Pani Magdalena od prawie dwóch lat jest bezdomna, ponieważ uciekła od męża oprawcy. Ten, mimo zasądzonego wyroku eksmisji, nie zamierza opuścić mieszkania, a komornik twierdzi, że ma związane ręce.
<!** Image 3 align=none alt="Image 188948" sub="Czy eksmisje to taka rzadkość? W toruńskim Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej zdarzają się. Oto zdjęcia z eksmisji z mieszkania socjalnego na ul. Olsztyńskiej pod koniec kwietnia. Z lewej Roman Bicki, dyrektor ZGM [Fot.: Jacek Smarz]">Pani Magdalena była maltretowana przez swojego męża. Bił ją, znęcał się psychicznie, upokarzał.
- Bił mnie w tajemnicy przed dziećmi. Wciągał do samochodu, jechał do garażu i tam bił gdzie popadnie - opowiada. - Któregoś dnia po kolejnym pobiciu nie wytrzymałam.
Ze swojego mieszkania uciekła tak jak stała, wzięła tylko najpotrzebniejsze rzeczy.
<!** reklama>- Ten dzień pamiętam bardzo dobrze, to było zakończenie roku szkolnego w 2010 roku. Dwa dni wcześniej córka przyszła do mnie i zapytała: Mamo, ile jeszcze będziemy tak żyć? Bo to było życie w wiecznym strachu.
Wraz z dziećmi kobieta uciekła do matki poza Toruń. Potem wynajęła niewielki pokój.
- Ale nie dałam rady go utrzymać. Koszty były za wysokie, więc zatrzymałam się u cioci.
W 2011 roku odbyła się rozprawa rozwodowa z orzeczeniem o winie męża, a także wydanie wyroku eksmisji. Niestety, wyrok jest martwy, ponieważ mężczyźnie nie zasądzono lokalu tymczasowego, a eksmisji na bruk nie ma.
<!** Image 4 align=none alt="Image 188948" sub="Na zdjęciu Karolina Kowalska, pracownica ZGM [Fot.: Jacek Smarz]">- Sprawa trafiła do komornika, ale dowiedziałam się, że dopóki nie znajdę mu lokalu zastępczego, to on nic nie będzie mógł zrobić - mówi kobieta.
Pracownicy ZGM-u, do których udała się kobieta, poradzili jej wynajęcie lokalu tymczasowego dla męża.
- W ZGM-ie okazało się, że lokali tymczasowych nie ma, więc za namową pracowników wynajęłyśmy pokój na miesiąc, aby w tym czasie komornik mógł przeprowadzić eksmisję do wskazanego lokalu. Niestety, stwierdził, że miesiąc to za mało, że powinnyśmy przynajmniej na trzy miesiące. A na to nas nie stać - opowiada pani Barbara, ciocia kobiety. - Wygląda więc na to, że prawo chroni oprawcę, ponieważ mimo orzeczenia o winie mąż Magdaleny mieszka dalej w ich mieszkaniu, a ona sama wraz z dziećmi musi szukać schronienia.
- To jest straszne, sąd powinien mnie bronić, a zamiast tego pozwala, by mąż, który się nad nami znęcał, mógł żyć spokojnie. Gdzie tu sprawiedliwość? - pyta pani Magdalena.
Według rzecznika praw ofiar przy Urzędzie Marszałkowskim sytuacja pani Magdaleny nie jest bez wyjścia. Potrzebne są jedynie chęci.
- Wszystko zależy od dobrej woli komornika - wyjaśnia Mariola Tuszyńska, rzecznik praw ofiar. - Niestety, z racji tego, że ta pani jest zwolniona z kosztów sądowych, komornikowi zwyczajnie się nie opłaca prowadzić tej sprawy, mimo że ma do tego odpowiednie narzędzia.
I błędne koło się zamyka. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej zarejestrował wniosek pani Magdaleny, jednak czas oczekiwania na gminny lokal zastępczy wynosi przynajmniej kilka lat.
- Realizujemy wyroki sądu zgodnie z kolejnością ich wpływu i rejestracji. W pierwszej kolejności te z lat wcześniejszych - przyznaje pracownik ZGM-u.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?