Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina to brzmi kiepsko

Grażyna Ostropolska
Zapracowani rodzice i dziadkowie, szybkie i łatwe rozwody, samotne macierzyństwo lub niechęć do posiadania dzieci... Jedni widzą w tym zmierzch tradycyjnego stadła, drudzy - jego transformację.

Zapracowani rodzice i dziadkowie, szybkie i łatwe rozwody, samotne macierzyństwo lub niechęć do posiadania dzieci... Jedni widzą w tym zmierzch tradycyjnego stadła, drudzy - jego transformację.

<!** Image 2 align=right alt="Image 187821" sub="[rys. Łukasz Ciaciuch]">- Wychowanie choćby przez najlepsze instytucje, przez najlepszych ekspertów, bez trwałej więzi emocjonalnej, bez jakiegokolwiek zakorzeniania biologicznego, emocjonalnego, społecznego i terytorialnego może co najwyżej doprowadzić do wyprodukowania perfekcyjnych, emocjonalnie zimnych psychopatów - ostrzega socjolog prof. Ewa Budzyńska z Uniwersytetu Śląskiego, ekspert od spraw rodziny i zadaje pytanie: - Jak z takich ludzi stworzyć społeczeństwo powiązane nie tylko organizacyjnymi sieciami, elektronicznym przekazem informacji, ale przede wszystkim więziami przyjaźni, zaufania i miłości?

Prof. Janusz Trempała, kierownik Katedry Psychologii Rozwoju Człowieka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy patrzy na przyszłość polskiej rodziny z większym optymizmem. - Nie znajduję przesłanek, by mówić o kryzysie rodziny jako wartości społecznej. Młodzi ludzie w naszym kraju nadal wysoko cenią wartość rodziny, a jakość życia rodzinnego potencjalnie wzrasta. Zmienia się jednak pojmowanie rodziny i praktykowanie rodzinnego życia. Daleki jestem od wartościowania tych zmian, ale są one skutkiem ewolucji w kulturze i wydają się nieuchronne - zauważa profesor.

Jak się mają te naukowe rozważania do modelu polskich rodzin?<!** reklama>

Rodzina patchworkowa

- Mam dwóch tatusiów, trzy babcie i trzech dziadków - śmieje się 30-letnia Magda. Uśmiech znika z jej twarzy, gdy rozmawia o świętach. - Jest problem z obskoczeniem wszystkich, więc pojawiają się rodzinne swary, a jazdę od jednego świątecznego stołu do drugiego przypłacam nerwicą i niestrawnością.

Magda nazywa swoją rodzinę patchworkową. Jak się w niej czuje? - Nie najlepiej - przyznaje. Rodzina nie kojarzy się jej z czymś stałym i bezpiecznym. - Czuję, że tracę korzenie, a mój los jest chwiejny.

Do założenia własnej rodziny się nie śpieszy. - Mam nie najlepsze wzory, a praca w marketingu wymaga ode mnie pełnej dyspozycyjności i nie pozwala na posiadanie dziecka.

- Nastąpiło rozerwanie związku między rodzicielstwem i małżeństwem, które gwarantowało dziecku prawe pochodzenie, a wraz z nim zakorzenienie, poczucie przynależności do rodziny oraz silne poczucie własnej tożsamości. Dziś dziecko pozamałżeńskie zyskuje najczęściej społeczną aprobatę i materialne wsparcie od państwa - twierdzi prof. Ewa Budzyńska.

W swoich socjologicznych refleksjach: „A/rodzinne ramy życia rodzinnego” wywodzi, że traci na znaczeniu instytucjonalność rodziny, a trwałość związku przestała być postrzegana jako warunek szczęścia. - Nastąpiło przesunięcie od reguł obowiązku do reguł przyjemności, a indywidualne szczęście stało się głównym celem związku. Dziś nikt dla nikogo nie zamierza się poświęcać, jeśli ceną ma być rezygnacja z zaspokojenia własnych potrzeb - uważa socjolog. - To

kolekcjonerzy wrażeń

- mówi o tych, którzy swoje relacje małżeńskie i rodzicielskie traktują zabawowo. - Taka postawa źle wróży rodzinie.

Wie coś o tym pan Adam. - Dziecko nie było planowane, ale zdecydowaliśmy, że żona je urodzi i skorzysta z urlopu macierzyńskiego. Nie wytrzymała. Po czterech miesiącach opieki nad Frankiem postanowiła wrócić do pracy. Stwierdziła, że jeśli tego nie zrobi, to jej kariera się zawali - opowiada 33-latek. Mówi o zmienianych co dwa miesiące opiekunkach do dziecka, szkoleniowych wyjazdach żony, próbie oddania synka pod opiekę babci w innym mieście. - Skończyło się wizytą u psychologa i psychiatry, bo u niespełna rocznego dziecka pojawiły się niepokojące objawy - sumuje ostatnie przeżycia.

Dr Mirosław Dąbkowski, ceniony toruński psychiatra z 30-letnim stażem, uważa, że rodzina ewoluuje w niekorzystnym kierunku, zwłaszcza z punktu widzenia zdrowia psychicznego dziecka. Do gabinetu dr. Dąbkowskiego trafia coraz więcej maluchów z problemami.

- Są one głęboko zakotwiczone w relacjach rodzinnych, a to stawia przed dziecięcym psychiatrą konieczność zdiagnozowania rodziny małego pacjenta - tłumaczy. Z jego diagnozy wynika, że rodzina nie daje już takiego poczucia bezpieczeństwa i stabilności jak dawniej. - Coraz mniej czasu poświęcamy na bycie z dzieckiem i poddajemy je różnym zastępczym formom opieki, co nie jest dla niego korzystne.

Zdaniem dr. Dąbkowskiego, źle wpływają na psychikę młodych pokoleń, tak zwane

rodziny zatomizowane.

- To rodzinne stadło, którego członkowie żyją oddzielnie, bez poczucia więzi i jedności - definiuje to pojęcie i zauważa: - Dziecko wyczuwa, że między rodzicami nie ma jedności uczuciowej, a jeśli dochodzi do tego brak więzi rodzinnych z ciociami, babciami i dziadkami, traci poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa.

Psychiatra rozumie, że mechanizmem, który rozbija rodzinę, są współczesne wymogi życia: konieczność szukania dodatkowych źródeł zatrudnienia i praca ponad miarę, ale... - Nie lepiej bywa w rodzinach dotkniętych bezrobociem - zauważa i dowodzi, że brak pracy powyżej roku powoduje, że ludzie stają się pasywni; przestają wierzyć, iż mają wpływ na cokolwiek, w tym na swoje dziecko.

- Rozwój neuronauk w ostatniej dekadzie zasadniczo zmienił nasze poglądy i już wiemy, że wpływ rodziny na rozwój dziecka jest znacznie większy niż uważano - stawia tezę Mirosław Dąbkowski i tak tłumaczy jej rewolucyjność:

- Są w rozwoju człowieka trzy trwające po kilkanaście miesięcy sensytywne okresy: między 4. a 6. miesiącem, między 6. a 8. rokiem oraz po 13. roku życia. Jeśli w tym czasie są w rodzinie nieprawidłowe relacje i do naszego mózgu nie dotrą pewne ważne bodźce, nie będzie się on prawidłowo rozwijał. Co więcej, nawet gdy te bodźce się pojawią, ale w innym okresie, to mózg nie zmieni swojej budowy, a pewne jego obszary, pozbawione właściwej stymulacji, nigdy pełnego rozwoju nie osiągną.

Psychiatra zauważa, że u dzieci, którym brakowało ojca między 6. a 8. rokiem życia, kilkakrotnie wzrasta ryzyko zachorowań na schizofrenię (w późniejszym wieku). Dostrzega też coraz więcej zaburzeń depresyjnych u niemowląt. - Zwykle mają one charakter depresji oddzielenia, czyli są reakcją na utratę więzi z matką - wyjaśnia.

Pusty dom

Martyna (28 l.) i Paweł (29 l.) nie zamierzają mieć dzieci. Paweł po powrocie z zagranicy założył firmę informatyczną, Martyna jest konsultantką w koncernie farmaceutycznym. - Spłacamy ogromny kredyt mieszkaniowy, ja non stop jestem w trasie, mąż pracuje do wieczora, zdobycie miejsca w żłobku graniczy z cudem, nasi rodzice będą pracować do 67. roku życia - wylicza Martyna i pyta: - Gdzie tu miejsce na dziecko, zważywszy, że ze względu na trzystutysięczny kredyt żadno z nas nie zrezygnuje z pracy, a zatrudnienie opiekunki na całą dobę nie ma sensu?

Przyznają, że ich weekendowe małżeństwo nie jest idealne, a pusty dom nie zachęca do powrotu. - Jeśli poczuję się samotnie, zafunduję sobie dzidziusia, który będzie mnie kochał - żartuje Martyna.

- Współczesne dziecko straciło wartość „daru Boga czy losu”, a zyskało status jednego z możliwych do wybrania dóbr. Co więcej, wybór takiego dobra (dziecka) postrzegany jest nie tylko w kategoriach zysku jako „ostatni środek przeciw samotności” czy opieki na starość, ale i w kategorii straty np.: ograniczenia wolności, niezależności, wolnego czasu, utraty pieniędzy - zauważa prof. Ewa Budzyńska.

A jaka kondycja rodziny wyłania się

z obserwacji księdza

Ryszarda Pruczkowskiego, kapłana z 37-letnim stażem? - Porównuję tradycyjną rodzinę, w której się wychowałem, ze współczesną i dostrzegam symptomy kryzysu - przyznaje ksiądz.

Przypomina, że dawniej ludzie walczyli o swoje małżeństwa i budowali wspólną przyszłość na tym, co łączy. - Dziś pierwsza trudność w związku skłania ludzi do rozwodu, a nierzadko sekundują temu rodzice, mówiąc „stać cię na kogoś lepszego”- zauważa kapłan. Przychodzą do niego rozwiedzione parafianki, które żałują pochopnego kroku, bo ten nie przyniósł im spodziewanego szczęścia. - Odnoszę wrażenie, że młodzi ludzie mają problem z podejmowaniem poważnych decyzji i brakuje im oparcia w rodzinie, bo w obliczu trudności wali im się świat. Dzieciom potrzeba rozmów, a nie nowego laptopa, bo ten nie załatwi ich problemów i nie nauczy życia - podpowiada wiernym w przeddzień Wielkanocy.


Opinia

prof. Ewa Budzyńska, socjolog

Rodzina to najtrwalszy i najstarszy element organizacji społecznej oraz newralgiczny element społecznej struktury. Dzięki bliskim i nasyconym emocjami interakcjom jest ona środowiskiem o wyjątkowych możliwościach kształtowania osobowości młodych ludzi: zrównoważonych emocjonalnie, neurotycznych bądź patologicznych.

Wyposaża ich na trwałe we wzory zachowań, rzutujące na wszystkie późniejsze relacje z innymi ludźmi, wprowadza w świat wzajemnych zależności, podporządkowań i dominacji, przygotowując do członkostwa w innych grupach. Rodzina przekazuje swoiste uniwersum wartości i norm, i niczym busola będzie ukierunkowywać nasze późniejsze wybory i działania, nadając im ponadczasowy sens.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska