Jakie prognozy dotyczą przyszłości emerytur w ZUS? Określono takie przewidywania

Obecnie jednym z najbardziej pesymistycznych scenariuszy jest taki, według którego zaledwie do 2028 roku w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (odpowiedzialnego za wypłacanie świadczeń emerytalnych) mogą zabraknąć 124 mld złotych. To w porównaniu do obecnego roku ponad 50% więcej (teraz jest brak 80,5 mld zł).

Za coraz gorszą sytuację odpowiada fakt, że w ciągu najbliższych lat wiek emerytalny przekroczyć będzie pokolenie nazywane tzw. powojennym wyżem demograficznym. W przypadku samych ubezpieczonych w ZUS liczba emerytów ma wzrosnąć aż o 300 tys. i to w ciągu najbliższych czterech lat.

Według ekspertów funduszy nie zabraknie na wypłatę świadczeń, jednak poważna sytuacja maluje trudny obraz przyszłości, w której świadczenia emerytalne będą znacząco niższe, aniżeli są w tej chwili.

Prezes ZUS podkreśla, że obecny model wyliczania emerytury to tzw. stary system. Uwzględnia on kapitał początkowy, co sprawia, że jest to rozwiązanie dla emerytów korzystne.

Problemem jest jednak to, że sytuacja demograficzna jest coraz gorsza. Tzw. stary system, wyliczania emerytur ma obowiązywać do 2039 roku. Po tym okresie ma zacząć dominować wyliczanie emerytury na nowych zasadach.

Nowe zasady wprost będą mówić o tym, że emeryt otrzyma tyle, ile wpłaci na składce. Jeśli więc źródłem zarobków są umowy zlecenie lub umowy o dzieło (tu nie pobiera się składek) nie będzie to wliczane w poczet przyszłego świadczenia emerytalnego.

Wyliczenia jeszcze z czasów rządu Mateusza Morawieckiego pokazują, że przyszli emeryci będą mieć niezwykle niskie świadczenia emerytalne. Dla przeciętnego 40-latka zarabiającego obecnie pensję minimalną przyszła emerytura będzie na poziomie obecnie najniższej (1588 zł brutto).

Jeszcze gorsza sytuacja przedstawia się w przypadku kobiet. Obecnie 40-latka chcąca otrzymywać minimalną emeryturę (1588 zł brutto) musi zarabiać równowartość obecnych 5 tys. złotych brutto.

W przypadku zrabiania przeciętnej emerytury (dzisiaj 3300 zł) 40-latek musiałby zarabiać 8500 zł brutto miesięcznie. W przypadku kobiety w tym samym wieku musiałaby to już być kwota przekraczająca 10 tys. złotych brutto miesięcznie.

Dysproporcje wynikają wprost z tego faktu, iż kobiety przechodzą wcześniej na emeryturę, więc przez krótszy czas kumulują składki.

Wyliczenia przedstawione przez Kamila Sobolewskiego, eksperta Pracodawców RP na debacie emerytalnej "Rzeczpospolitej" wskazują na bardzo złą sytuację stopy zastąpienia, czyli tego, jaka jest relacja emerytury do przeciętnego wynagrodzenia.

- stopa zastąpienia wyniesie 0,25, to oznacza, że połowa populacji będzie mogła liczyć na emeryturę w wysokości tylko 1500 zł brutto - zwracał uwagę ekspert.

Jakie jest rozwiązanie? Eksperci mówią o tym wprost: konieczne będzie zachęcanie do dłuższej pracy. Odkładając przejście na emeryturę już o tylko jeden rok, można podwyższyć wysokość świadczenia nawet o 10-15 procent. Przy 7 latach kontynuowania zatrudnienia świadczenie byłoby już podwojone. W tej sprawie najlepiej kontaktować się z doradcami obecnymi we wszystkich placówkach ZUS.

Źródło: money.pl [Dostęp: 15.01.2024 r.]