Budowa linii tramwajowej na JAR
Toruńska izba dobowo może przyjąć 18 osób. Są dni, kiedy niemal w całości jest obłożona, ale z reguły jest spokojnie. – Zdarza się, że wychodzimy naprawdę zmęczeni, ale raczej nie narzekam – mówi Zuzanna. W izbie pracuje od dwóch lat. Jest depozytariuszką, przyjmuje klientów i zajmuje się sprawami administracyjnymi. – Najwięcej osób do nas trafia w dni wolne od pracy i święta – ocenia.
Kulisy pracy w izbie wytrzeźwień
Na pytanie, czy ma takie dni, że rzuciłaby tę pracę i wybrała taką w mniej obciążających warunkach, kręci przecząco głową. – Praca z człowiekiem uzależnionym jest wymagająca, ale dajemy sobie radę – odpowiada. Kiedy odwiedzamy izbę, jest na zmianie z Ireneuszem, który pracuje tu czwarty rok.
– Wcześniej pracowałem w korporacji, ale tam liczyły się tylko tabelki, słupki, a tu człowiek. Każdy wymaga indywidualnego podejścia – zwraca uwagę postawny pracownik. Jest opiekunem tych, którzy swoją alkoholową podróż kończą właśnie przy Kasztanowej, gdzie mieści się toruńska „wytrzeźwiałka”.
Polecamy
- Wspaniała atmosfera na Motoarenie. Mamy nowe zdjęcia kibiców na Grand Prix Polski!
- Druga domowa porażka Twardych Pierników. Wsparcie kibiców nie pomogło [dużo zdjęć]
- Na Jarze mają powstać nowe parkingi. Gdzie konkretnie?
- Wielkie brawa! Oni adoptowali psiaki z toruńskiego schroniska dla zwierząt [zdjęcia]
Oprócz opiekunów, których płeć i warunki fizyczne w tej pracy nie są bez znaczenia, oraz depozytariuszek, podczas dyżuru na izbie zawsze jest obecny lekarz. – Skład zmiany to dwóch opiekunów i kierownik zmiany – depozytariuszka oraz lekarz dyżurujący. Do izby trafiają osoby w różnym stanie psychicznym, fizycznym i higienicznym. Często takie osoby potrzebują pomocy opiekuna przy przyjęciu na Oddział Opieki nad Osobami Nietrzeźwymi – tłumaczy Rober Duchiński, dyrektor toruńskiej izby wytrzeźwień.
Izba nie dla każdego
Doba pobytu w parterowym budynku przy Kasztanowej kosztuje 290 zł. To tyle, co noc w niezłym hotelu w centrum miasta. Jednak nie od każdego udaje się wyegzekwować płatność.
Polecamy
– Ze ściągalnością opłat jest różnie – przyznaje dyrektor Duchiński. – Część osób, które do nas trafiają, jest bezdomna i bezrobotna, w takim przypadku trudno jest dochodzić należności za pobyt. Ściągalność, mimo tego, utrzymuje się na dobrym poziomie – ocenia.
Choć personel przyznaje, że są tacy, którzy na własną rękę starają się dostać na izbę, to „z ulicy” wejść się tu nie da. – Doprowadzić do izby wytrzeźwień może jedynie policja lub straż miejska zgodnie z wytycznymi zawartymi w Ustawie o Wychowaniu w Trzeźwości – zaznacza dyrektor.
Rekordy toruńskiej izby
Jak wygląda przyjęcie na „wytrzeźwiałkę”? Najpierw badany jest rzecz jasna poziom alkoholu w wydychanym powietrzu. Personel ma dwa alkomaty: przenośny i stacjonarny. Ten pierwszy ma swoją skalę. – Zdarzyli się tacy, którzy ją przekroczyli, a maksymalnie pokazuje 4 promile – mówi Ireneusz. – Podczas mojej pracy rekordzista miał 5,8 promila – dodaje.
Polecamy
Takie osoby zazwyczaj z izby szybko trafiają do szpitala. Decyzję o tym podejmuje lekarz, który po badaniu alkomatem wykonuje kilka badań: mierzy cukier, ciśnienie, natlenienie organizmu, a także, w razie potrzeby, udziela podstawowej pomocy. By zostać na izbie wcale nie trzeba na alkomacie „wykręcić” wysokiego wyniku: wystarczy przekroczyć pół promila.
W recepcji przy Kasztanowej znajduje się także sejf – tutaj przechowywane są rzeczy klientów izby na czas ich pobytu. Portfel, telefon i inne cenne rzeczy trafiają do plastikowego worka, opisanego indywidualnym numerem i czekają – maksymalnie 24 godziny – aż ich właściciel wytrzeźwieje i będzie mógł wrócić do domu.
Jeśli jest taka konieczność, przyjmowanego do izby czeka kąpiel. Personel nie ukrywa, że osoby trafiające tu są w różnym stanie. Często są to ludzie w wielotygodniowych ciągach alkoholowych, więc wymagają dokładnej kąpieli przed położeniem w jednym z pokojów, w których trzeźwieją. Osoby przyjmowane na izbę mogą skorzystać ze sporej łazienki, w której, oprócz prysznica i WC, na ścianie wiszą specjalne fartuchy dla personelu i pokaźne szczotki, dzięki którym udaje się doprowadzić klientów izby do godnego stanu.
Historie pracowników zapadają w pamięć
Po załatwieniu formalności, spraw medycznych, zadbaniu o higienę klient trafia do jednego z pokojów, gdzie trzeźwieje. W każdej sali jest po kilka łóżek, a do kontaktu osadzonych z personelem służy przycisk. W izbie znajdą się także dwie izolatki.
– Izolatki są dla osób autoagresywnych oraz dla osób, które trafiają ze znacznym stopniem upojenia alkoholowego i potrzebują szczególnej opieki i uwagi ze strony personelu dyżurującego – tłumaczy dyrektor izby.
Polecamy
Na izbę trafiają także osoby, które celowo doprowadzają się do stanu, w którym będą mogły być tu przyjęte i robią wszystko, by interweniowała wobec nich policja. Zdarza się to najczęściej zimą. O najbardziej zapadających w pamięć przyjęciach pracownicy mówią niechętnie – ich opisy są drastyczne i mogłyby spowodować, że ktoś zidentyfikowałby swoją historię. Pewne jest to, że personel musi wykazać się wobec przyjmowanych naprawdę dużymi pokładami cierpliwości i odporności na to, co oglądają. "Niektórych przyjęć nie da się zapomnieć" - przyznają zgodnie.
Izba i co dalej?
Personel placówki przy Kasztanowej przyznaje, że część osób jest im już bardzo dobrze znana. Mówią do siebie po imieniu, sporo rozmawiają i znają swoje historie. Ale na Kasztanową trafiają ludzie z całej Polski, a czasami i zza granicy, zwłaszcza w sezonie turystycznym. Pracownicy zaznaczają, że każdemu z nich starają się pomóc.
– Zanim tu przyszedłem, myślałem, że trafiają tu osoby tylko z zaawansowaną chorobą alkoholową, ale szybko okazało się, że nie tylko. Trafiają tutaj też osoby nadużywające równolegle do alkoholu innych substancji psychoaktywnych czy leków – zwraca uwagę Ireneusz.
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku:
- Bieżące wypadki i utrudnienia w Kujawsko-Pomorskiem
- Gdzie dobrze zjeść w Toruniu i okolicach?
- Toruń Retro!
- Sport w Toruniu
Kierownictwo izby zaznacza, że przyjęte tu osoby nie zostają same ze swoimi problemami. – Przed opuszczeniem placówki nasza pani pedagog lub w razie jej nieobecności kierowniczka zmiany - depozytariuszka odbywa rozmowę motywującą z osobą opuszczającą izbę, podczas której podajemy możliwe rozwiązania problemu oraz kontakty, numery telefonów i adresy placówek zajmujących się terapią uzależnień – tłumaczy Robert Duchiński. – Są osoby, które chcą korzystać z pomocy i to robią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?