Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nad drukiem "Nowości" pracowano głównie nocami. Tak to wyglądało

Stanisław Marasek
Drukarze z nocnej redakcji "Nowości" przy ulicy Bydgoskiej 56 w Toruniu.
Drukarze z nocnej redakcji "Nowości" przy ulicy Bydgoskiej 56 w Toruniu. Andrzej Kamiński
Był chłodny wiosenny wieczór 27 kwietnia 1978 roku. Jak zwykle poszedłem zanieść kolację ojcu Mieczysławowi, który jako linotypista pracował w drukarni „Nowości” w Toruniu przy ulicy Bydgoskiej 56.

Akurat trwała ożywiona dyskusja „mistrzów czarnej sztuki” na temat wyboru prezentu dla kolegi po fachu, zecera Janusza Lamparskiego, który w sobotę miał stanąć na ślubnym kobiercu. Wtrąciłem się do rozmowy podsuwając pomysł zredagowania i wydrukowania specjalnego wydania „Nowości” - gazety weselnej, która oprócz prezentu byłaby dodatkową atrakcją ślubnych uroczystości. Pomysł podchwycono.

Drukarnia "Nowości" przy ul. Bydgoskiej w Toruniu

Ojciec polecił mi przygotowanie makiety weselnych „Nowości”, bo sam musiał się zająć składaniem tekstów do piątkowego wydania dziennika toruńskiego. Na profesjonalnym arkuszu makiety nakleiłem winietę „Nowości” – tak rozpoczęła się moja praca redaktora, drukarza i wydawcy w jednej osobie.

Polecamy

Koledzy ojca, wykonując rutynowe czynności związane ze składem i łamaniem magazynowego wydania „Nowości”, podsuwali mi pomysły tematów do weselnej gazety. Prym wiódł pan Mieczysław Grzechulski - pomysłodawca wielu tekstów. Potem zabrałem się do wyszukiwania rysunków tematycznie pasujących do treści. Wyjąłem je ze skrzyni zawierającej stertę wykorzystanych już w druku metalowych klisz chemigraficznych.

Unikając cenzora...

Nad doborem tekstów czuwał dyżurny redaktor „Nowości”, który wykonując swoje obowiązki, w przerwach doradzał mi jak lepiej zredagować materiał. Poprawność sprawdzał dyżurny korektor, który także mi pomagał. Unikałem jedynie cenzora, aby ten nasz samowolny pomysł nie zakończył się wyrzuceniem kilku drukarzy z pracy. Takie były to czasy, gdy na każdy druk trzeba było mieć zezwolenie cenzury.

Obejrzyj specjalny film na 55-lecie "Nowości"

od 16 lat

Po kilku godzinach intensywnej pracy nad zredagowaniem gazety weselnej, po naniesieniu poprawek, makieta była gotowa. Gotowy był także skład magazynowego wydania „Nowości” na piątek, sobotę i niedzielę (wówczas nie było sobotniego numeru). Wytłoczone na kalandrze matryce, jeszcze gorące, sterotyper pan Gumowski pakował do samochodu, którym dowożone były do drukarni Prasowych Zakładów Graficznych w Bydgoszczy, gdzie na ogromnych maszynach rotacyjnych odbywał się druk „Nowości”.

Zobacz koniecznie

Zmęczeni drukarze przystąpili do składu i łamania „Nowości” weselnych. Mój ojciec zamieniał wcześniej napisane słowa tekstów w sterty metalowych wierszy odlewanych w ołowiu na linotypie. Ja te parzące w ręce sztabki przenosiłem do drugiej hali, gdzie metrampaż pan Edmund Żulewski zręcznie je przecinał i umieszczał w stalowej ramie drukarskiej, łamiąc format gazety. Następnie z metalowych czcionek składał tytuły tekstów i wkładał je pomiędzy drobne wiersze.

100 egzemplarzy

Ze względów technicznych format naszych weselnych „Nowości” został zmniejszony o połowę, bo stara prasa drukarska (która była przeznaczona do wykonywania próbnych odbitek korektorskich), miała roboczy format A3. Wreszcie skład weselnej gazety dobiegł końca.

Po wymianie kilku wierszy i zrobieniu odbitek próbnych, przystąpiliśmy z ojcem do druku naszego dzieła. Na ręcznej prasie umieściliśmy ciężką ramę ze składem złożonym z setek metalowych wierszy. Za pomocą ręcznego, gumowego wałka pokrywałem je farbą drukarską i nakładałem na wierzch arkusz papieru, który ojciec siłą swoich mięśni „prasował”.

Polecamy

Tak strona po stronie, uważając, aby nie odbić tekstu odwrotnie, wydrukowaliśmy jeden z najmniejszych w 35-letniej historii „Nowości” nakład liczący 100 egzemplarzy.

W końcu wszystkie użyte do druku wiersze metalu wrzuciliśmy do dużego pieca, gdzie zostały przetopione w sztaby ołowiu, które znowu zawisły na „łapach” linotypów. Nad ranem, potwornie zmęczony, wracałem z ojcem do domu, myśląc jak ciężka jest praca redaktorów, korektorów, drukarzy i wielu innych osób, dzięki którym możemy codziennie wziąć do ręki „Nowości” i... żal mi się zrobiło, gdy przechodząc obok rynku zobaczyłem przekupkę pakującą w „Nowości” jakieś ryby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska