Niby tak samo, a jednak inaczej

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Niby 4 lata temu było tak samo. Wtedy też dotychczasowy prorektor wygrał z urzędującym rektorem i przejął najważniejsze stanowisko na UMK. Niby ci, którzy od lat znają prof. Andrzeja Tretyna, wiedzieli, że kiedyś dopnie swego i zostanie rektorem. A jednak jego zwycięstwo nad prof. Radzimińskim jest dużym zaskoczeniem.

Zaskakuje, że w tak poważnej wydawałoby się instytucji, obracającej milionami publicznych pieniędzy, znów wygrywa taktyka oparta na krytyce szefa. Zawsze ujawnia się tuż przed wyborami. Wcześniej, przez prawie całą kadencję, najbliższy współpracownik udaje (tylko tak można odebrać tę sytuację), że wszystko gra. Przez to m.in. we wtorkowy wieczór mieliśmy do czynienia nie z wyborami rektora, ale raczej mistera UMK. Elektorzy rozstrzygali więc, kto im się bardziej potrafi przypodobać. Stąd ten wyścig na obietnice. I dlatego rektor elekt w czasie dyskusji przed głosowaniem potrafił zmieniać interpretację swoich wcześniejszych, publicznych wypowiedzi, też tych dla „Nowości”. Ale tak to jest, gdy wyborami interesuje się tylko garstka pracowników uczelni. Frekwencja na spotkaniach wyborczych pokazała to dobitnie.

<!** reklama>To wszystko już było. Teraz jest pytanie - co dalej? Czy nowy rektor spełni obietnice? Czy faktycznie będą poważne zmiany? A może zwycięży taktyka dryfowania premiera Tuska, by przetrwać czteroletnią kadencję? Rzut oka na życiorys prof. Tretyna wystarczy, by już dziś stwierdzić, że będzie dążył do reelekcji za 4 lata. A to na UMK okazuje się zadaniem bardzo trudnym.