MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pałowanie Rywina metaforą

Ryszard Warta
Ryszard Warta
Cieszę się z wyroku w procesie „Wprost” kontra Lew Rywin. Cieszę i jakoś w tym wypadku nie czuję zawodowej solidarności z kolegami po fachu z tygodnika. Zdaję sobie też sprawę, że dałoby się znaleźć sporo orzeczeń ewidentnie głupich, krzywdzących dziennikarzy i redakcje. Nie jest jednak tak, że sędziowie zawsze i wszędzie są złośliwi, nie rozumieją wolności słowa, a dziennikarze zawsze i wszędzie są niewinnymi, odpowiedzialnymi bojownikami o wolność słowa.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >Cieszę się z wyroku w procesie „Wprost” kontra Lew Rywin. Cieszę i jakoś w tym wypadku nie czuję zawodowej solidarności z kolegami po fachu z tygodnika. Zdaję sobie też sprawę, że dałoby się znaleźć sporo orzeczeń ewidentnie głupich, krzywdzących dziennikarzy i redakcje. Nie jest jednak tak, że sędziowie zawsze i wszędzie są złośliwi, nie rozumieją wolności słowa, a dziennikarze zawsze i wszędzie są niewinnymi, odpowiedzialnymi bojownikami o wolność słowa. Odrobina pokory przyda się każdemu i, tak dla zachowania psychicznej higieny, warto czasami uderzyć się w piersi. I tym razem też by się to przydało.

Rzecz dotyczy okładki „Wprost” z 2003 roku, którą zdobił montaż prezentujący głowę Lwa Rywina w muszli klozetowej. Obok tytuł „Rywinoterapia”. Okładka zapowiadała tekst o tym, że afera uderzy w całą klasę polityczną. Oczywiście nie o tezę poszło w sądzie, tylko o ów montaż. W pierwszej instancji Rywin przegrał. W drugiej wygrał. Sąd uznał, że takie przedstawienie nie jest ani krytyką, ani satyrą, poniża Rywina i jest wobec niego złośliwe.

Zastępca naczelnego „Wprost”, Stanisław Janecki tłumaczy, że okładka mieści się w ramach krytyki prasowej. Podkreśla, że na Zachodzie normą jest umieszczanie wizerunku osób publicznych w negatywnym kontekście. Janeckiego dziwi też, że sąd zwrócił uwagę na złośliwość okładki, bo - jak przypomina - satyra musi być złośliwa.

<!** reklama right>Z tą złośliwością satyry ma rację, inaczej satyra zmienia się w wazeliniarski żarcik. Tylko że nie ma satyry bez elementu dowcipu, śmiechu, zabawy. Nie wiem, jak Państwa, ale mnie głowa w klozecie nie śmieszy, nie dostrzegam w tym nic zabawnego. Funkcja satyry jest prosta, chodzi o to, by coś lub kogoś wyśmiać. Dlatego broniłbym Szymona Majewskiego, robiącego sobie „jaja” z posłanki Hojarskiej. W tym wypadku funkcja jest zupełnie inna, z głową w muszli pokazuje się kogoś, żeby go poniżyć. A to już zupełnie inna para kaloszy. W tym momencie kończy się przyzwoite dziennikarstwo, a zaczyna tabloidowe pałowanie tych, których nie lubimy.

Dla Cezarego Gmyza z „Wprost”, wyrok sądu to dowód na coraz większą niezawisłość polskich sądów od zdrowego rozsądku. Gmyz pisze, że w większości krajów Unii Europejskiej i w USA taki materiał nie byłby ścigany sądownie, bo w normalnym świecie nie ściga się za wyrażenie opinii. Zgoda. Ale jaką opinię wyraża wizerunek faceta w muszli? Janecki mówi o metaforze bagna moralnego, w jakim znalazł się kraj wstrząsany aferami. Co do oceny sytuacji, pod koniec rządów SLD zgoda, ale czy mamy moralne prawo do budowania metafory na upokorzeniu człowieka? No, chyba że uznajemy, iż skazanemu sądownie aferzyście prawo do zwykłej godności nie przysługuje. Tylko co to ma wspólnego z wolnością słowa?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska