Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czułam się okropną grzesznicą [ALBUM RODZINNY]

red
Zdjęcie komunijne mojej mamy Eleonory Czechakówny z 1904 r.
Zdjęcie komunijne mojej mamy Eleonory Czechakówny z 1904 r. Archiwum Sylwii Dullin
Wśród komunijnych prezentów najbardziej wyczekiwana była tabliczka czekolady, dawała tyle radości, co dzisiaj rower albo nowoczesny laptop... Nasza Czytelniczka SYLWIA DULLIN powraca do swojej Pierwszej Komunii Świętej, którą przyjęła podczas wojny.

Był rok 1943. Świat pogrążony w szponach wojny, Niemcy w zwycięskim marszu wciąż podążali na Wschód.

Szybka germanizacja

W Toruniu, jak na całym Pomorzu przyłączonym do Rzeszy, germanizacja rozwija się w niespotykanym tempie. Za mówienie po polsku bito po twarzy, aresztowano i wywożono do obozów lub do przymusowej pracy u bauera.

Chociaż to wojna, my dzieci z Nowego Rynku, Jakubskiego Przedmieścia, części Mokrego należący do parafii św. Jakuba, przygotowywaliśmy się do komunii. Zapamiętałam nazwiska dzieci z naszej gromadki: Bogusi Przeperskiej, Misi Wierzchowskiej, Hani Trawińskiej, Krysi Wojciechowskiej, Marysi Czerwińskiej, Krysi Rutkowskiej, Eli Łągowskiej, Heni Jackowskiej, Mariana Riefa, Edzia Nitki.

Rynek Nowomiejski z kościołem św. Jakuba i naszą kamienicą na fotografii z lat II wojny światowej
Rynek Nowomiejski z kościołem św. Jakuba i naszą kamienicą na fotografii z lat II wojny światowej
Archiwum Sylwii Dullin

Nauki przygotowawcze odbywały się w salkach przy ulicy Browarnej; chłopcy na parterze, dziewczęta na piętrze. Zwykłe drewniane ławy, tylko ksiądz miał stare zdezelowane krzesło. Pomieszczenia zimą nie były ogrzewane.

Oczywiście uczyliśmy się i modliliśmy po niemiecku. Chłopców przygotowywał ksiądz Englerth, którego krótko po naszym przyjęciu aresztowano i wywieziono do obozu koncentracyjnego. Ksiądz Englerth należał do tajnej komórki działającej w Toruniu.

Natomiast dziewczęta przygotowywał ks. Jan Gorczyński, mieszkający na II piętrze naszej kamienicy przy Rynku Nowomiejskim 1. Ksiądz Gorczyński przybył do naszej parafii tuż przed wojną ze Świerczynek.

Tydzień przed komunią odbyła się pierwsza spowiedź, oczywiście po niemiecku. Każde z nas otrzymało książeczkę w formie zeszytu „Kirchenlieder”, w której oprócz modlitw, pieśni zawarto również „Beichtspiegiel”, taką wzorcową spowiedź, z całą przykładową listą grzechów.

Buciki z ręcznika

Pamiętam, że wówczas czułam się okropną grzesznicą, że przystępowałam do konfesjonału z duszą na ramieniu, z kartką zapisaną grzechami. Ze strachu, jako ostatnia z dziewcząt przystępowałam do spowiedzi.

Patrząc dzisiaj na tamte wydarzenia, wydaje mi się, że ten mój dziecięcy strach spotęgowały dramatyczne wojenne przeżycia: ewakuacja mojej rodziny na Wołyń, ucieczka od Rosjan przez zieloną granicę, zajęcie naszego mieszkania w Chełmży przez Niemców, aresztowanie ojca, obawa, że Niemcy wyrzucą nas też z kamienicy babci, przy Rynku Nowomiejskim w Toruniu, gdzie znaleźliśmy schronienie.

Zdjęcie komunijne mojej mamy Eleonory Czechakówny z 1904 r.
Zdjęcie komunijne mojej mamy Eleonory Czechakówny z 1904 r.
Archiwum Sylwii Dullin

13 czerwca 1943 roku, w Zielone Świątki w kościele św. Jakuba przystąpiliśmy do Pierwszej Komunii. Tak jak dzieci dzisiaj, wyglądaliśmy odświętnie i ślicznie. Tyle, że nasze sukienki, ubranka zostały uszyte z rozprutych i przerobionych sukien naszych mam i babć, a dla chłopców - z ubrań naszych ojców, braci, krewnych.

Ja miałam sukienkę uszytą z najtańszego materiału kupionego od handlarki o nazwisku Robotnik. Na nogach buciki zrobione z ręcznika, żeby wyglądały jak białe, posmarowane grubą kredą, która się obsypywała przy każdym kroku.

Deszcz w komunię

Dzień był pochmurny i bardzo duszny. Uroczystość w kościele podniosła. Wśród komunijnych gości często brakowało najbliższych: ojców, braci, dziadków wywiezionych na roboty, wiezionych w obozach. Gdy wyszliśmy z kościoła lunął deszcz.

W domu czekała babcia z sutym śniadaniem. Był chleb, masło, trochę wędliny z szabru (za bieliznę pościelową), a po południu mała domowa uroczystość przy kawie zbożowej i ciastku marchwiowym.

Prezenty pamiętam do dzisiaj, sprawiającą szczególną radość, nieosiągalną wówczas dla Polaków - tabliczkę czekolady, saszetkę do chusteczek zrobioną szydełkiem z resztek kolorowej wełny, filiżankę porcelanową z podstawką oraz kwiatek w doniczce. Od pani Michałowskiej, siostry księdza Gorczyńskiego, otrzymałam święty obrazek, który do dzisiaj noszę w książęce do nabożeństwa.

Już jesienią, 10 października 1943 roku w kościele Chrystusa Króla wszystkie dzieci przyjęte do komunii otrzymały sakrament bierzmowania. Udzielał go nam ksiądz biskup gdański Carl Maria Splett, kontrowersyjna postać. Wychwalał Hitlera, gnębił Polaków. Na bierzmowaniu otrzymałam imię Bernadetta.

Sylwia Dullin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska