Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piękno i siła dla każdego

Redakcja
Jeśli wykonałeś kiedyś przysiad, pompkę czy podciągnąłeś się na drążku, wiedz, że zetknąłeś się z kalisteniką, starożytną metodą treningową, znaną Spartanom, gladiatorom i XIX-wiecznym atletom, metodą, która dziś wraca do łask.

<!** Image 3 align=none alt="Image 210515" sub="Adrian Gorzycki i Jordan Ogorzelski demonstrują wagę przodem. Taka kontrola nad swoim ciałem nie jest zarezerwowana wyłącznie dla ludzi trenujących wyczynowo gimnastykę sportową. Jak zapewniają zwolennicy treningu z masą własnego ciała, już po kilku miesiącach ćwiczeń kalistenicznych zwykły śmiertlenik będzie umiał stanąć na rękach i nie tylko. [Fot. Tomasz Czachorowski]">

Jeśli wykonałeś kiedyś przysiad, pompkę czy podciągnąłeś się na drążku, wiedz, że zetknąłeś się z kalisteniką, starożytną metodą treningową, znaną Spartanom, gladiatorom i XIX-wiecznym atletom, metodą, która dziś wraca do łask.

- Człowiek uprawiający kalistenikę, który potrafi wykonać sto pompek, da radę dźwignąć na ławce 100-kilogramowy ciężar. Ale ktoś, kto trenuje wyłącznie na siłowni i wyciska na ławce sto kilo, nie zrobi już tylu pompek. Bo tylko wygląda na silnego, a siły funkcjonalnej nie ma - przekonuje Jordan Ogorzelski z „Calisthenics Academy” w Bydgoszczy, jedynego chyba w Polsce klubu, który w sposób metodyczny uczy od podstaw zasad kalisteniki. Chłopak nie jest napakowany ani wielki, ale na jego ciele widać każdy mięsień, jak wyrzeźbiony. Na zawołanie potrafi wykonać gimnastyczną „deskę”, a pompki na jednej ręce to dla niego łatwizna.<!** reklama>

Gdy zapytać polskich miłośników kalisteniki, gdzie po raz pierwszy zetknęli się z ćwiczeniami z wykorzystaniem masy własnego ciała, część powie o filmikach na You Tube z czarnoskórym Hannibalem For Kingiem w roli głównej, ale większość wskaże jednak na Paula Wade’a i wydaną przez niego w 2009 roku książkę „Skazany na trening”. Nic chyba bardziej nie popularyzuje współcześnie kalisteniki niż ta niepozorna książka z czarno-białymi ilustracjami w więziennym klimacie, napisana chropawym i bezkompromisowym stylem przez człowieka, który blisko dwie dekady swego życia spędził w amerykańskich więzieniach stanowych.

<!** Image 4 align=right alt="Image 210515" sub="Ludzka flaga, - jedna z efektowniejszych ewolucji [Fot. Tomasz Czachorowski]">Za kraty trafił Wade po raz pierwszy w 1979 r. jako 21-letni chudzielec. Ważył wówczas 65 kilogramów, mając aż 185 centymetrów wzrostu i był świetnym kandydatem na więzienną ofiarę w ciężkim „pudle” San Quentin. Jak sam przyznaje, miał jednak szczęście. Umieszczono go bowiem w jednej z celi z byłym komandosem Navy Seals (legendarnej formacji, która w 2011 roku wykonała udany zamach na Osamę Bin Ladena). Komandos nauczył młokosa podstawowych ćwiczeń kalistenicznych, jak pompki, podciągnięcia i przysiady.

„Po kilku odrażających wydarzeniach zaraz na początku nauczyłem się, że wyzyskiwanie każdej słabości przychodzi innym więźniom równie naturalnie, jak oddychanie. Zastraszenie jest chlebem powszednim w norach, w których się znalazłem” - pisze Wade. „A ponieważ nie uśmiechało mi się bycie czyjąś dmuchaną lalką, uświadomiłem sobie, że najpewniejszym sposobem zejścia z linii strzału jest rozrośnięcie się i to szybko” - dodaje.

Joe Hertigen i Spartanie

W swojej książce Wade nie odkrywa Ameryki, lecz tylko systematyzuje kalisteniczną wiedzę, którą posiadł w więzieniu dzięki własnym doświadczeniom treningowym i za sprawą kontaktów ze współosadzonymi, również praktykującymi te zapomnianą metodę doskonalenia siły i sprawności. Jako jednego ze swych mentorów wymienia niejakiego Joe Hertigena, skazanego na dożywocie, który w wieku 71 lat wykonywał pompki na jednej ręce, opierając się na samym tylko kciuku!

Kallos znaczy po grecku piękno, sthenos - siła. Jedno z pierwszych świadectw na temat kalisteniki znajdziemy u Herodota, opisującego zaprawę fizyczną Spartan, gotujących się do bitwy pod Termopilami. O podobnych ćwiczeniach pisał również rzymski historyk Liwiusz, gdy wspominał obozy kondycyjne dla gladiatorów. Wiele dla kalisteniki zrobił XIX-wieczny pruski dowódca wojskowy Friedrich Ludwig Jahn, opracowując program treningowy z masą ciała i wykorzystaniem drążka, poręczy równoległych, konia i równoważni. Tak zresztą narodziła się gimnastyka sportowa.

- Większość ludzi, kiedy słyszy „gimnastyka”, myśli: to nie dla mnie, to dla wybranych - mówi Adam Kalman z Gdańska. - Nie ma nic bardziej błędnego - przekonuje, zapewniając, że każdego człowieka, bez względu na kondycję i wiek, jest w stanie w ciągu kilku miesięcy doprowadzić do stania na rękach, bo w gimnastyce, a już tym bardziej w kalistenice, która jest jej przystępniejszą odmianą, nie ma rzeczy niemożliwych. - Wszystko jest tutaj jedynie kwestią czasu i wytrwałości - dodaje Kalman, propagujący w Trójmieście program „Gimnastyka dla wszystkich”, nie kryjąc przy tym, że współczesna szkoła nie tylko nie kształci fizycznie, ale wręcz upośledza. Wystarczy porównać wyniki testów sprawnościowych uczniów polskich szkół. 20 lat temu statystyczny młody Polak dłużej wisiał na drążku, wyżej i dalej skakał, a przy tym był niższy i mniej ważył. Dzisiejsze pokolenie jest lepiej rozwinięte, ale mniej sprawne.

- Nie jest źle. Jest fatalnie - nie owija w bawełnę Kalman.

Książka Wade’a nie odkrywa Ameryki. Jest natomiast przystępnie napisaną receptą dla każdego, kto jest słaby i ma za dużo tłuszczu, a chciałby to zmienić, lecz nie na siłowni. Cała sztuka kalisteniki opisana w „Skazanym na trening” opiera się na sześciu ćwiczeniach nazwanych „wielką szóstką”: pompkach, przysiadach, podciągnięciach, wznosach nóg, mostkach i pompkach w staniu na rękach. Można je wykonywać w celi, w pokoju biurowym, na korytarzu, gdziekolwiek.

Tajemnicą popularności opisanej przez Wade’a metody jest również jej przystępność. Do doskonałości dochodzi się tu powoli i łagodnie, pokonując w każdym ćwiczeniu dziesięć kolejnych poziomów, naz- wanych tu krokami. Nie ma człowieka - zapewnia autor książki - który nie byłby w stanie wykonać pierwszego, najłatwiejszego kroku w każdym z sześciu ćwiczeń.

- Ja zaczynałem od samego początku - mówi Łukasz z Kielc, który przez pół roku dzięki diecie białkowej najpierw stracił 40 kilogramów nadwagi, a potem dzięki kalistenice w ciągu dwu lat osiągnął poziom mistrzowski. Znajomi nie poznają go na ulicy. Jego wyczyny można zobaczyć na portalu kalistenikapolska.pl, który dla ćwiczących w Polsce staje się powoli skarbnicą wiedzy. Ludzie wymieniają tam informacje i doświadczenia, wychodząc poza program opisany w słynnej książce i szukając nowych, najlepszych dla siebie wariantów ćwiczeń. To kolejna zaleta kalisteniki.

Jest sposób na monotonię

- Na początku wszystko przychodzi łatwo i człowiek jest zaskoczony świetnymi efektami, ale potem syndrom nowicjusza mija i zaczyna się monotonia. Ale to nie problem, bo ćwiczenia można urozmaicać i modyfikować - mówi 41-letni Jacek, którego kalistenika uchroniła przed inwalidztwem. - Doznałem kontuzji kolana, miałem kilka operacji i poważny ubytek mięśnia. Zaczęło mnie boleć biodro, krzywił się kręgosłup, miałem 16 kilogramów nadwagi - wspomina. Dzięki ćwiczeniom szybko wzmocnił cały organizm, bo w kalistenice pracują wszystkie mięśnie. Dziś wykonuje 15 pompek w staniu na rękach, a jeszcze półtora roku temu nie potrafił dobrze stanąć na głowie. - Czuję się silniejszy i sprawniejszy niż kiedykolwiek w życiu - mówi mężczyzna.

Łukasz Weyer, 27-letni ratownik medyczny z Bydgoszczy, przez 2 lata podnosił na siłowni ciężary, żeby się wzmocnić. Na próżno. W pracy co rusz odnosił kontuzje, dźwigając pacjentów. Dziś ma za sobą 9 miesięcy ćwiczeń kalistenicznych. - Nie mam wielkiej masy mięśniowej, ale czuję się silny i wytrzymały - mówi. Trenuje codziennie, na dyżurach w przerwach między wezwaniami, a po pracy na osiedlowym placu zabaw.


Fakty

Drążków jak na lekarstwo

Moda na kalistenikę przybyła do nas z USA oraz z Ukrainy i Rosji, gdzie popularny jest tzw. Street Workout, czyli gimnastyka uliczna. Na popularnych w Internecie filmikach można zobaczyć ludzi w różnym wieku, panujących nad swoimi ciałami w sposób przeczący prawu ciążenia.

Do wykonywania ćwiczeń z masą własnego ciała wystarczy podłoga, ściana, framuga drzwi. Przydałby się oczywiście drążek i poręcze, ale tego typu urządzenia są w Polsce rzadkością, choć kosztują niewiele. Pierwsze place do kalisteniki dopiero u nas powstają, m.in. w Bydgoszczy i w Michałowicach pod Krakowem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska