Minął tydzień. Kapelan się żegna, marszałek naciska

Najpierw w czasie obchodów Święta Wojska Polskiego marszałek Piotr Całbecki wręczył kapelanowi medal Unitas Durat Palatinatus Cuiaviano Pomeraniensis, a prezydent Michał Zaleski - medal Thorunium. W niedzielę zaś była pożegnalna msza święta w kościele św. Katarzyny. Marszałka, prezydenta i innych notabli nie mogło zabraknąć. To oczywiście nie pierwszy przykład wielkiej przyjaźni ołtarza z tronem. Choćby półtora roku temu na jubileusz 25-lecia kapłaństwa szefa Caritas Diecezji Toruńskiej ks. Daniela Adamowicza do kościoła na Koniuchach ściągnęła elita toruńskiej władzy i innych sfer. Tak oczywiście dzieje się nie tylko w Toruniu. Ta przyjaźń kwitnie na szczeblu każdego samorządu w Polsce, ponad podziałami politycznymi. W ten sposób prezydenci, burmistrzowie i wójtowie wzmacniają swoją i tak już wielką władzę.

W czasie pożegnania na specjalne względy ks. płk. Karczewskiego mógł tradycyjnie liczyć prezydent Zaleski. Został nazwany „najwyższym i najważniejszym, bo to Archanioł tego miasta”. Toruński Michał Archanioł w podzięce podarował udającemu się na roczny urlop zdrowotny kapelanowi sprzęt gospodarstwa domowego. Marszałek Całbecki wręczył zaś teleskop. Przebił ich jednak SLD-owski przewodniczący Rady Miasta Marian Frąckiewicz, który podarował kapelanowi nawigację do samochodu. Dostał burzę braw za słowa życzeń, by ten sprzęt zawsze prowadził księdza pułkownika do Torunia.

Któregoś dnia w tym tygodniu jedna z redakcyjnych koleżanek przejęta opowiadała mi, jak pięknie i w szybkim tempie poprawia sylwetkę toruński radny Prawa i Sprawiedliwości Michał Jakubaszek. Mignął jej gdzieś na ulicy. Szybko sprowadziłem koleżankę na ziemię - po prostu wybory są już bardzo blisko. We wrześniu na dobre rozkręci się kampania przed listopadowym głosowaniem. To, jak na tę okoliczność trzeba zadawać szyku, pokazał też w czasie wspomnianych obchodów Święta Wojska Polskiego radny Platformy Obywatelskiej Paweł Gulewski. Ponoć nie wstydzi się rad stylisty. Garnitur i krawat radnego były w stylu czołowych polityków Platformy Obywatelskiej. Choćby niezapomnianego eksministra Sławomira Nowaka.

Co do jesiennych wyborów samorządowych i toruńskiej PO, to ta ostatnia lada dzień ma ogłosić oczywistość, Czyli ogłosi, że nie wystawi kandydata na prezydenta Torunia i poprze Michała Zaleskiego. Raz, że nie ma - jak wielokrotnie pisałem - kamikadze do boju z Archaniołem. Dwa, że poseł Tomasz Lenz ma inne zadania, na co wskazywał mu niedawno sam premier Donald Tusk. Na współpracę z prezydentem Zaleskim naciska zaś marszałek Całbecki i partyjne doły, bo chcą mieć jakikolwiek wpływ na miasto. Została w zasadzie przyklepana już w połowie lipca, gdy doszło do spotkania panów Całbeckiego, Lenza i Zaleskiego. Zaraz potem większość radnych PO w Radzie Miasta zagłosowała za absolutorium dla prezydenta, choć wcześniej zapowiadali, że wstrzymają się od głosu. W ten oto sposób będziemy mieli w Toruniu groteskę do potęgi. Bo na prezydenta
kandydować i konkurować z Michałem Zaleskim będzie jego zastępca i koalicjant Zbigniew Rasielewski, a będąca w opozycji PO poddaje się bez walki.

Ale też wszyscy nastawiają się na walkę o Radę Miasta. Tu o wynik drży nawet prezydent Zaleski. Prawo jest takie, że radni mają mało do gadania, ale ugrać coś można. Prezydent chce na przykład komfortu rządzenia w następnej kadencji, a ten mu da jak największa grupa jego ludzi w Radzie Miasta. Wyniki Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości pokażą, czy i jak bardzo potrzebne będą do koalicji, a SLD - czy w ogóle będzie w Toruniu istniał. W to, że komukolwiek innemu uda się kogokolwiek do rady wprowadzić, trudno zaś uwierzyć.