MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ściany mają zęby

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Jak nauczają ludzie bywali, utrata wiary w niebo i piekło może być nieprzyjemna, a nawet bolesna. Bo niby jest lżej zdecydowanie. Wiadomo - hulaj dusza, a tak naprawdę robi się jakoś ciężej. A do tego pewnego dnia ktoś gdzieś wysoko może postanowić, że należy dać nam nauczkę i wysłać na lekcję pokory za to nasze niedowiarstwo. No ale kto powiedział, że łatwo jest w nic nie wierzyć?

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Jak nauczają ludzie bywali, utrata wiary w niebo i piekło może być nieprzyjemna, a nawet bolesna. Bo niby jest lżej zdecydowanie. Wiadomo - hulaj dusza, a tak naprawdę robi się jakoś ciężej. A do tego pewnego dnia ktoś gdzieś wysoko może postanowić, że należy dać nam nauczkę i wysłać na lekcję pokory za to nasze niedowiarstwo. No ale kto powiedział, że łatwo jest w nic nie wierzyć?

„1408” to jeden z tych horrorów, w których nie ma wodospadów krwi, nieziemskich stworów zmajstrowanych w komputerach ani fruwających głów, które ktoś komuś poobcinał za pomocą piły albo sekatora. To taki horror, w którym cała akcja toczy się w głowie delikwenta, który musi - właśnie w ramach pokuty za wymuszony życiowymi kopniakami nihilizm - zmierzyć się z wszelkimi swoimi demonami, strachami i kompleksami. I przygiąć karku. A jak wiadomo, przeciwnik ukryty w naszych własnych niedoskonałościach potrafi solidnie dać się we znaki. Tracimy grunt pod nogami. Nie wiemy, komu ufać, co powinno nas boleć, a co cieszyć, no i czego mamy się bać. Te naprawdę „krwiste” horrory dzieją się przecież właśnie w naszych głowach.

<!** reklama>Czy więc „1408” - adaptacja prozy Stephena Kinga zresztą - to nowe „Lśnienie”? W końcu z ekranizacjami prozy Kinga bywało różnie, i oszałamiająco, i żenująco. Teraz jest gdzieś pośrodku. Trudno odmówić filmowi klimatu, a gra Johna Cusacka - faceta o twarzy idealnego przeciętniaka - na której opiera się cały film, też przekonuje. Ale to by było na tyle. Całość psuje i prostota przekazu - szybko orientujemy się, że nasz niedowiarek zawędrował do własnej głowy - i nagromadzenie strachów, prowadzące do galopującej inflacji. Bo niestety, jak wiemy, że za chwilę będzie jeszcze straszniej niż przed momentem, to zaczynamy ziewać.

A oglądamy opowieść o utalentowanym pisarzu, który po śmierci córeczki ucieka od gnębiących go problemów. I wszystkiego, w co wierzył. Porzuca też ambitną pisaninę i żyje z przewodników po różnych nawiedzonych domach, cmentarzach itd. Ot, chałturka. No i pewnego dnia trafia do wielkiego hotelu, w którym czeka na niego kolejny straszny pokój. Tyle że tym razem nie jest to marketingowy chwyt dla amatorów, ale pokój, w którym nawet ściany potrafią zaatakować.

W wędrówce pana pisarza przez własną niedoskonałość wykorzystano różne metody straszenia, też te efekciarskie - choć głównie są to strachy z typowych koszmarów sennych. Niestety, im głębiej w las, tym więcej wyrafinowania, a mniej emocji.

Za to początek - rewelacja. Ale przecież wszyscy wiedzą, że tak naprawdę straszne są te oszczędne drobnostki. Dziwolągi z komputera to przecież tylko rozpaczliwa bezradność facetów, którzy nawet przestraszyć nie potrafią.

„1408”, reż. Mikael Hafstrom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska