Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyznał się do zabójstwa, które popełniono 21 lat temu. Grozi mu dożywocie

Jarosław Jakubowski
Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu spełnia warunek prowadzenia ponad 5000 spraw rocznie
Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu spełnia warunek prowadzenia ponad 5000 spraw rocznie Archiwum
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wysłuchał wczoraj zeznań profesora Jarosława Berenta, który sporządził opinię sądowo-lekarską na temat przyczyn śmierci Joanny S. ponad 21 lat temu.

[break]
22-letnia Joanna S. zginęła w swoim mieszkaniu przy ulicy Żmudzkiej na Bartodziejach. Do zbrodni doszło 30 sierpnia 1994 roku. Zakrwawione ciało dziewczyny znalazł jej chłopak Marcin K. Było ułożone na boku, z poduszką pod głową.

Prof. Jarosław Berent, biegły medycyny sądowej, sporządził w tej sprawie dwie opinie sądowo-lekarskie. Pierwsza powstała krótko po zbrodni, we wrześniu 1994 roku. Jarosław Berent wczoraj w sądzie podtrzymał ją w całości.

- Przyczyną zgonu Joanny S. było wykrwawienie. Nie można w szczegółowy sposób sprecyzować obrażeń. Było ich dużo, każde z nich powodowało krwawienie, co ostatecznie doprowadziło do zgonu - mówił biegły.

W 1996 r. śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawcy, choć policja i prokuratura badały różne wątki. Zaraz po zdarzeniu w kręgu podejrzanych znalazł się kolega zamordowanej z liceum - Maciej Z. W 2005 roku z kolei typowany był jeden z mieszkańców wieżowca. Były to jednak fałszywe tropy.

W śledztwie przesłuchano również Sławomira G., jednak tylko w charakterze świadka. 26-letni wówczas mężczyzna mieszkał w tym samym bloku, co Joanna S. Przedstawił alibi na czas zabójstwa.

Do sprawy co jakiś czas wracali bydgoscy policjanci, pracujący w tak zwanym "Archiwum X". Przełom nastąpił w kwietniu 2014 roku, kiedy podczas przesłuchania w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy Sławomir G. przyznał się do popełnienia zabójstwa. Podał szczegółową wersję wydarzeń, korzystną dla siebie. Stwierdził, że został sprowokowany przez ofiarę i że pierwsze ciosy wymierzyła sobie sama, a potem w szamotaninie nadziała się na nożyczki.

Inną wersję przedstawił za to kolega oskarżonego z celi - Marcin W. Zeznał, że Sławomir G. opowiedział mu, "jak było naprawdę" - że miał podstępem umówić się z Joanną S., prosząc o poradę, rzekomo w sprawach sercowych. Zaatakował, kiedy próbowała wyrzucić go z mieszkania. Po zabójstwie wrócił jeszcze raz, by zatrzeć ślady i upozorować rabunek.

47-letniemu dziś Sławomirowi G. grozi dożywotnie pozbawienie wolności. Kolejna rozprawa - 24 września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska