MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cud kopania

Aleksander Nalaskowski
Byłem kiedyś kibicem żużla. Najprawdziwszym. Tego toruńskiego. Lata całe chodziłem na Broniewskiego (genialny poeta ze skrzywionymi ścieżkami) i zapisywałem punkty w programie. Aż w którymś momencie zrozumiałem, że ktoś mnie robi w balona. Zamiast chłopaków z Jakubskiego, spod Chełmży czy z Aleksandrowa torunianami stali się Szwedzi, Australijczycy czy Anglicy.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nalaskowski_aleksander.jpg" >Byłem kiedyś kibicem żużla. Najprawdziwszym. Tego toruńskiego. Lata całe chodziłem na Broniewskiego (genialny poeta ze skrzywionymi ścieżkami) i zapisywałem punkty w programie. Aż w którymś momencie zrozumiałem, że ktoś mnie robi w balona.

Zamiast chłopaków z Jakubskiego, spod Chełmży czy z Aleksandrowa torunianami stali się Szwedzi, Australijczycy czy Anglicy. A nasi wychowankowie poczęli się włóczyć po innych klubach i ligach. Powiedziałem „dość!” i na zawody więcej nie poszedłem. Na Motoarenie nigdy nie byłem. A żużel już nie jest mój. Cały kontakt z tym sportem wyczerpywał się w kontakcie z Wojtkiem Żabiałowiczem w trakcie konnych przygód. Ale i tego już nie ma.<!** reklama>

Sport jest zaledwie rozrywką i coraz bardziej zupełnie komercyjnym show. Wziął się z potrzeby obserwowania walki. Z potrzeby udowadniania wyższości bez ostatecznego unicestwiania przeciwnika. Seria okoliczności spowodowała, że piłka nożna (tak jak język angielski, a wcześniej łacina) stała się zjawiskiem uniwersalnym. Odwołuje się bowiem do dyspozycji niezależnej od kultury, tradycji, koloru skóry i wyznania - do sprawności nóg, do umiejętności porozumiewania się 11 zawodników za pomocą tego uniwersalnego medium, jakim są nogi.

Najzabawniejsze jest to, że wyniki meczów nie przekładają się na realne życie. Chociaż przeżywamy je realnie i płaczemy po porażkach. Mistrzowie świata czy Europy, finaliści mundiali czy rozgrywek kontynentalnych za pomocą bramek nie oddalają się od bankructwa, problemów bezrobocia czy kłopotów demograficznych. Strzelone bramki nie podwyższają żadnego PKB ani emerytur. Znakomicie jednak pełnią rolę wentyla. Kanalizują społeczne emocje. Im więcej ludzi na trybunach pobudowanych z nadmiarem stadionów, tym mniej ludzi z transparentami pod Kancelarią Premiera. Zatem cały czerwiec będziemy się bawić, malować twarze i przeżywać nasze porażki. Naszym już nie kibicujemy (naprawdę szkoda!), ale innym będziemy bić brawo. Zabawa zaplanowana na miesiąc musi trwać. Zapłaciliśmy za nią z góry.

Euro się w końcu skończy. Największa na świecie flaga wyląduje w magazynie. Ale my i tak będziemy bronili ustawicznych karnych. Teraz oddajemy się rozrywce. Rozliczać będziemy się po czasie. Tytoń nie obroni bramki strzelanej służbie zdrowia, emerytom, oświacie czy rolnikom. Bo gdzieś tam jest naprawdę prawdziwe i nieprawdopodobne życie, którego nie da się odgwizdać po 90 minutach, w którym bramki notorycznie strzela się ze spalonego, gdzie medal nie zastępuje chleba, a żaden puchar sam się nie napełni winem.

Marudzę? Pewnie tak. Ale wszak jestem tu od marudzenia. Gooool!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska