Pacjenci czekają na tomograf

Przetarg na usługi tomografii komputerowej dla Szpitala Powiatowego w Golubiu-Dobrzyniu został rozstrzygnięty w listopadzie 2011 roku. Do dziś sprzęt nie został uruchomiony.

<!** Image 2 align=none alt="Image 187737" sub="Marcin Lutowski podpisywał umowę na nowe usługi tomograficzne. Szybko jednak zrezygnował ze stanowiska. Teraz nie chce komentować sprawy / fot. archiwum">- Jesteśmy zbulwersowani całą sytuacją. Dla wstawienia nowego tomografu trzeba będzie zburzyć ścianę nośną. Jego jakość podobno też pozostawia wiele do życzenia. Jedno jest pewne, nasz szpital znowu nie świadczy usług tomografii komputerowej - mówi pragnący zachować anonimowość jeden z golubsko-dobrzyńskich lekarzy.

W szpitalu aż huczy od plotek na temat tomografu. Gdy pod koniec marca próbowaliśmy porozmawiać na ten temat z nowym prezesem Michałem Kamińskim, odpowiedział, że jest mu niezręcznie zabierać głos, bo oficjalnie przejmie obowiązki dopiero 1 kwietnia. - Wszelkie decyzje podpisuje jeszcze mój poprzednik, pan Lutowski - dodaje Michał Kamiński.<!** reklama>

Jego poprzednik, Marcin Lutowski w marcu bywał w szpitalu, ale dla nas był nieuchwytny. Jedynie w korespondencji mailowej stwierdził, iż przetarg został ogłoszony jeszcze przed powołaniem go na stanowisko Prezesa Zarządu, ale jego zdaniem nowa umowa na usługi tomograficzne jest dla szpitala bardzo korzystna finansowo.

Tematu nie chce również podejmować starosta Wojciech Kwiatkowski, odsyłając nas do prezesa szpitala i koło się zamyka.

Przypomnijmy, że na pomysł zainstalowania urządzenia wpadł prezes Artur Piotrowicz. Już w marcu 2010 roku skończyło się wożenie pacjentów z Golubia-Dobrzynia na tomografię komputerową do Lipna, Grudziądza czy Torunia. Usługą, czyli diagnozą obrazkową z wykorzystaniem dużej ilości zdjęć rentgenowskich, zajęła się prywatna firma radiologa spod Bydgoszczy Witolda Witkowskiego. Tylko on stanął do przetargu. Wydzierżawił od szpitala trzy pomieszczenia, płacąc 35 tys. ryczałtu za miesiąc. Na własny koszt je wyremontował, wstawiając 2-metrowe urządzenie. Zatrudnił pielęgniarki. Ponosił koszty energii elektrycznej, potrzebnej do obsługi urządzania. Postarał się o podpisanie dwuletniej umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia, dzięki której z usług tomografu mogli korzystać wszyscy, nie tylko pacjenci szpitala.

Gdy kończyła się Witoldowi Witkowskiemu umowa trzeba było ogłosić przetarg. Zgłosiły się do niego trzy firmy: Gabinet Lekarski Witolda Witkowskiego (792 tys. zł), F.H.U AS Anny Sudoł ze Szczecinka w województwie zachodniopomorskim (564 tys. zł) oraz Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Partner Medyczny Sp. z o.o. w Bydgoszczy Mariusza Trąbczyńskiego (648 tys. zł). Wygrała ta ostatnia firma, chociaż nie była najtańsza. Komisja przetargowa uznała, że „doszło do zakazanego porozumienia” między przegranymi firmami i dlatego należało ofertę odrzuć Anny Sudoł. Ta ostatnia postanowiła nie dochodzić swoich racji. W rozmowie z nami mówiła: - Nie miałabym problemu z wygraniem odwołania, wykazaniem, jak w Golubiu-Dobrzyniu eliminowało się oferentów, by przetarg wygrał ten właściwy. Pytanie tylko po co miałabym to zrobić? (&) Aby być dla władz szpitala i starostwa persona non grata? Zrobiono ze mnie oszustkę (...) Doszłam jednak do wniosku, że ze szpitalem w Golubiu-Dobrzyniu nie chcę mieć nic wspólnego.

Ogłoszenie o decyzji komisji przetargowej i wyborze oferty pojawiło się na stronie internetowej szpitala 23 listopada 2011 roku. Umowa z firma Mariusza Trąbczyńskiego też została już podpisana. Tomograf nie został jednak do dziś wstawiony.