Marek Nienartowicz: "Koło nad Wisłę przenieśmy, skoro kolejki linowej nie będzie" [FELIETON: MINĄŁ TYDZIEŃ]

Obejrzyj: Tak wygląda Toruń z Oka Kopernika na Jordankach

Emocji wokół jego odpalenia było sporo, bo też nie da się koła nie zauważyć. Stoi przecież w samym centrum i wysokie jest na 55 metrów. No i czegoś takiego jeszcze w Toruniu nie było. Albo inaczej – koła były, ale znacznie mniejszych rozmiarów.

Jak to wśród ludzi – opinie były i są różniste. Koło podoba się zwłaszcza wieczorową porą, kolorowo oświetlone. Świetnie wypada na zdjęciach. Osobliwości wśród opinii nie zabrakło. Bo niektórzy z pretensjami – ogólnie rzecz ujmując – pod hasłem „co ten Zaleski znowu wymyślił” wyjechali. Widać puścili wodze fantazji i być może ujrzeli prezydenta z przewodniczącym Czyżniewskim Rady Miasta, dajmy na to, i z radnymi małżonkami Beszczyńskimi oraz radnym Kruszkowskim, no i wiceprezydentem Fiderewiczem rzecz jasna, koło na Jordankach skręcających i stawiających. Ktoś też narzekał, że koło jest tak świetnie oświetlone, a w niektórych punktach Torunia wieczorową i nocną porą światła brak.

Tyle że władze miasta nie mają z kołem nic wspólnego. Nie one grunt wynajmowały i jakiekolwiek pozwolenia wydawały. To prywatny biznes. Ma właściciel koła kaprys, to rachunki za prąd płaci. Widać uznał, że w ujęciu reklamowym to się kalkuluje.
A zauważyć trzeba, że koła o wysokości mniej więcej takiej, jaką ma to z Jordanek, dotąd tylko w miastach sporo od Torunia większych stawiano. Gdańsk, Kraków, Poznań, Szczecin…. W Bydgoszczy na znacznie mniejszym się ludziska kręcili. Musiał ktoś więc uznać, że odpalenie takiego koła w Toruniu opłaci mu się ze względu na potencjał turystyczny miasta. Zwłaszcza w sezonie, na którego początku już jesteśmy. W roku kopernikańskim on wypada, więc gości w mieście może być więcej niż zwykle.

Poza tym jedna konkurencja kołu odpadła. To oczywiście odcinek Bulwaru Filadelfijskiego na wysokości starówki. Końca jego przebudowy nie widać. Zastój w robotach ze względu na badania archeologów mamy. A może więc by tak... Bulwar prezentujący się jak pobojowisko wykorzystać jako miejsce historycznej rekonstrukcji? Może by tu odgrywać w sezonie na przykład szturm mieszczan toruńskich na zamek krzyżacki z roku 1454? To ten szturm, który dał początek powstaniu przeciw Krzyżakom, to zaś wojnie trzynastoletniej, porażką tychże Krzyżaków zakończonej i przyłączeniem Torunia do Królestwa Polskiego podsumowanej, w ramach drugiego pokoju toruńskiego. Co najważniejsze, rekonstrukcję na Bulwarze da się podpiąć pod przypadającą w przyszłym roku 570. rocznicę szturmu. Łatwiej będzie z tym o tyle, że nadziei, że za rok Bulwar będzie dostępny, na dziś nie ma najmniejszej. A rok 2024 będzie rokiem – przypomnieć należy – wyborczym, bo elekcję samorządową na wiosnę zaplanowano, więc igrzyska bardzo by się przydały.

A gdy Bulwar Filadelfijski już dostępny będzie, to może by tu na stałe koło widokowe postawić? To z Jordanek zniknie prędzej czy później (teren pod nie jest na razie wynajęty do końca czerwca, ale można ten termin przesunąć prawdopodobnie nawet na jesień), bo wznoszone tu ma być centrum filmowe. Koło nad Wisłą, zapewne nieco dalej od starówki ustawione, dobrze by się nad Wisłą komponowało. Tym bardziej że kursującej nad rzeką kolejki linowej, którą w ostatniej samorządowej kampanii wyborczej prezydent Zaleski obiecywał, nie będzie. I co ważne - koło jest stalowe, nie betonowe, więc ewentualnym krytykom jeden argument by odpadł.

Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:

• Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
• Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
• Toruń Retro!
• Sport w Toruniu