wyjaśnienia poprosiły wczoraj służby prasowe toruńskiej policji. Odpowiedź od rzeczniczki Wioletty Dąbrowskiej otrzymaliśmy taką: „W nawiązaniu do Pani pytania informuję, że na obecnym etapie prowadzone są czynności sprawdzające, które mają wykazać, czy w tej sytuacji mamy do czynienia z naruszeniem przepisów prawa”.

Los samych szwaczek, jak już pisaliśmy na łamach, jest wyjątkowo trudny. Załoga Pro-Mody, jak określiła to insp. Teresa Bolszakow, kierująca PIP w Toruniu, została porzucona przez holenderskiego właściciela. Zakład nie jest ani w stanie upadłości, ani likwidacji. Nie ma w nim jednak maszyn, nie ma pracy, nie ma należnych szwaczkom wypłat za wrzesień. Ich składki ZUS też nie były odprowadzane przez ostatnie dwa miesiące.

Aby kobiety mogły w ogóle formalnie zostać osobami bezrobotnymi, podjąć musiały wysiłek rozstania się z Pro-Modą. Wiele z nich, idąc za radą inspekcji pracy i radcy prawnej, złożyło wnioski o rozwiązanie umów o pracę bez wypowiedzenia z winy pracodawcy. Część otrzymała świadectwa pracy, część nie. Tymczasem tylko wyposażonym w taki dokument można zarejestrować w urzędzie pracy jako osoba bezrobotna i mieć szanse na zasiłek.

- Nie wiemy, co nas czeka. Wiele z nas pracowało tu od początku, czyli 22 lata. W Toruniu trudno o pracę w ogóle. A kto zatrudni na umowie szwaczkę około pięćdziesiątki? - pytają kobiety.

W najlepszych czasach (lata 90.) w Pro-Modzie pracowało 300 osób. Ostatnio - 153.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska