- Tutaj się żyć nie da - mówi samotna matka, bojąca się grupy 13-15-letnich sąsiadów. - Mojego trzynastoletniego syna wmanewrowali w gwałty na dorosłych mężczyznach. Syn przebywa teraz w placówce. Sprawa jest w sądzie i niedługo ma być diagnozowany w Rodzinnym Ośrodku Diagnostyczno-Konsultacyjnym. Przestał mnie odwiedzać w domu. Kiedy ostatni raz był na przepustce, koledzy go pobili i się boi...
[break]
Takie historie w blokach socjalnych przy ul. Olsztyńskiej to żaden wyjątek. Wielu dorosłych i nieletnich ma sprawy w sądach. Kuratorzy sądowi opiekują się całymi klatkami budynków. Alkoholizm, przemoc w rodzinie, chuligaństwo - są tu na porządku dziennym. Biada temu kto usiłuje tu żyć normalnie.
- Mam 91 lat, jestem rencistką, osobą ociemniałą. Od czterech lat nie opuszczam mieszkania - przedstawia się Barbara Siewińska, mieszkająca na parterze jednego z bloków. - Przez 12 lat byłam ławnikiem. Z nastolatkami, choć palącymi i pijącymi, starałam się mieć normalny kontakt, rozmawiałam z nimi przez okno.
Ale od 1 października tego okna już staruszka nie ma. Nastoletni sąsiedzi walili kijem w jej drzwi. Wnuk pani Barbary (też nie anioł, jak sama mówi) wyszedł interweniować. Doszło do szarpaniny i jeden z 14-latków kamieniem wybił jej okno. Kobieta zadzwoniła na policję.
- Nie przyjechali na moje wezwanie. Zainteresowali się dopiero wtedy, gdy sprawę okna zgłosiła im pani kurator - relacjonuje Barbara Siewińska. - Teraz mam czekać, aż policja i MOPR coś ustalą, i może szyba zostanie mi wstawiona. A jak nie, to sama muszę wydać 500 zł. Tylko skąd?
- Zgłoszenie od tej pani otrzymaliśmy, ale lokatorka nie potrafiła oszacować straty. Zobowiązała się, że to uczyni. Skontaktujemy się z tą panią sami w związku z sytuacją, w jakiej się znajduje - mówi tymczasem Wojciech Chrostowski z Komendy Miejskiej Policji w Toruniu.
Po styczniu tego roku, po okrutnym morderstwie, o które oskarżono dwóch młodych mieszkańców osiedla, liczba patroli na osiedlu zwiększyła się. Trudno powiedzieć, co to dało.
- Policja tu jeździ, ale co z tego. Proszę się rozejrzeć - mówi inna lokatorka z bloku socjalnego. - Ściany klatek zryte aż do styropianu, skrzynki pocztowe były podpalane, podobnie jak niektóre drzwi. Dzwonki powyrywane...
Lokatorzy opowiadają też o handlu narkotykami i rozrabianym spirytusem w plastikowych butelkach. Dzielnicowy? - Został pobity w klatce numer 116c. Poszedł na chorobowe, ale wrócił - opowiadają mieszkańcy.
- To plotka - odpowiada Wojciech Chrostowski. - Dzielnicowy był na zwolnieniu, bo naderwał sobie ścięgno podczas zatrzymywania mężczyzny z narkotykami. Nie było to jednak przy ul. Olsztyńskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?