MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwoje młodych ratowników zginęło w wypadku karetki pogotowia

Redakcja
wypadek
wypadek Paweł Kędzia
Monika i Paweł zginęli w karetce, chociaż tego dnia nie mieli dyżuru. Jechali z pacjentem do Centrum Onkologii w Bydgoszczy. Prawdopodobnie ambulans jechał drogą podporządkowaną, nie na sygnale.

Prokuratura i policja nie wypowiadają się na temat wypadku. Wiadomo, że do zdarzenia doszło we wtorek po godz. 9. Na skrzyżowaniu dróg w podbrodnickim Bobrowie ambulans uderzył w osobowe bmw. Szpitalny pojazd najprawdopodobniej jechał w kierunku Małk drogą podporządkowaną, a osobówka w stronę Chojna.
[break]
Siła uderzenia była tak duża, że karetka wylądowała na boku kilka metrów od skrzyżowania, a osobówka w pobliskim ogrodzie.
Ratownicy, Paweł - 26 lat i Monika - 28 lat, ponieśli śmierć na miejscu.
- Lekarz, który przybył na miejsce przed zastępami straży pożarnej, stwierdził zgon dwóch osób - informuje st. kpt. Piotr Rutkowski, zastępca komendanta straży pożarnej. - Dalsze działania strażaków polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia i udzieleniu pomocy jednej poszkodowanej osobie.
Informacja o śmierci ratowników obiegła okolicę lotem błyskawicy. Brodnicki szpital to jeden z większych zakładów pracy, więc każdy w rodzinie lub w gronie znajomych ma pracownika służby zdrowia.
Trzy kolejne osoby, uczestniczące w wypadku, w tym kierowca auta osobowego, trafiły do szpitala.
- Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - zapewnia Dariusz Szczepański, dyrektor brodnickiego szpitala.
Jak się dowiedzieliśmy, ratownicy nie mieli tego dnia w grafiku dyżuru. Jednak dostali zadanie, żeby przewieźć do Centrum Onkologii w Bydgoszczy pacjenta. Do samochodu wsiadła także jego krewna.
Monika, 28 lat, z podbrodnickich Grążaw wróciła z urlopu macierzyńskiego. We wrześniu urodziła synka. Szkołę dla ratowników medycznych w Toruniu skończyła cztery lata temu. W tym samym roku ratownictwo medyczne w Powiślańskiej Szkole Wyższej w Kwidzynie ukończył Paweł, 26 lat, z Marzęcic pod Nowym Miastem Lubawskim. Służył także w Centrum Szkolenia Wojskowych Służb Medycznych. Oboje od kilku lat pracowali w brodnickim szpitalu.
Różnica wieku między nimi wynosiła dwa lata i jeden dzień. Monika urodziła się 27 kwietnia, a Paweł - 28. Odeszli tego samego dnia.
- Dla nas wszystkich to wielka tragedia - mówi Dariusz Szczepański, dyrektor brodnickiego szpitala. - To byli ratownicy z kilkuletnim stażem. Osobiście byłem u jednej z rodzin, a do drugiej pojechał mój zastępca. Z rodzinami jest psycholog, który zajmie się także pracownikami. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci.
Karetka została doszczętnie zniszczona, nadaje się do kasacji.
- Nie pora myśleć teraz o sprzęcie. Wszyscy myślimy o odejściu tych ludzi - mówi dyrektor. - Karetką zajmiemy się za kilka dni. Wszystkie nasze samochody są ubezpieczone.
Skrzyżowanie, gdzie doszło do tragedii, zdaniem mieszkańców, jest niebezpieczne. Nie bez powodu na drodze podporządkowanej stoi znak „stop”. Dodatkowo widoczność w tym miejscu ogranicza zboże.
- Na tym skrzyżowaniu zdarzyło się już kilka śmiertelnych wypadków, o czym przypomina krzyż na poboczu - wskazuje jeden z mieszkańców. - Dwie długie proste zachęcają kierowców do szybszej jazdy i dochodzi do tragedii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska