Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy mieszkający w Toruniu od lat białoruski dysydent trafi w ręce reżimu Łukaszenki?

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Paweł Juszkiewicz na tle plakatu, który w Polsce stał się symbolem zwycięstwa wolności i demokracji, nad opresyjnym systemem.
Paweł Juszkiewicz na tle plakatu, który w Polsce stał się symbolem zwycięstwa wolności i demokracji, nad opresyjnym systemem. Piotr Lampkowski
Paweł Juszkiewicz pochodzi z polskiej rodziny mieszkającej pod Grodnem. W wieku 17 lat przyjechał do Polski. Skończył kilka kierunków na UMK, zdobywając różne laury dla najlepszych studentów. W Polsce mieszka od 20 lat. Pracuje, wszystkie plany ma związane ze swoją historyczną i obecną ojczyzną. Aktywnie też wspiera uchodźców politycznych z Białorusi. Niestety sam może trafić w ręce reżimu. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego uznała go bowiem 10 lat temu za osobę zagrażającą bezpieczeństwu kraju. Paweł i jego znajomi z zarzutami się nie godzą i apelują o ponowne rozpatrzenie sprawy.

Odkryte napisy na zabytkowej kamienicy

od 16 lat

Podczas sobotniego marszu Wolnej Białorusi Paweł Juszkiewicz szedł w pierwszym szeregu, trzymając brzeg wielkiej białoruskiej flagi. Tej prawdziwej, nie tej narzuconej przez reżim Łukaszenki. Paweł urodził się w Wasiliszkach na Grodzieńszczyźnie. Czesław Niemen pochodził ze Starych Wasiliszek, ale chodził do szkoły w Wasiliszkach. Tej samej, którą kilka dekad później skończył Paweł. Zresztą babcia Pawła była przyjaciółką Czesława, wtedy jeszcze Wydrzyckiego. W rodzinnym archiwum zachowało się ich wspólne zdjęcie.

Polecamy

Juszkiewicz pochodzi z polskiej rodziny. Dwadzieścia lat temu, dzięki programowi stypendialnemu dla polskiej młodzieży, wyjechał do Polski. Miał wtedy 17 lat, przybył tu zaraz po szkole. Początkowo zamieszkał u rodziny w Pile, później przyjechał do Torunia. Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika skończył najpierw pedagogikę, później stosunki międzynarodowe. Następnie, już jako podwójny magister, zdobył licencjat z filologii rosyjskiej i zabrał się za pisanie doktoratu.

Opinia decydująca, ale bardzo tajna

W 2011 roku zdobył laur najlepszego zagranicznego studenta w Polsce, zaś innym razem - najlepszego studenta w kujawsko-pomorskiem. Trafił do Złotej Księgi Studentów UMK, był również stypendystą ministra edukacji. Studentem był wybitnym i bardzo aktywnym, zaangażowanym m.in. w pomoc dla prześladowanych Białorusinów. Zezwolenie na osiedlenie się w Polsce otrzymał bez problemu w 2008 roku. Później, wszystkie swoje plany mając ściśle związane z Polską, złożył do wojewody wniosek o polskie obywatelstwo, no i zaczęły się schody. Zgodnie z procedurą, wojewoda wielkopolski (Paweł był zameldowany w Pile) zwrócił się z prośbą o opinię do różnych służb, w tym do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Służby uznały toruńskiego studenta za zagrażającego bezpieczeństwu narodowemu. Szczegółów Juszkiewicz nie poznał, opinia ABW jest bowiem tajna. Zaczęło się bieganie po sądach, odwołania i walka... w zasadzie nie wiadomo z czym, bo przecież lista zarzutów była tajna.

Skąd my to znamy?

Jeżeli ktoś z Państwa zastanawia się w tej chwili, że już gdzieś kiedyś o tej sprawie kiedyś czytał i raczej nie był to "Proces" Kafki, ten ma dobre przeczucia. Jest to opis wydarzeń sprzed równo 10 lat. Od 2013 roku zmieniło się tylko to, że Paweł Juszkiewicz obronił doktorat z pedagogiki, skończył jeszcze turystykę i rekreację, oraz podyplomowe studia na Uniwersytecie Warszawskim w ramach programu Nowe Kadry dla Nowej Białorusi. Jest też honorowym dawcą krwi. Nadal angażuje się w pomoc dla Białorusinów, a także dla uciekających przed wojną mieszkańców Ukrainy.

Polecamy

W 2013 roku Pawłowi groziło wydalenie z kraju, ostatecznie jednak sprawa skończyła się na tym, że Urząd do Spraw Cudzoziemców uchylił decyzję wojewody i skierował ją do ponownego rozpatrzenia, wojewoda zaś ją umorzył. Juszkiewicz czuje się Polakiem, Polskę uważa za swoją historyczną i obecną ojczyznę. Tu mieszka i pracuje, m.in. ma własną firmę. Jest również wykładowcą akademickim. Przełożeni i współpracownicy wystawiają mu bardzo dobre opinie. Pomimo różnych sądowych batalii, nie udało mu się jednak poznać opinii ABW z 2013 roku. Co więcej, jego papiery trafiły z Wielkopolskiego do Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Powędrowały tam razem z opinią ABW i znów z jej powodu Juszkiewiczowi grozi cofnięcie prawa pobytu w Polsce.

- Przeraża mnie to - mówi Paweł Juszkiewicz. - Znam historie ludzi, którzy protestowali przed wyborami prezydenckimi na Białorusi, a po ich sfałszowaniu musieli uciekać. Jednemu z nich podczas przesłuchania wybito zęby. Przepłynął na polską stronę Bugu tylko z paszportem. Za treści jakie umieściłem w swoich mediach społecznościowych, podpadam pod artykuł o ekstremizmie.

Obawy są bardzo uzasadnione. O prześladowaniach Polaków na Białorusi, w tym chociażby wyroku na Andrzeja Poczbuta, przypominać chyba nie trzeba. Dowodów na to, jak daleko są w stanie posunąć się służby Łukaszenki, również nie trzeba jakoś specjalnie szukać. Historia samolotu Ryanair, który w maju 2021 roku leciał z Aten do Wilna i został zmuszony do lądowania w Mińsku tylko po to, aby bezpieka mogła aresztować jednego z pasażerów - przebywającego na emigracji białoruskiego opozycjonistę Ramana Pratasiewicza, przypomina najczarniejsze chwile zimnej wojny.

- Dostaję pogróżki, że na Białorusi już na mnie czekają - mówi Paweł Juszkiewicz. - Ostatni raz rodzinne strony odwiedziłem trzy lata temu. Nie byłem na pogrzebie dziadka, ojciec mi tylko zdjęcia przysłał. Przeglądałem swoje akta, ale wglądu do opinii ABW znowu nie dostałem. Chciałbym wreszcie móc spokojnie żyć. Zależy mi na wyjaśnieniu tej sprawy. Proszę, aby ktoś się nad nią jeszcze raz pochylił i ją przeanalizował. Prawdy się nie boję, pracownicy ABW mogą mnie przebadać wykrywaczem kłamstw.

W jaki sposób pozbyć się dysydenta?

- W jaki sposób pozbyć się dysydenta? Najlepiej uznać go za szpiega - mówi toruńska społeczniczka Anna Lamers, która broniąc i wspierając białoruskich uchodźców współpracuje z Pawłem Juszkiewiczem do lat. - Od wydania tajnej opinii, na której opierają się wszystkie zastrzeżenia, minęło już 10 lat. Jeszcze raz powtórzę: 10. Gdyby Paweł rzeczywiście był tak niebezpieczny, to chyba dawno by już go tu nie było. Uważam, że ci, którzy jakieś uwagi do niego mają, powinni go przesłuchać i po tej dekadzie sprawę jeszcze raz rozpatrzyć.

Na jakim etapie jest sprawa Pawła Juszkiewicza?

- Informuję, że sprawa dotycząca uznania za obywatela polskiego wskazanego w pytaniu cudzoziemca nie zakończyła się wydaniem przez Wojewodę Kujawsko-Pomorskiego żadnego rozstrzygnięcia merytorycznego - informuje rzecznik wojewody Tomasz Wiśniewski.

To oznacza, że sprawa jest jeszcze w toku.

- Byłem na sobotniej demonstracji - mówi Paweł Juszkiewicz. - Nie będę udawał bohatera, bałem się. Ale zabrałem głos. Powiedziałem, że nie jesteśmy tu wygnańcami z wyboru, ponieważ na wielu czeka bezpieka. Powiedziałem również, że walczymy bok w bok z Ukraińcami, bo to nasza wspólna sprawa.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska