To nie obietnica,ale realna pomoc

Na ile wielki jest to problem dla polskich rodzin, widać chociażby po ofercie banków, które mają specjalne propozycje pożyczek na skompletowanie szkolnej wyprawki. I wielu z tej komercyjnej „pomocy” korzysta, nie mając po prostu innego wyjścia.

O ludziach, którzy od lat dzierżą władzę w Polsce, można powiedzieć wiele złego. Szczególnie teraz, gdy nie cichnie szum wokół afery podsłuchowej, drożejących leków, braku zdecydowanej reakcji na lekarską deklarację wiary. Grzechy można wyliczać i wyliczać.

Nie można natomiast rządzącym odmówić tego, że chyba jako pierwsi na poważnie pochylili się nad polską rodziną. To obecna władza wydłużyła urlopy młodym matkom, sprawiła, że publiczne przedszkola stały się naprawdę tanie, a już we wrześniu dzieci rozpoczną naukę w klasach pierwszych, wyposażone w darmowe podręczniki. To wszystko są konkrety, za którymi idą realne oszczędności pieniędzy w rodzicielskich portfelach.

Sceptycy mówią, że darmowy elementarz jest niedopracowany, obawiają się, że nie dotrze do szkół na czas, krytykują sposoby jego dystrybucji. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się wkrótce. Dziś pewne jest jedno: rodzice pierwszoklasistów zaoszczędzą co najmniej 250 zł, bo mniej więcej tyle kosztuje komplet podręczników dla dziecka zaczynającego w edukację.