Zobacz wideo: Tak budują linię tramwajową na Jar
Wtedy łączyło ich nie tylko to samo imię. „Girzu” i „Zizu” się mocno kumplowali. Ksywka ministra była oczywiście od tego piłkarza, który w tamtych czasach świetnie pogrywał, a nie tak dawno był trenerem Realu z Madrytu. Teraz układy są inne. „Zizu” jest w rządzie, który poseł popierał, potem nie popierał, a teraz znów – już jako koalicjant z Polskich Spraw – popiera. Teraz ministra podejmował więc w Toruniu poseł Kałużny.
Panowie zwołali konferencję prasową na Rynku Nowomiejskim. Mówili o polityce energetycznej Unii Europejskiej. I nie zawiedli. Było też oczywiście o przewodniczącym Tusku.
Polecamy
Podczas gdy minister Ziobro i poseł Kałużny z dziennikarzami w Toruniu konferowali, w Warszawie stołek tracił prezes Kurski z Telewizji Polskiej. A to przecież druh pierwszego z panów. Razem jedenaście lat temu opuszczali PiS, zakładali Solidarną Polskę i rzucali wyzwanie prezesowi Kaczyńskiemu. Potem oczywiście się z nim przeprosili i zjednoczyli.
Nie można nie zauważyć, że prezesa Kurskiego odwołała Radia Mediów Narodowych z przewodniczącym Czabańskim na czele. Czyli z posłem PiS poprzedniej kadencji z okręgu z Toruniem i okolicą. Do odwołania prezesa Kurskiego przymierzał się wcześniej, teraz się udało. Zauważyć też trzeba, że we wspomnianej radzie zasiada także poseł Kwiatkowski. Czyli obecny poseł z okręgu z Toruniem i okolicą, wybrany z listy Lewicy, a teraz będący w kole PPS. Też był za odwołaniem. No i przypomnieć nie zaszkodzi, że poseł Kwiatkowski też był kiedyś prezesem TVP. Dokładniej rzecz ujmując - 20 lat temu. Został wtedy nawet zaliczony do „grupy trzymającej władzę”. Dziś władzy nie ma. I nie od jego głosu zależało odwołanie prezesa Kurskiego.
A co tam poza wielką polityką? Starosta Olszewski z powiatu toruńskiego i marszałek Całbecki z województwa kujawsko-pomorskiego pochwalili się finiszem przebudowy linii kolejowej między Toruniem a Chełmżą. Pociągi wróciły na nią w niedzielę, czyli prawie na początek nowego roku szkolnego. Pięknie jednak nie jest. Bo linia nie jest w pełni gotowa i pociągi muszą wolno jeździć. Pasażerom pozostaje czekać, aż to się zmieni.
Polecamy
Jest też na tej linii jeszcze jeden problem do rozwiązania. To nazwa nowego przystanku, którego budowa trwa na północnych rogatkach Torunia. Mówią o nim Toruń Jar. Bo Jar, a w zasadzie jego przemysłowa część, znajduje się zaraz po drugiej stronie ulicy Grudziądzkiej. Tyle że jest to nazwa zakazana. Jar zniknął z toruńskich autobusów, więc trudno przypuszczać, by na wejście do nazwy przystanku kolejowego miał szansę. Po decyzji Rady Miasta i innych organów 1 stycznia stanie się przecież formalnie Osiedlem Niepodległości. Od razu trzeba zastrzec - wprowadzanie tej nowej nazwy do nazwy przystanku to kiepski pomysł. Od osiedla dzieli go przecież duży dystans. Przystanek Toruń Cmentarz czy Toruń Wysypisko to z kolei słabe propozycje. Choć cmentarz i wysypisko są w pobliżu. Może więc Toruń Katarzynka? W końcu tak się nazywa ta część miasta.
A na przebudowę - o czym pisaliśmy w tym tygodniu w „Nowościach” - czeka też równoległy do wspomnianej linii kolejowej odcinek drogi wylotowej na Gdańsk, między Toruniem a Łysomicami. Dwie jezdnie i inne atrakcje mają tu powstać do 2027 roku. Wychodzi więc na to, że w najbliższych latach Toruń będzie otoczony wielkimi przebudowami drogowymi. Oprócz wylotówki na Gdańsk taki zabieg czeka też wylotówkę na Warszawę w Lubiczu i ekspresówkę na poligonie. Będzie to duża odmiana po obecnych wielkich robotach drogowych w samiutkim centrum Torunia, gdzie mamy rozkopaną Grudziądzką, Szosę Chełmińską, plac NOT i Bulwar Filadelfijski.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?