W lutym przyszłego roku rozpocznie się proces przeciwko Aleksanderowi S., ginekologowi z porodówki w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Toruniu. Postawiono mu zarzut narażenia życia dziecka.
Pierwsza rozprawa w tej sprawie miała się odbyć we wtorek. W toruńskim Sądzie Rejonowym pojawił się oskarżony, ale nie mógł powiedzieć, czy przyznaje się do winy i co ma ewentualnie na swoją obronę, ponieważ do rozpoczęcia procesu nie doszło z powodu nagłej nieobecności sędziego mającego rozstrzygać o winie lub niewinności lekarza. Ponowny termin wyznaczono na luty przyszłego roku.
<!** reklama>
Przypomnijmy, że ginekologa zaprowadziły na sądową ławę oskarżonych wydarzenia, które rozegrały się w czerwcu 2011 roku. Do toruńskiego szpitala przy ulicy św. Józefa trafiła wówczas 29-latka. To był drugi poród tej kobiety, pierwszy minął bez żadnych komplikacji. Położono ją w sali przedporodowej, ponieważ - zdaniem dyżurującego wówczas doktora Aleksandra S. - do czasu porodu było jeszcze sporo czasu, a badania KTG wskazywały, że kobiecie i dziecku nie grozi żadne niebezpieczeństwo. Potwierdził to również inny lekarz.
Kobieta na sali przedporodowej spędziła ponad 3 godziny. Przez ten czas nikt nie interesował się jej stanem zdrowia. Przed północą kolejny raz odwiedził ją oskarżony dziś ginekolog. Zwiększenie częstotliwości skurczy spowodowało, że zadecydował on o przeniesieniu ciężarnej na salę porodową. Sprawdził też puls dziecka i orzekł, że mieści się w normie. Gdy kilka minut później ponownie wykonano kobiecie badanie KTG, okazało się, że puls dziecka jest niewyczuwalny. Lekarz zarządził natychmiastowe wykonanie cesarskiego cięcia. Niestety, chłopiec urodził się bez oznak życia. W przywróceniu ich nie pomogła także reanimacja. Dziecko zmarło z powodu niedotlenienia.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła toruńska prokuratura. Na jej zlecenie opinię o tym, co zaszło na toruńskiej porodówce, wydali biegli ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Uznali oni, że w toruńskim szpitalu doszło do błędu lekarskiego. Między innymi 29-latka nie miała wystarczającej opieki lekarskiej. Jej poród nie był obserwowany tak jak trzeba, a według biegłych przebiegał niepokojąco długo, co powinno zaniepokoić lekarza. Biegli stwierdził też, że kobiecie nie wykonano innych badań, których nie miała w czasie ciąży. Czekanie na rozwój wypadków również było błędem.
Aleksander S. podczas śledztwa nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?