Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi zaśpiewają chórem, czyli samotność w pewnej kamienicy

Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Mirosława Kruczkiewicz-Siebers
Ścena z „Nieskończonej historii”. Partii śpiewanych chórem przez aktorów w tym przedstawieniu nie brakuje
Ścena z „Nieskończonej historii”. Partii śpiewanych chórem przez aktorów w tym przedstawieniu nie brakuje Jacek Smarz
Toruńska scena dramatyczna już w tę sobotę zaprasza na pierwszą w tym roku premierę. To będzie przedstawienie w ponad połowie śpiewane.

Aniela Dąbkowa wstaje najwcześniej w całej kamienicy. Choć bolą ją chore nogi, wyprowadza na spacer swoją sukę Azę. Schodząc z psem po schodach, puka do drzwi sąsiadki, Wiktorii Dworniczkowej, żeby ją obudzić. U obu kobiet od rana słychać włączone Radio Maryja.

Oprócz dwóch zaprzyjaźnionych starszych pań w kamienicy mieszkają też młoda matka i kłótliwa para. I inni, których zwyczajne życie toczy się, dzień po dniu, jednostajnym rytmem. Aż zdarza się coś, co powoduje przerwę w codziennej rutynie, co każe myśleć o Tajemnicy, o czymś nienazwanym i nieznanym.

Mijani, niedostrzegani

Tak rozpoczyna się „Nieskończona historia”, sztuka jednego z najciekawszych współczesnych polskich dramatopisarzy Artura Pałygi, nagrodzona przez dziennikarzy i publiczność na konkursie „Metafory Rzeczywistości” w 2009 roku w Poznaniu.

- Dramat Artura Pałygi jest uniwersalnym, choć nie do końca realistycznym obrazem społeczności. Każdy może tu znaleźć coś, co odniesie do siebie. Zobaczyć postaci, które można spotkać wszędzie, których jednak często nie dostrzega - mówi Małgorzata Warsicka, która „Nieskończoną historię” wyreżyserowała w toruńskim Teatrze im. Wilama Horzycy. Spektakl jutro, 15 stycznia, będzie miał premierę.

- To rzecz o rozpadzie pewnej struktury. W przedstawionej tu społeczności każdy jest trochę osamotniony, na własną rękę i po swojemu poszukuje wspólnoty, sam zadaje sobie pytania ostateczne. A jednocześnie nie widzi kogoś, kto jest tuż obok i kto mógłby pomóc mu szukać odpowiedzi. Dla mnie to również rzecz o braku więzi społecznych - dodaje twórczyni, która w ubiegłym roku w Toruniu została laureatką festiwalu debiutantów „Pierwszy Kontakt” w kategorii reżyserskiej.

Od Bacha do wodewilu

Sztuka Artura Pałygi swoim rytmem i konstrukcją przypomina muzyczną partyturę - tak splecione z sobą zostały dźwięki codziennego życia i wypowiedzi bohaterów. Stworzenie na jej podstawie widowiska muzycznego wydaje się naturalne

- Już od dłuższego czasu z kompozytorem Karolem Nepelskim, z którym wcześniej współpracowałam przy trzech przedstawieniach, myśleliśmy o przygotowaniu spektaklu muzycznego - mówi Małgorzata Warsicka. - Czułam wprawdzie, że ryzykuję przygotowując przedstawienie muzyczne na scenie dramatycznej. Ale usłyszałam, że Teatr Horzycy ma dobrze śpiewających aktorów. Co, na szczęście, okazało się prawdą.

- Spektakl w ponad połowie jest śpiewany przez chór, który tworzą aktorzy. Swoją budową nawiązuje nieco do opery, a jeszcze bardziej - do mszy katolickiej. W rozwiązaniach harmonicznych inspirowałem się m.in. muzyką renesansową - Orlanda di Lasso, Guillaume’a de Machaut - i dziełami Jana Sebastiana Bacha. Ale znajdą państwo też nawiązanie do wodewilu i rewii - mówi Karol Nepelski, autor muzyki do „Nieskończonej historii”. - Tekst mnie poprowadził. Całość ma strukturę, przypominającą budowę mszy. Jest też kanon, zapętlony, powtarzający się motyw, który zadaje uporczywe pytanie: Co będzie dalej? Co będzie dalej?

Dzwony rurowe przycięte

Jak mówi kompozytor, starał się uniknąć solowych arii - wykonawcy wszak nie są artystami operowymi. Dlatego partie śpiewane wykonują chórem. „Arie” wypowiadane są na tle śpiewu chóralnego.

Cały czas w życiu bohaterów obecne jest radio. Przez radioodbiorniki włączone w ich mieszkaniach też niekiedy płynie tekst sztuki.

- Radiowy eter jest w tym spektaklu także symbolem czegoś nieuchwytnego, głosu, który mówi do nas z daleka, z przestworzy - dodaje Karol Nepelski.

Specjalnie do spektaklu skonstruowane zostały instrumenty - dzwony rurowe. Przycinaliśmy je tak, żeby zostały idealnie zestrojone z elektroniką - mówi kompozytor.

Jak przyznaje reżyserka, aktorzy mają bardzo trudne zadanie. Muzyczna konstrukcja spektaklu wymaga od nich ogromnej dyscypliny, precyzji i znakomitego zgrania. A przy tym sztuka nie jest śmiertelnie poważna.

- Mam nadzieję, że powiązanie zabawnego często tekstu z muzyką nawiązującą do klasycznej da interesujący efekt. Wywoła i refleksje, i śmiech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska