Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy ze schroniska w Radysach potrzebują naszej pomocy. Trwa zbiórka w internecie

Justyna Wojciechowska-Narloch
Justyna Wojciechowska-Narloch
Radysiaki – tak o skrzywdzonych przez los i ludzi zwierzętach z koszmarnego schroniska we wsi Radysy na Mazurach mówi się w Toruniu. Jest ich u nas w sumie 24. Wszystkie potrzebują profesjonalnej diagnostyki, leczenia, szczepień i oswojenia z człowiekiem. Związana z toruńskich przytuliskiem Fundacja „Najlepszy przyjaciel” zbiera pieniądze na ratowanie Radysiaków.

- W toruńskim schronisku zamieszkały 24 psiaki z Radys. Miało ich być 20, ale ciężko zdecydować, którym się pomoże, a którym nie – mówi Agnieszka Szarecka, kierowniczka przytuliska na Bydgoskim Przedmieściu w Toruniu. - Wybraliśmy spośród tych najbardziej potrzebujących. Większość to strachulce, które będą potrzebowały długiej pracy socjalizacyjnej. Są też schorowane staruszki, wszystkie wymagają dokładnej diagnostyki, profilaktyki przeciwpasożytniczej, szczepień, no i oczywiście wizyty u psiego fryzjera.

Warto przeczytać

Toruńscy wolontariusze chętnie zgłosili się do pracy z psami z Radys, schronisko zapewniło im lokum, Fundacja „Najlepszy przyjaciel” wzięła na siebie ich utrzymanie.

- Nie chcemy obciążać dodatkowymi kosztami i tak mocno przeciążonego budżetu schroniska. A nie wiemy, ile potrwa socjalizacja, leczenie i szukanie domów dla psiaków z Radys. To mogą być tygodnie, miesiące, mamy nadzieję, że nie lata – dodaje Agnieszka Szarecka.

Stąd zbiórka na ratowanie zwierzaków z Radys na Mazurach. Prowadzona jest przez Fundację Siepomaga.pl. Oto link https://www.ratujemyzwierzaki.pl/nasze-radysiaki. Jak dotąd zebrano nieco ponad 1,2 tys. zł. Potrzeba jeszcze 8,7 tys. zł.

O pseudo-schronisku na Mazurach zrobiło się bardzo głośno kilka tygodni temu. W czerwcu na teren przytuliska w miejscowości Radysy wkroczyli prokuratorzy, policjanci i obrońcy praw zwierząt. Wcześniej napływały do nich zgłoszenia o znęcaniu się nad psami, którego mieli się dopuszczać ich opiekunowie. Olsztyńska prokuratura sprawdza teraz, dlaczego w schronisku wcześniej nie interweniowała inspekcja weterynaryjna. W areszcie jest właściciel przytuliska oraz jego syn, którzy od ponad stu gmin brali miliony złotych na utrzymanie zwierząt. Zamiast to robić, trzymali je w skandalicznych warunkach, źle karmili i nie leczyli. Śmiertelność wśród psów była ogromna. Dzięki wspólnej akcji organów ścigania i organizacji prozwierzęcych, w Radysach udało się uratować ok. tysiąc bezpańskich psów.

Warto przeczytać

- Cieszę się, że nie pojechaliśmy tam wtedy, gdy w tym strasznym miejscu było tysiąc psów. Myślę, że wszyscy poczulibyśmy się psychicznie złamani – wspomina swoją wizytę w Radysach Agnieszka Szarecka. - To co mnie najbardziej zaszokowało, to stosunek tych zwierząt do ludzi, a właściwie jego brak. One nie znają kontaktu z człowiekiem, nie wiedzą jak reagować na dotyk czy głaskanie. Myślę, że w ogóle rzadko widywały ludzi. Poprzednie szefostwo tego strasznego schroniska miało pod opieką 2,5 tys. psów, a tylko 8 osób do obsługi. Nie było więc szans na żadne głaskanie, spacery czy inny kontakt.

Psy, które przyjechały do Torunia, w Radysach kryły się pod starą wiatą, nie łasiły się do ludzi. Kiedy zapakowano je do klatek, a po kilku godzinach wypuszczono w boksach toruńskiego przytuliska, były weselsze. Sama zmiana miejsca wystarczyła, by poczuły się pewniej. To daje nadzieję, że będzie dobrze.

Trwa głosowanie...

Czy wziąłeś kiedyś zwierzę ze schroniska?

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska