MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy wreszcie przemówi minister

Ryszard Warta
Ryszard Warta
red
Dziś dwa małe a propos publicystów i publicystyki.

We wtorkowy poranek przez dobry kwadrans kwiat TOK FM-owskiej publicystyki: Renata Kim, Robert Sobiech i Cezary Michalski, goszczony przez Jana Wróbla, głowił się, dlaczegóż to w sytuacji gigantycznego kryzysu z migrantami, bolesnej rewizji świętej - jak się do niedawna wydawało - schengenowskiej zasady otwartych granic, teraz, gdy padają pytania o to, czy nasze granice dobrze są strzeżone i czy nasze służby tajne, jawne i dwupłciowe są przygotowane należycie, otóż dlaczego w tak niespokojnych czasach najbardziej nieistniejącym medialnie ministrem w rządzie Ewy Kopacz jest akurat ta minister, która powinna być widoczna najbardziej, czyli szefowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Dlaczego pani minister Teresa Piotrowska nic nie mówi, kiedy pani minister coś powie, co pani minister powinna powiedzieć - roztrząsały tęgie radiowe głowy.

O matko, oni naprawdę nie rozumieją? Redaktor Renata Kim, owszem, przynajmniej w tych radiowych występach, które znam, poza wąskie ramy politycznie poprawnego banału nie wychodzi, ale przecież Robert Sobiech to człowiek, którego warto posłuchać. Cezary Michalski, choć jego lewicowego nawrócenia nie rozumiem, to publicysta rasowy, ciekawy, warty uwagi, bo zawsze mile posłuchać błyskotliwego wywodu, nawet jeśli z tezą nie do końca się zgadzamy. I piszę to wcale nie dlatego, że toruniak zawsze będzie chwalił toruniaka.

Oni naprawdę nie rozumieją, że aby coś powiedzieć, najpierw trzeba w ogóle mieć cokolwiek do powiedzenia? Gdyby pani Teresa Piotrowska dostała tekę nie tyko z racji swej dobrej znajomości z panią Ewą Kopacz, ale także ze względu na swe wybitne osiągnięcia, doświadczenie i wiedzę z zakresu działania służb, zarządzania kryzysowego, reagowania na globalne zagrożenia - wtedy pytanie o jej milczenie miałoby sens i warto byłoby je postawić. Ale tylko wtedy.

Dwa tygodnie temu pisałem tu o zamieszaniu wokół szefowej "Radia dla Ciebie", Ewy Wanat, po jej facebookowym wpisie o dzieciach państwa Elbanowskich. Epilog jest taki, że pani Jolanta Kaczmarek, prezes "Radia dla Ciebie" panią redaktor Wanat zwolniła dyscyplinarnie z pracy. No i mamy kolejny wysp opinii faktem tym zadziwionych i oburzonych. Od prawa do lewa.

Cezary Gmyz na Twitterze pisze tak: "Z Ewą Wanat różni mnie bardzo wiele, ale jeśli przyczyną jej dyscyplinarki w "Radiu dla Ciebie" był niemądry wpis na Facebooku, to skandal". W porządku, obrażanie Bogu ducha winnych dzieciaków tylko po to, by skrytykować postawę ich rodziców, można nazwać "niemądrym wpisem". Ciekaw jestem, jak wysoki musi być poziom chamstwa, by redaktor Cezary Gmyz uznał je za dostatecznie dyskwalifikujące do pracy w mediach publicznych. Powtarzam, publicznych.

Teraz z drugiej mańki. W "Gazecie Wyborczej" Ewa Siedlecka broni Ewę Wanat między innymi tak: "Ewa Wanat nie użyła słów wulgarnych (jak to się osobom publicznym, choćby parlamentarzystom, zdarza)". Brawo, brawo - cóż za siła argumentu. Gdyby tak Ewa Wanat, zamiast stwierdzienia, że dzieci Elbanowskich są "nierozgarnięte", napisała, że są, dajmy na to, "popie...ne", czy wtedy redaktor Ewa Siedlecka może by wreszcie zrozumiała niestosowność tego wpisu? Obawiam się, że nie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska