Rozmowa z IRENĄ BENOWSKĄ, modystką z zamiłowania, która od wielu lat zajmuje się projektowaniem i szyciem kapeluszy.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172074" sub="Irena Benowska w swojej pracowni kapeluszy przy ulicy Szewskiej. Zajmuje się ich projektowaniem od 1962 roku Fot. Grzegorz Olkowski">Skąd taki pomysł, żeby zająć się akurat kapeluszami?
W 1947 roku, moja teściowa, Jadwiga Benowska, przyjechała z Warszawy do Torunia, gdzie wspólnie z kuzynką otworzyła pracownię kapeluszy. Teściowa nie była modystką, zajmowała się wychowywaniem dzieci. Ale wiadomo, czasy powojenne były ciężkie, więc pewnego dnia wraz z synem, a moim mężem przyjechała tutaj. Właśnie na ulicę Szewską 10.
I otworzyła salon?
Tak, razem z kuzynką, która była modystką. Po kilku latach kuzynka wyszła jednak za mąż i przeniosła się do Piły. Wtedy teściowa sama zrobiła uprawnienia i zatrudniła kilka pracownic. Wkrótce ja poznałam mojego przyszłego męża i tak w 1962 roku wzięliśmy ślub, a ja weszłam do rodziny Benowskich i zajęłam się kapeluszami.
<!** reklama>Ciężko było wyuczyć się tego zawodu?
Teściowa zmarła dość szybko - razem z mężem musieliśmy w krótkim czasie zająć się wszystkim. Doświadczenia nabrałam przez lata pracy. Podpatrywałam inne modystki, śledziłam żurnale, czytałam specjalistyczne książki. Miałam też trochę zdolności, które przydały mi się w tym fachu.
Pamięta Pani swój pierwszy kapelusz?
Tak, nie był do końca udany, ale człowiek uczy się na błędach. Zrobiłam go z weluru, sama go naciągnęłam, wykończyłam, przybrałam. Pamiętam, że był popielaty.
Jak wygląda proces tworzenia kapelusza?
Najpierw trzeba zmierzyć rozmiar głowy, potem dobrać odpowiedni fason w zależności od kształtu twarzy. No i oczywiście trzeba wybrać materiał. Słomkowe kapelusze robi się dłużej, nawet cały dzień. Filcowe już szybciej, wystarczy kilka godzin. Podobnie jest z welurowymi.
Moda na kapelusze jest zmienna?
Kiedyś noszono kapelusze mniejsze, podwinięte. Dzisiaj wraca moda męska, podglądamy też modę brytyjską. Kiedyś był duży problem z materiałami. Dzisiaj sizale czy wiskozy sprowadzamy z Włoch lub Francji.
Pani najważniejszy kapelusz?
Kiedy żyła Hanka Bielicka, to na jej jubileusz uszyłyśmy cztery kapelusze. Dwa słomkowe i dwa welurowe. Oglądałyśmy tę uroczystość w telewizji i tak się cieszyłyśmy, że są nasze. Mamy też klientki pokoleniowe. Przy- chodzą babcie, matki i córki, ponieważ miłość do kapeluszy jest zarażliwa.
Komu powierzy Pani zakład i tradycję?
Mojemu synowi. Wśród tych kapeluszy się wychował, wraz z nimi dorastał. Miłość do nich ma we krwi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?