MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pani kanclerz z nożem

Ryszard Warta
Na pani Merkel zaczęli i na pani Merkel kończą.

Na pani Merkel zaczęli i na pani Merkel kończą. Za Odrą ukazał się właśnie ostatni, pożegnalny numer niemieckojęzycznej wersji francuskiego tygodnika satyrycznego „Charlie Hebdo”. Ukazywała się ona równiutki rok, pierwszy niemiecki numer wyszedł 1 grudnia zeszłego roku. Pierwszą okładkę zdobiła karykatura kanclerz Angeli Merkel. Na ostatniej także szefowa rządu z podkrążonymi ze zmęczenia oczyma ucieka przed goniącym ją numerem czasopisma. Szefowa rządu gościła zresztą na okładkach częściej. Na jednej z nich przedstawiona jest jako okropne babsko, trzymające w jednej ręce długi, zakrwawiony nóż, a w drugiej - krwią ociekającą, odciętą głowę lidera socjaldemokratów, Martina Schulza. Była to zresztą okładka z okładką, bo obok nożowniczki znalazła się reprodukcja jednej z okładek tygodnika „Der Spiegel” z Donaldem Trumpem, też z nożem i odciętą głową - tym razem statui wolności.

Chyba z tym odcięciem trochę przesadzili, bo zdaje się, że pani Angela i pan Martin znów zafundują Niemcom rząd wielkiej kolacji, ale to już na marginesie i nie nasze zmartwienie.

Przez lata całe „Charlie Hebdo” był kąśliwym, złośliwym, często mocno prowokacyjnym tygodnikiem satyrycznym, znanym praktycznie tylko we Francji, a i tam nie była to wcale największa satyryczna gazeta. O wiele silniejszą pozycję na rynku miał zawsze satyryczny tygodnik „Le Canard Enchaine”.

Wszystko się zmieniło po tym, jak islamscy fanatycy, bracia Said i Cherif Kouachi, dokonali w styczniu 2015 roku zamachu na redakcję, zabijając 12 osób, w tym 9 członków zespołu redakcyjnego. Była to zemsta za publikacje karykatur Mahometa. Nie pierwsza zresztą, bo wcześniej, w listopadzie 2011 roku, redakcja została obrzucona koktajlami Mołotowa i spłonęła.

Krwawy zamach sprawił, że tytuł znalazł się na ustach całego świata, wywołał szok, oburzenie i wielką akcję solidarności, i jakkolwiek nie brzmi to makabrycznie - przysporzył pismu wielkiej popularności. Pierwszy numer po zamachu, nazwany „numerem tych, co przeżyli” ukazał się w absolutnie kosmicznym nakładzie blisko 8 milionów egzemplarzy, podczas gdy wcześniejsze nakłady oscylowały w granicach 30 tys. W Niemczech sprzedawało się około tysiąca egzemplarzy francuskiego pisma. Po zamachu sprzedało się 70 tysięcy.

Jednak eksperyment z „Charlie Hebdo” po niemiecku i dla Niemców nie powiódł się. Sprzedaż była zbyt mała. Najwyraźniej francuskie poczucie humoru i przekonanie, że nie ma takich świętości, z których nie można by zakpić, nie trafiło do niemieckiego gustu. I nawet pani kanclerz nie pomogła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska