MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kto nie pracuje, ten nie studiuje

Dorota Misiak
Roznoszenie ulotek jest dobre dla maturzystów. Studenci mierzą wyżej. Skrobią śledzie, malują zmarłych, doją kozy. Ważne, żeby była kasa, najlepiej dziesięć złotych za godzinę, ale i siedmioma złotymi nie pogardzą.

Roznoszenie ulotek jest dobre dla maturzystów. Studenci mierzą wyżej. Skrobią śledzie, malują zmarłych, doją kozy. Ważne, żeby była kasa, najlepiej dziesięć złotych za godzinę, ale i siedmioma złotymi nie pogardzą.

<!** Image 2 align=none alt="Image 191112" sub="Praca w centrum zabaw dla dzieci może być dobrą zawodową praktyką dla studentów, m.in., kierunków pedagogicznych. Ważne jednak jest też to, żeby można było, nabywając doświadczenie, trochę zarobić... FOT. Tadeusz Pawłowski">

Od października do czerwca studia uwierają. Potencjalny pracodawca, widząc studenta, myśli o jego braku doświadczenia i czasu. Wie, że młody pracownik będzie dyspozycyjny około 30 godzin tygodniowo, głównie w weekendy. <!** reklama>

Od lipca do września studia leżą jak ulał - pracodawcom. Bo zatrudniając studenta na umowę zlecenie, nie trzeba odprowadzać składek na ubezpieczenie społeczne. Taki pracownik ma też mniejsze wymagania, chętnie zostanie po godzinach, byle go tylko docenili, a i kawę szefowi zaparzy albo inne zachcianki spełni, jeśli trzeba. Przyda się latem, gdy pracownicy zatrudnieni na stałe biorą urlopy. Czasem nie trzeba mu płacić w ogóle, bo musi odbyć bezpłatne praktyki, przewidziane w programie studiów. O te praktyki bój rozpoczyna się już w marcu, pod koniec maja wolnych miejsc w najpopularniejszych firmach brakuje.

Poszukiwany młody potencjał

- Studenci są więc atrakcyjni dla pracodawców - mówi Irena Pogreibna z Biura Karier Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy. Współpracujemy z wieloma firmami, które takie czasowe zatrudnienie traktują jako innowacyjny sposób rekrutacji - jeśli student się sprawdzi, proponują mu stałą współpracę. Na takie oferty mogą liczyć zwłaszcza informatycy i inżynierowie.

Pracodawcy obserwują młodych ludzi, którzy odbywają u nich praktyki. Najlepsi, najaktywniejsi dostają po nich pracę.

- Studenci są dynamiczni, kreatywni, otwarci na uczenie się i szlifowanie nabytych podczas studiów umiejętności - zachwala Szymon Paprocki z Centrum Zabaw Family Park w Bydgoszczy, zatrudniającego głównie studentów. - Znają języki obce, mają podstawowe umiejętności wymagane przy obsłudze sprzętu elektronicznego. Radzą sobie z tym wszystkim lepiej niż osoby dojrzałe. Zależy nam na potencjale. Na szkoleniach uczymy, jak go doskonalić. Pierwszy etap współpracy z każdym studentem polega na bacznym obserwowaniu jego predyspozycji dotyczących komunikatywności, radzenia sobie z występami publicznymi. Potem odbywa się cykl szkoleń. Monitorujemy też późniejsze ścieżki zawodowe naszych pracowników. Okazuje się, że są oni cennym nabytkiem dla szkół i przedszkoli.

„Na słuchawce” nie da się wyżyć

Staże i płatne praktyki to lep na studentów, ale nie wszyscy szukają wakacyjnej pracy związanej z przyszłym zawodem. Niektórzy wyżej cenią zarobki niż ciekawy wpis w rubryce: „doświadczenie”.

Sylwia, 22 lata, studentka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracuje w call center. Przekonuje, że garnki do gotowania na parze przydadzą się w każdej kuchni. - Rozesłałam kilka CV, ale zaproszono mnie tylko na jedną rozmowę - mówi. - Miałam już doświadczenie „na słuchawce”. Zarabiam tak w każde wakacje już od matury. Różne projekty, różni ludzie, ale praca podobna.

Sylwia w Toruniu wynajmuje pokój, ale na wakacje wraca do domu, bo tak jest taniej. - Tam też więcej mi zapłacą - przekonuje. - Chciałabym znaleźć pracę związaną ze studiami - polonistyką, ale to na razie niemożliwe - albo jestem za mało dyspozycyjna, albo chcą, żebym pracowała charytatywnie. O, przepraszam, raz proponowano mi stanowisko redaktor naczelnej portalu internetowego, za - uwaga! - tysiąc złotych miesięcznie i z całą odpowiedzialnością prawną na głowie - w bonusie. Redaktor naczelny miał być jednocześnie korektorem.

Sylwia zarabia w wakacyjne miesiące około 1000 złotych. W roku akademickim też pracuje, żeby odciążyć rodziców, bo dla nich dwie córki studentki poza domem to spory wydatek. Wtedy wyciąga od 300 do 600 zł. - Żeby utrzymać się w Toruniu, potrzebuję pracy za minimum 10 zł na godzinę - Sylwia ma to wszystko skrupulatnie wyliczone. - Realne stawki wahają się od 8 do 9 zł brutto na godzinę (jeśli, oczywiście, zdoła się wydobyć adresy od ustalonej z szefem liczby gospodyń domowych, do których później wysyłane są zaproszenia na spotkania promocyjne wspomnianych garnków).

Z badań portalu infopraca.pl wynika, że już na pierwszym roku studiów pracuje ponad połowa polskich studentów. Zarówno w czasie roku akademickiego, jak i w wakacje.

Darmowi praktykanci

Przez cały rok z bydgoskimi uniwersytetami współpracuje, między innymi, Centrum Zabaw Family Park. Układ jest prosty: firma oferuje studentom płatne praktyki, a uczelnia uznaje je za zgodne z programem studiów. - Wielu pracodawców wykorzystuje obowiązkowe praktyki, które z założenia są bezpłatne - zauważa Szymon Paprocki. - Często studenci, pracujący za darmo, traktują te praktyki jako kolejne, papierowe zaliczenie, nie angażują się wtedy w powierzane im zadania.

Obowiązkowe praktyki nie są więc dla młodych szczeblem do kariery, a przeszkodą w wakacyjnym zarabianiu.

Patryk, 20 lat, student Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, na wakacje wraca do Bydgoszczy - u rodziców za pokój się nie płaci. Na pracę związaną z kierunkiem studiów nie liczy, chce być wakacyjnym kelnerem, a obowiązkowe praktyki zrobić w wolnej chwili. - Ważne, by praca gwarantowała kontakt z klientami - mówi. - Moje wcześniejsze doświadczenia z serwisu komputerowego i firmy zajmującej się obróbką kabli nie są pozytywne właśnie dlatego, że każdego dnia przez osiem godzin musiałem koncentrować się na maszynie, a nie na człowieku.

Patryk liczy na 7 złotych za godzinę.

- Przed wakacjami oferty praktyk przeglądają u nas studenci wszystkich kierunków bez wyjątku - mówi Ewa Banaszak, kierowniczka Biura Karier UMK. - Większość szuka też stałej pracy i płatnych praktyk, na które największe szanse mają studenci informatyki. Studenci chcą łączyć wakacyjne zarabianie ze zdobywaniem doświadczenia w przyszłym zawodzie. Czasem się to udaje. Nie zapominajmy, że także praca za barem czy w restauracji pozwala nabyć umiejętności doceniane przez pracodawców - chodzi o komunikatywność, otwartość na klientów, rzetelność, sumienność, umiejetność pracy w zespole.

Dojenie po angielsku

„Biznes dla uczelni, uczelnie dla biznesu” - to hasło niedawnego spotkania prof. Barbary Kudryckiej, minister nauki i szkolnictwa wyższego, z przedstawicielami wyższych uczelni. Debatowano, co zrobić, by studenci byli lepiej przygotowani do zmieniających się warunków na rynku pracy. Jedną z tych zmiennych jest dynamika, która wymusza ciągłe zmienianie branży, doskonalenie się. Czy studenci potrzebują takich rad?

Agnieszka, 24 lata, studentka UMK, szuka wakacyjnej pracy. - Zostawiam CV w sklepach, pubach, i muzeach - mówi. - Rozniosłam 20 teczek z dokumentami, ale przed rozpoczęciem pracy chcę zdać egzaminy, dlatego zaznaczam, że mogę zacząć od lipca. W jednej z sieciówek odzieżowych powiedzieli mi jasno: skoro od lipca, to nie ma co zostawiać CV. Do tego czasu cała załoga wymieni się tu ze dwa razy, a i zasady rekrutacji pewnie się zmienią.

W roku akademickim Agnieszka nie pracuje, bo studiuje na dwóch kierunkach. Ten argument wykładowcy przyjmują. - Bywa, że mówię: „Nie przyszłam na zajęcia, bo miałam kolokwium na drugim wydziale”, ale gdy koledzy mówią: „Nie przyszedłem, bo pracuję”, słyszą, że powinni przenieść się na studia zaoczne - opowiada Agnieszka. - Raz tylko tłumaczenie się pracą skończyło się ogólnym rozbawieniem. Koleżanka po długiej nieobecności przyszła na zajęcia z zabandażowaną ręką. Prowadzący pyta, co się wydarzyło, a ona: „Nic takiego, wieko trumny przytrzasnęło mi rękę”. Okazało się, że jest tanatokosmetyczką, maluje zmarłych.

- Trudno powiedzieć, jakiej konkretnie pracy studenci szukają. Wszystkie oferty umieszczamy na naszej stronie internetowej, studenci nie mówią nam, gdzie aplikują - mówi Irena Pogreibna z Biura Karier UTP. A na stronie wybór rzeczywiście szeroki. Wśród ofert dla przedstawicieli handlowych, programistów i telemarketerów w oczy rzuca się jedna, osobliwa. Łódzka firma potrzebuje kogoś do mechanicznego dojenia kóz. Ofertę skierowała do studentów być może dlatego, że dojący musi znać język angielski, przynajmniej w stopniu komunikatywnym.

Studenci to jedna z najaktywniejszych zawodowo grup społecznych. Często zmieniają pracę, by znaleźć tę najciekawszą i możliwie najlepiej płatną, szybko uczą się nowych zajęć, są gotowi wyjechać do pracy do innego miasta. Szukając, chodzą od drzwi do drzwi - od pubu do muzeum. Korzystają z portali internetowych, rzadziej z ogłoszeń gazetowych. Jedno w poszukiwaniu jest niezmiennie wartościowe - kontakty uzyskane od znajomych.

Dorota, 25 lat, studentka UMK. - Wysłałam moje CV do agencji pracy tymczasowej, ponieważ w roku akademickim średnio co dwa miesiące proponują mi tu pracę związaną z inwentaryzacją - opowiada o swoich doświadczeniach. - Liczę asortyment w sklepie budowlanym. Za 6 godzin pracy w nocy płacą mi 50 zł. Z kolei moja koleżanka pracuje w sklepie z odzieżą używaną i gdy brakuje tu osób, ja idę na zastępstwo. Najczęściej w soboty. Pracuję około 5 godzin za 40 zł. Stałego zajęcia szukam u siebie, w Chojnicach, ale też w Toruniu. Gdy znajdę coś tutaj, to po prostu nie wrócę na wakacje do domu.

Bartek, 23 lata. Szuka wakacyjnej pracy we wszystkich branżach. - Pracowałem w Olsztynie, Toruniu, Szczytnie, małych miasteczkach i na wsiach. Dawałem korepetycje z języka polskiego, matematyki i z muzyki. Uczyłem gry na gitarze, występowałem na festynach, uczyłem dzieci w ognisku muzycznym, pracowałem jako barman, komponowałem i nagrywałem muzykę do spektakli teatralnych, filmów i animacji. Organizowałem wieczory filmowe, obsługiwałem koncerty. Nosiłem skrzynki. Grałem w filmach jako statysta. Trochę jeździłem jako kierowca, pisałem wiersze, robiłem korektę w piśmie.

Teraz wypadł z rynku, zajął się studiami. Ocenia, że: - Studiowanie i pracowanie jednocześnie jest bardzo trudne. Na dłuższą metę niemożliwe.

Na koncie dziesięć procent

Studenci zwykle szukają wakacyjnej pracy w Polsce. Tu mają znajomych (to argument za tym, by znaleźć pracę w mieście, w którym studiują) i darmowy nocleg u rodziców (on przemawia za tym, by jednak wrócić w lipcu do domu).

Czasem jednak coś w zaradnych studentach pęka, zwykle wtedy, gdy zostaną oszukani przez pracodawcę, albo wówczas, gdy przez dłuższy czas oferty ograniczają się do tych o roznoszeniu ulotek. Wtedy wakacje w Polsce zastępuje pracą za granicą

- Mój kolega wyjechał z Polski za pracą - mówi Bartek. - Wcześniej przez osiem godzin dziennie skrobał śledzie, które były w specjalnej zalewie. Nad nią unosiły się jakieś opary, które wywołały u niego chorobę skóry. Pojechał do Szwecji, gdzie rozładowuje skrzynki.

Zaraz po ostatnim egzaminie na wakacyjny zarobek wyjedzie za granicę Michał, 22-latek, student Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy: - Zaczynałem od ulotek. Roznosiło się je około 4-5 godzin dziennie, a płacili po 8 zł. Potem było gorzej. Pracowałem jako reprezentant handlowy dla firmy telekomunikacyjnej. Wypłacali pensje prowizyjnie i z opóźnieniem. Po trzech miesiącach pracy odszedłem z 60 złotymi na koncie.

W Tesco Michał był magazynierem. Teraz czuje się oszukany, bo dał się złapać firmie pośredniczącej w znalezieniu pracy. - To ona mnie zatrudniała - mówi. - I dlatego dostawałem tylko 10 procent standardowej pensji. Dowiedziałem się o tym po przepracowaniu miesiąca, za który wcześniej obiecano mi wypłacić całą sumę. Postanowiłem więc, że na wakacje wyjeżdżam do Niemiec. Mam już wszystko zaplanowane: w ciągu dnia będę remontował kamienice, wieczorami postoję za barem, a w weekendy popracuję w fabryce Volkswagena.

MInimum: tysiąc złotych

Podczas wakacji studenci chcieliby odbierać około 1000 zł miesięcznej pensji. Wymagania rosną, gdy szukają pracy z dyplomem w kieszeni. Wtedy chcą od 2 do 3 tysięcy złotych. Wymarzona praca to wcale nie ta związana z kierunkiem studiów, lecz ta, w której można się rozwijać, robić dynamiczną karierę. W tym pomaga bogate doświadczenie, dlatego tak cenne są bezpłatne staże i wolontariat. To jak kompletowanie oręża na wojnę z bezrobociem wśród młodych ludzi. Studenci niepracujący wydają się być reliktem minionych czasów, a jednak i tacy się zdarzają:

Ania, 22 lata, studentka UMK, pracy nie szuka, a na jej konto co miesiąc trafia okrągła suma. - Tylko raz próbowałam znaleźć zajęcie - w czasie wakacji w rodzinnym Koszalinie. W Toruniu nie szukałam w ogóle. Moim rodzicom to nie przeszkadza, więc i mnie nie. Co miesiąc przelewają mi na konto 1500 złotych. Przelewają, to mam. Za pokój w pięcioosobowym mieszkaniu płacę 500 złotych (czynsz plus opłaty), jakichś 300 złotych potrzebuję na jedzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska