Toruń opanowała nowa forma interaktywnej rozrywki

Moda na nowy rodzaj interaktywnej zabawy przywędrowała z Japonii. Najpierw zafascynowali się nią Amerykanie, a później popularność zdobyła w Europie. Przede wszystkim na Węgrzech. Jej zasady są niezwykle proste. Grupa od dwóch do pięciu osób zamykana jest w pokoju. Celem gry jest znalezienie klucza do drzwi, który pozwoli im wydostać się z pomieszczenia przed upływem określonego czasu. Aby to zrobić, uczestnicy muszą rozwiązywać różne zagadki. I to zarówno logiczne, jak i zręcznościowe.
[break]
- Muszą się przy tym wykazać sporym sprytem i dedukcją - mówi Katarzyna Misiak, która przy ul. Piekary 11/16 prowadzi „Open The Door - Escape Game”, najmłodsze, ale największe tego typu miejsca rozrywki w Toruniu. Największe, ponieważ oferuje chętnym aż trzy pomieszczenia do eksploracji: Pokój Zaginionej Dziewczynki, Pokój Szalonego Naukowca i Pokój Ekscentrycznego Podróżnika. Na początku zabawy zawsze każdy z uczestników zapoznaje się z wprowadzającą w klimat danego pokoju historią.
Organizatorzy zadbali nie tylko o to, aby ułatwić uczestnikom zabawę, ale również by utrudnić rozwiązanie zadań. - Niektóre zagadki są ze sobą połączone, inne nie. Jest również kilkanaście zmyłek - opowiada Katarzyna Misiak. - Gdy pojawia się problem, można skorzystać z podpowiedzi. Trudność polega na tym, że każde zadanie trzeba rozwiązywać pod presją czasu i z towarzyszącymi grze emocjami. Chętnych nie brakuje. Przychodzą do nas grupy przyjaciół, rodzice z dziećmi, uczestnicy urodzin, a także wieczorów kawalerskich.
„Open The Door - Escape Game” nie jest jedynym miejscem w Toruniu oferującym ten rodzaj interaktywnej rozrywki. Przy ul. Szczytnej 14 mieści się „Spaced Out - Escape Room”. Możemy przekroczyć tam próg Pokoju Astronoma, który postanowił zabezpieczyć się przed intruzami, zamieniając pomieszczenie w pułapkę. - Nie wszystkim udaje się wyjść z pokoju, ale po zakończeniu zabawy każdego oczywiście wypuszczamy - opowiada prowadząca „Spaced Out - Escape Room” Magda Gasewicz
Na pomysł otwarcie takiego miejsca wpadła z mężem. - Pierwszy raz na taką formę rozrywki natknęliśmy się podczas wycieczki do Budapesztu - opowiada - Każdy, kto słyszy, że zostanie zamknięty w pokoju, chce tego spróbować. Tym bardziej, że tak naprawdę do końca nie wie, czego może się w nim spodziewać. Taki dreszczyk adrenaliny to alternatywa dla wycieczki do muzeum lub partii minigolfa.