<!** Image 1 align=left alt="Image 32680" >W cieniu piłkarskich afer korupcyjnych, w polskim hokeju na lodzie dzieją się rzeczy dziwne. Przez ostatnie dni wielu ludzi powtarzało słowa: „zobaczysz ułaskawią go”, jak zaklęcie. I co się stało? Ułaskawili.
Mowa o bramkarzu kadry narodowej Rafale Radziszewskim, któremu niedawno skrócono karę za skandaliczne zachowanie podczas ceremonii zakończenia majowych mistrzostw świata II dywizji, w Estonii.
Za czyny niegodne reprezentanta kraju (po pijanemu), bramkarz Cracovii został zawieszony na (całe) dwa spotkania ligowe, chociaż kara miała obowiązywać od maja do połowy grudnia, czyli 28 meczów.
Biorąc pod uwagę inne dyscypliny sportu, przypadki podobne do wybryków Radziszewskiego nie zdarzają się prawie w ogóle i choćby z tego powodu kara powinna być surowsza.
Wobec zawodnika zastosowano dwuletnie zawieszenie kary i zapłatę pewnej kwoty. Należy zauważyć jednak, że bramkarz został odsunięty od spotkań ligowych i reprezentacyjnych, na okres, kiedy... tych meczów nie ma.
Dyskwalifikacja została bowiem zawieszona niemal równo z datą rozpoczęcia rozgrywek (z marginesem sześciu dni). Uważam, że Radziszewski jest najlepszym leworęcznym bramkarzem w Polsce, lecz zachowania tego typu należy piętnować. Nakładać dłuższe kary, bez względu czy zawodnik jest podporą kadry, czy nią nie jest.
Przyznam, naiwnie wierzyłem, że przypadek Radziszewskiego to „światełko w tunelu”. Światło poprawienia kondycji polskiego
hokeja, dla którego najprostszy kodeks moralny będzie sprawą nadrzędną. Niestety, zgodnie z treścią jednego z katastroficznych praw Murphyego „światełko w tunelu, to reflektor pociągu nadjeżdżającego z przeciwka”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
