Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ktoś zapomniał zdjąć pacjentowi opatrunek...

Mariola Lorenczewska
Mariola Lorenczewska
Żaden szpital nie powinien odmówić, jeśli zgłasza się do niego pacjent wymagający natychmiastowej pomocy
Żaden szpital nie powinien odmówić, jeśli zgłasza się do niego pacjent wymagający natychmiastowej pomocy Sławomir Kowalski
Niezbyt skomplikowany zabieg w toruńskim szpitalu okazał się dla pacjenta spod Włocławka koszmarem. Mężczyzna przeszedł standardowy zabieg laryngologiczny, ale po nim doszło do komplikacji. Ma żal do lekarzy, że nie potraktowali go tak, jak oczekiwał.

[break]
Mieszkaniec Topólki koło Włocławka wybrał toruński wojewódzki szpital zespolony, bo włocławskiego nie darzył zaufaniem. Miał w nosie polipy, które wymagały usunięcia operacyjnego.

Zabieg po roku

Przez cały rok raz w miesiącu 100 kilometrów 44-letni Marcin Niedzwiecki jeździł na konsultacje do Torunia.

14 października stawił się w szpitalu na Bielanach. Następnego dnia miał wyznaczony termin operacji. Trzy dni po operacji zaczęto zdejmować mu bandaże i usuwać opatrunki.

- Robili to bez żadnego znieczulenia. Bolało potwornie - opowiada pacjent. - Lekarz prawdopodobnie przecinając jeden z bandaży przeciął nitkę od tamponu. Dlatego ten został w środku.

PRZECZYTAJ:Pacjent ma to wiedzieć

Pan Marcin chciał wyjść ze szpitala już w sobotę, ale zgodnie z sugestią lekarzy poczekał do poniedziałku. Przed wypisem oglądało go czterech specjalistów. Wypuścili pacjenta z... nieusuniętym z wnętrza nosa tamponem.

Jak dodaje mężczyzna, po powrocie do domu przeżył horror. Bardzo go bolało, ale nie to było najgorsze. Nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Kaszlał, krztusił się, dławił. Najpierw wyjął z nosa... nitkę o długości około 9 cm. Nitka była połączona z bandażem. Nie wiedział, co robić. Nikt go nie uprzedził, co może się dziać, jak powinien reagować.

- Gdy zadzwoniłem do szpitala we Włocławku, powiedzieli, że powinien mnie przyjąć szpital, w którym miałem zabieg - mówi Marcin Niedzwiecki. - Kontaktowałem się też ze szpitalem w Toruniu.

Mężczyzna opisuje, jak pozbył się opatrunku. Bez wdawania się w naturalistyczne opisy - wyciągnął 17-centymetrowy zakrwawiony bandaż. Odczuł ulgę, ale był przerażony.

Podejście do pacjenta

Marcin Niedzwiecki złożył skargę do dyrekcji szpitala. Dlaczego?

- Chodzi o podejście do pacjenta - podkreśla.

Usunięcie polipów z nosa to standardowy zabieg, niezbyt skomplikowany. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu przeprowadza się 150 takich zabiegów rocznie. Powikłania nie zdarzają się często.

- Po usunięciu tamponów przed wypisem skarżącego się pacjenta badało czterech lekarzy. Niczego niepokojącego nie stwierdzili - zapewnia dr Janusz Mielcarek, rzecznik szpitala. - Gdy po wyjściu ze szpitala zgłaszał dolegliwości, zaproponowano mu udzielenie pomocy tu, na miejscu, ale odmówił ze względu na odległość. Jeśli po zabiegu pojawiają się dokuczliwe objawy, najlepiej zgłosić się tam, gdzie zabieg przeprowadzano, ale żaden szpital nie powinien odmówić, gdy pacjent wymaga natychmiastowej pomocy medycznej.

Warto wiedzieć: Gdzie zgłaszać skargi

Jest kilka możliwości, jakie ma pacjent, gdy chce zgłosić skargę.

Pierwszą instancją jest zawsze dyrekcja placówki, ponadto - dyrekcja oddziału wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.

W celu ochrony praw pacjenta ustanowiono Rzecznika Praw Pacjenta (bpp.gov.pl), można też zwrócić się do rzecznika odpowiedzialności zawodowej przy okręgowej izbie lekarskiej i do Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska