Tatuaż to nie bluzka czy sukienka

<!** Image 3 align=none alt="Image 215820" sub="Tatuaże i piercing są dziś bardzo modne wśród młodych ludzi. Cena kolorowego tatuażu (w zależności od wielkości i wzoru) wynosi od 100 do 500 zł
[Fot.: Jacek Smarz]">

Kolczyk w języku, wardze, brwi, tatuaż albo mocno kontrowersyjna fryzura – to kochają nastolatki. Nie we wszystkich gabinetach wymagana jest zgoda rodziców na tego rodzaju zabiegi.

Z naszą redakcją skontaktowała się bardzo zdenerwowana matka 15-latki. Pani Monika - bo tak ma na imię - po powrocie z pracy zastała swoją córkę dziwnie milczącą. Okazało się, że dziewczyna ma problemy z mówieniem, bo właśnie zrobiła sobie kolczyk na języku.

- Uważam to za okaleczenie. Córka nie jest pełnoletnia, a ja nie wyrażałam zgody na taki zabieg. Ona nie chce mi powiedzieć, w którym z gabinetów to zrobiła. Stanę na głowie i się dowiem, a potem wyciągnę konsekwencje - zapowiada matka.<!** reklama>

Pełna obaw pani Monika zabrała córkę do lekarza. Na szczęście okazało się, że piercing wykonano prawidłowo i dziewczyna będzie normalnie funkcjonować po zejściu opuchlizny i zagojeniu się rany. Wróci normalna mowa, będzie też mogła jeść i pić jak przedtem.

Przerażenie matki nie powinno dziwić nikogo, kto choć raz widział osobę świeżo po wykonaniu piercingu.

- Do mojej córki kilka dni temu przyszła koleżanka, która zrobiła sobie dwa kolczyki nad górną wargą. Wyglądała strasznie. Miała spuchniętą twarz i wargę wywiniętą do góry, nie mówiła wyraźnie - opowiada Czytelniczka.

Przypadek pani Moniki i jej 15-letniej córki zainspirował nas, by sprawdzić, jak do sprawy tatuaży, dziwnych fryzur czy piercingu w przypadku osób przed 18. rokiem życia podchodzą w toruńskich salonach. Odpowiedzi były bardzo różne, a z kategoryczną odmową spotkaliśmy się tylko raz.

- Tatuaż to nie bluzka czy sukienka, którą można zdjąć, kiedy się znudzi. On jest na całe życie więc musi być przemyślany. 15-latek ma zupełnie inne wyobrażenie o sobie niż osoba starsza o 10 lat. Co będzie, kiedy po osiągnięciu dorosłości tatuaż zacznie mu przeszkadzać - mówi pracownica jednego z toruńskich salonów.

Wiele gabinetów kosmetycznych od osób niepełnoletnich, chcących mieć kolczyki w różnych częściach ciała, wymaga pisemnej zgody rodziców. Wystarczy ją przynieść i pokazać. Inne są bardziej rygorystyczne - żądają, by prawny opiekun nastolatka podpisał zgodę na miejscu, przy pracowniku salonu. Dorosły usłyszy przy tym, z jakimi komplikacjami wiązać się może piercing.

- Wszystko zależy od uczciwości właściciela salonu kosmetycznego. Jeśli jest nastawiony wyłącznie na zysk, to nie będzie się przejmował takimi niuansami, jak zgoda i akceptacja rodziców - usłyszeliśmy w gabinecie na starówce.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Wiesławę Szatkowską, dyrektorkę toruńskiej Delegatury Inspekcji Handlowej. Ta rozumie obiekcje i zdenerwowanie pani Moniki, ale nie widzi większych szans na wyciągnięcie konsekwencji wobec właściciela salonu kosmetycznego.

- Polskie prawo daje ograniczoną zdolność do czynności prawnych już osobom, które ukończą 13 lat. Córka tej pani ma lat 15, więc teoretycznie nie musiała pytać rodziców o zgodę na przekłucie ciała - mówi Wiesława Szatkowska. - Oczywiście, zupełnie inną kwestią jest odpowiedzialność moralna za zabiegi wykonywane u tak młodych ludzi. Jednak z punktu widzenia przepisów trudno mieć pretensje do gabinetu.

Pani Monika jednak nie zamierza odpuścić. Chce przynajmniej powiedzieć kilka słów kosmetyczce, która wykonała zabieg jej córce. Będzie to możliwe tylko wtedy, gdy dziewczyna zdradzi adres salonu. Do tej pory 15-latka milczy jak grób.