MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Danuta Szaflarska uświetniła finał Festiwalu Filmowego Tofifest

Redakcja
Na kilka miesięcy przed setnymi urodzinami Danuta Szaflarska jest w świetnej formie
Na kilka miesięcy przed setnymi urodzinami Danuta Szaflarska jest w świetnej formie Jacek Smarz
Najpierw odebrała Złotego Anioła za całokształt twórczości, a później spotkała się z mediami i widzami. - Jest nas coraz mniej, ale staruszki w filmie są potrzebne - żartowała aktorka.

Danuta Szaflarska w lutym 2015 roku będzie obchodziła swoje setne urodziny. Do Torunia przyjechała z córką, która odstępowała ją zaledwie na kilka kroków.
[break]
Gwiazda takich filmów jak „Skarb” czy „Zakazane piosenki” chętnie dzieliła się swoimi wspomnieniami, co chwile zaznaczając „dajcie znać, kiedy mam skończyć, bo ja to taka gaduła jestem”. A wszystko z pojawiającym się co chwilę na twarzy uśmiechem. Już patrząc na nią z boku można pomyśleć „przemiła starsza pani”. I taka też była podczas rozmowy.
Zadebiutowała w trudnym okresie. 14 września 1939 roku w farsie „Zielone szczęście”.
- Dwa dni po premierze podczas spektaklu usłyszeliśmy artylerię. Publiczność uciekła, na sali zostały trzy osoby. Dokończyliśmy grać sztukę. Byliśmy przecież ze szkoły Aleksandra Zelwerowicza, a u niego tylko śmierć usprawiedliwiała aktora od zejścia ze sceny przed zakończeniem spektaklu - opowiadała aktorka.
Od dziecka interesowała się medycyną, ale ostatecznie wybrała studia na Wyższej Szkole Handlowej. Później była szkoła aktorska.
- Lubię reżyserów, którzy pozostawiają aktorowi wolność. Kazimierz Dejmek nie odzywał się. Tylko siedział. Trzeba było kombinować. W „Barbarze Radziwiłłównie” miałam monolog. Słucha i kiwa głową „Nie”. Więc mówię kolejny raz. „Pamięta Pani ołtarz Wita Stwosza? Tam Matka Boska trzyma tak blisko siebie ręce. Proszę właśnie tak zagrać” - wspominała Danuta Szaflarska. - Był bardzo wymagający. Raz podszedł do mnie po spektaklu i mówi: „Pięknie Pani…” - ja już urosłam z dumy, a on kontynuuje - „…. powiedziała lyst”. Dziś nikt już nie dba o dykcję. Młodzi aktorzy grają w telewizji, gdzie mówi się tak jak na co dzień. A nas uczono mówić tak, aby wszystko było słychać wyraźnie w ostatnim rzędzie. Nie obyło się bez wspomnień o „Zakazanych piosenkach”.
- Początkowo to miał być tylko film z piosenkami, dopiero później dopisano całą fabułę. Gdy obejrzałam film na premierze, to się przeraziłam. Zbliżenia twarzy i te moje miny. Teatralne! To była dla mnie pierwsza nauczka. Przed kamerą trzeba grać zupełnie inaczej - opowiadała „Nowościom” aktorka. - Jak wówczas powstawało kino? Filmy kręcono po wojnie jedną kamerą zrabowaną w Berlinie, jednym wózkiem i jednym kranem. Materiał wywoływano po tygodniu. I wtedy okazywało się, czy wyszedł dobrze, czy trzeba było wszystko powtarzać.
Podczas spotkania z publicznością aktorka wspominała swoją przyjaźń z ks. Jerzym Popiełuszką.
- W stanie wojennym organizowaliśmy grupy, które przychodziły na procesy strajkujących robotników. Na jednej z rozpraw dosiadł się do mnie młody ksiądz. To był właśnie Jurek. Później, przy kawie, poprosił, abym podczas mszy za ojczyznę przeczytała wiersz. Ja mu na to, że jestem niewierząca. A on „Nie szkodzi”. No i nie szkodziło - żartowała aktorka. - On mnie nigdy nie nawracał. Sama zaczęłam przy nim wierzyć. Mówię kiedyś: „Jurek, chciałabym się wyspowiadać, ale nie robiłam tego od 40 lat”. Odpowiedział: „I dobrze. Hurtem zawsze łatwiej”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska