Mężczyzna wpadł w minioną sobotę w toruńskim salonie bmw, gdy próbował przetestować auto tej marki za 240 tys. zł. Wybrał bardzo dobrze wyposażony model X4.
Żeby uwiarygodnić się w oczach sprzedawców, do toruńskiego salonu przyszedł z młodą kobietą. Mówił, że ma dzieci i chciałby posiadać rozbudowany system multimedialny z ekranami w zagłówkach przednich foteli, aby podróżujący z tylu mogli oglądać bajki. Oczywiście rzekomy nabywca przed kupnem auta chciał się nim przejechać i wszystko wypróbować.
Pracownicy toruńskiego salonu byli czujni, tym bardziej że już słyszeli, że niedawno dwaj sprzedawcy samochodów w Bydgoszczy stracili auta. Bo też zgłosił się jakiś mężczyzna, który wybrał do testów auta warte około 100 tys. zł, wyjechał nimi z salonów i nie wrócił. Rysopis klienta, który pojawił się w Toruniu, pasował do złodzieja poprzednich samochodów.
Personel toruńskiego salonu przedłużał procedury związane przygotowaniem auta do testów i zawiadomił policję. Kiedy przyjechali funkcjonariusze, nie mieli wątpliwości, że w Toruniu znalazł się ten sam mężczyzna, który działał wcześniej w innych miastach.
- Jego wizerunek został uwieczniony na monitoringu w salonach, poza tym wiele wskazywało na to, że przed wypożyczeniem aut podawał swoje prawdziwe dane. To się teraz potwierdziło - mówi Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Taki sposób działania podejrzanego spowodował, że policjanci podejrzewają, iż jest on tylko osobą wynajętą za odpowiednią opłatą do wyprowadzania aut z salonów. Potem przekazuje je komuś innemu.
Podejrzany przyznał się winy, ale skradzionych podczas testów aut nie udało się na razie odnaleźć.
Pierwszy samochód zniknął z salonu marki Kia w Bydgoszczy 26 listopada. 10 dni później w Osielsku skradziony został nissan. 6 grudnia do sprzedawców w Inowrocławiu nie wrócił hyundai za 70 tys. zł.
Zwykle w czasie jazd testowych aut potencjalnemu kupcowi towarzyszy pracownik salonu sprzedaży. Ale podejrzanemu udawało się znaleźć sposób na to, aby mógł nim pojechać sam. W Inowrocławiu na przykład przekonał personel, aby mógł podjechać autem do żony, żeby oceniła, czy jej się podoba. I już nie wrócił.(wap)
To nie jest koniec śledztwa
- Podejrzanemu mężczyźnie grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
- Śledztwo przeciwko niemu trwa. Policja szuka wspólników 44-latka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?