Stoi na bocznicy lokomotywa

12 milionów złotych miało zamienić kolejowy obraz nędzy i rozpaczy w atrakcję turystyczną. Niestety, negocjacje z PKP dotyczące zamkniętego szlaku trwały zbyt długo.

<!** Image 3 align=none alt="Image 200009" sub="Kupione przez Urząd Marszałkowski lokomotywy mają być wojewódzką atrakcją turystyczną. Debiut w tej roli zawdzięczają „Nowościom”, rok temu były gwiazdami zorganizowanej przez naszą redakcję wycieczki do parowozowni na Kluczykach, gdzie zatrzymały się w oczekiwaniu na remont. [Fot.: Adam Zakrzewski]">Galerie i restauracje w starych opuszczonych dziś dworcach. Muzeum kolei we Wrockach, a wszystko to połączone odnowionymi torami, po których miały jeździć pociągi turystyczne. Urząd Marszałkowski chciał na stworzenie takiej atrakcji przeznaczyć 12 mln zł, kupił nawet dwie stare lokomotywy i cztery wagony sprzed niemal 70 lat. 

I co? I nic, negocjacje z PKP dotyczące przejęcia przez władze województwa linii nr 209 między Chełmżą i Brodnicą trwały tak długo, że samorząd postanowił je zawiesić. Wobec braku porozumienia z PKP stracił wiarę w powodzenie przedsięwzięcia w przewidzianym terminie, czyli w 2013 roku.<!** reklama>

- Wieloaspektowość i długotrwałość procedur związanych z regulacją stanów prawnych nieruchomości i uchyleniem decyzji likwidacyjnej dla linii, które są niezależne od samorządu województwa, powodowały zagrożenie, że projekt kolei turystycznej nie będzie możliwy do zrealizowania w obecnym okresie programowania unijnego - mówi Agnieszka Gołębiowska, kierownik marszałkowskiego Biura BiT i Infrastruktury Kolejowej.

Negocjacje dotyczyły linii, którą koleje zamknęły dla ruchu pasażerskiego 12 lat temu. Szlak i znajdujące się przy nim budynki kolejowe, o ile nie zostały przez ten czas rozebrane, wyglądają dziś tak, jakby przetoczył się po nich walec wojny.

- Modernizacja trasy kolejowej będzie możliwa w przyszłym okresie programowania - dodaje Agnieszka Gołębiowska. - Nadal negocjujemy z PKP S.A. i liczymy na porozumienie. Ponieważ jednak naglą nas terminy unijnego rozliczenia, postanowiliśmy zmienić harmonogram prac, a zarezerwowane środki przeznaczymy na zakup i modernizację zabytkowego taboru.

Urząd Marszałkowski jest już właścicielem czterech wagonów z lat 40. XX wieku, nieco od nich młodszego parowozu oraz 50-letniej lokomotywy spalinowej. Tabor ten częściowo obecnie remontowany w przyszłości, w ramach zmodyfikowanego projektu, ma wozić turystów po wszystkich szlakach kolejowych regionu.

Na tym złe wiadomości się nie kończą. Urząd Marszałkowski chciał przy okazji przejąć od PKP i zmodernizować toruński Dworzec Wschodni. Ale razem z zamrożeniem pomysłu rewitalizacji linii z Chełmży do Brodnicy najprawdopodobniej utrwali się również obecna dworcowa mizeria w Toruniu.

Bo gdzie indziej też nieprędko będzie lepiej. Jesienią tego roku koleje miały ogłosić przetarg na rewitalizację dworca Toruń Miasto. Jesień się kończy, ogłoszenia nie widać. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, na to również będzie trzeba poczekać.

Potwierdzenia tych informacji szukaliśmy w warszawskiej centrali PKP S.A., dokąd zostaliśmy odesłani. Tamtejsze służby prasowe, mimo złożonej przez siebie obietnicy i wielu monitów z naszej strony, do dziś, choć minął prawie tydzień, nie udzieliły odpowiedzi.

Pocieszeniem może być wiadomość, że toruński magistrat jest już w zasadzie gotowy do rewitalizacji Dworca Głównego.

- Mamy nadzieję, że przetarg w tej sprawie uda się ogłosić jeszcze w tym roku - mówi Marcin Maksim, dyrektor Wydziału Inwestycji i Remontów Urzędu Miasta.