Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Toruń. Sąd: przedszkolanka niewinna! "Nie znęcała się nad dziećmi z autyzmem". Prokuratura apeluje

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Młoda przedszkolanka Agnieszka P. z Torunia miała znęcać się nad autystycznymi dziećmi. Po 5 latach procesu sąd wydał wyrok w tej sprawie: uniewinnił kobietę. Ustalił, że były błędy w terapii, ale nie przemoc. Już wiadomo jednak, że to sprawy nie kończy, bo apelację wniosła prokuratura.

Smaki Kujaw i Pomorza - sezon 4 odcinek 12

od 16 lat

To była sprawa głośna w całym kraju. Młoda przedszkolanka Agnieszka P. prowadziła prywatny punkt przedszkolny dla dzieci z autyzmem "Zrozumieć niepojęte" przy ul. Filtrowej 23 w Toruniu. Punkt po kilku miesiącach został zamknięty w atmosferze skandalu. Rodzice zarzucali Agnieszce P., że dręczyła ich dzieci, a Urząd Miasta Torunia - że wyłudziła 43 tys. zł dotacji.

Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód oskarżyła przedszkolankę o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dziećmi oraz przekręty z dotacją. Proces Agnieszki P. trwał ponad 5 lat. Wreszcie Sąd Rejonowy w Toruniu ogłosił wyrok. Uniewinnił kobietę od najpoważniejszych zarzutów.

- Wielka ulga i satysfakcja. Cała sprawa trwała jednak tak długo i wiązała się z takimi przeżyciami dla mojej klientki, że musiała wyprowadzić się z Torunia. Wierzę, że mimo wniesionych apelacji, w drugiej instancji zostanie on podtrzymany - mówi adwokat Weronika Król-Dybowska, obrońca przedszkolanki.

Polecamy

Co działo się w przedszkolu przy ul. Filtrowej w Toruniu? Były błędy w terapii, ale nie przemoc - według sądu

Rzekomy "horror w przedszkolu" miał trwać przy ul. Flirtowej 23 w Toruniu przez kilka miesięcy 2016 roku. To wtedy młodziutka Agnieszka P. prowadziła to prywatne przedszkole, z metodami terapeutycznymi adresowanymi do dzieci z autyzmem.

Według relacji rodziców oraz ustaleń prokuratury, Agnieszka P. miała nie tylko psychicznie znęcać się nad podopiecznymi, ale i stosować przemoc. W akcie oskarżenia podano, że znęcała się nad 9 dzieci: Tristanem, Mikołajem, Marcinem, Wiktorem, Jakubem, Antonim i dwoma chłopcami o imieniu Oliver. Podczas zajęć miała te dzieci m.in. szarpać za włosy, ściskać za nadgarstki, podnosić do góry i potrząsać nimi, siłą zmuszać do uległości.

W lutym 2017 roku mająca wówczas 28 lat Agnieszka P. pierwszy raz stanęła przed sądem. Potem drobna blondynka odwiedzała gmach przy ul. Piekary w Toruniu jeszcze wiele, wiele razy. Sędzia Tomasz Żuchowski w trakcie kilkuletniego procesu przesłuchał licznych świadków i analizował opinie ekspertów.

To, co działo się na sali sądowej, "Nowości" relacjonowały systematycznie. Emocji w sądzie nie brakowało, szczególnie przy okazji składania zeznań przez rodziców oraz byłych pracowników punktu przedszkolnego. Niejednokrotnie ciężko je było opanować także samej Agnieszce P. Ta młoda kobieta po jakimś czasie od startu procesu opuściła Toruń. "Była spalona" - tak to określano.

Po ponad 5 latach procesu Sąd Rejonowy w Toruniu niedawno ogłosił wyrok. Co najważniejsze, uniewinnił Agnieszkę P. całkowicie od zarzutu znęcania się nad dziećmi. Ustalił, że - owszem - niektóre dzieci mogły doznać przy ul. Filtrowej przykrości czy krzywdy wskutek błędów w terapii, ale trudno tu mówić o tym, by padły ofiarą przemocy.

"Nie ulega wątpliwości, iż zachowanie Oliviera (tu: nazwisko, przyp. red.) na skutek wdrożonej przez oskarżoną terapii uległo pogorszeniu ze względu na błędny sposób jej prowadzenia. Wynika to z opinii sporządzonej przez aktualnie z nim współpracujących terapeutów. Brak jest jednak informacji, iż oskarżona stosowała przemoc wobec chłopca, a jego matka nie była świadkiem takich zachowań i nie opisuje również żadnych obrażeń, których miałby doznać jej syn. Matka Oliviera w tym zakresie bazuje jedynie na zeznaniach osoby skonfliktowanej z Agnieszką P." - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Polecamy

Sąd: nie był żadnych bezpośrednich świadków, a dzieci z autyzmem dokonują samouszkodzeń ciała

Sędzia Tomasz Żuchowski ustalił w toku procesu, że nie było bezpośrednich świadków rzekomego stosowania przemocy przez Agnieszkę P. wobec dzieci. Uzasadniając wyrok zwrócił uwagę na specyfikę zachowań dzieci z autyzmem.

"Powszechnie wiadomo, że charakterystycznymi cechami dzieci w spektrum autyzmu jest nadpobudliwość i nadaktywność. Nie można wykluczyć, że dzieci cierpiące na autyzm dokonują uszkodzeń ciała samodzielnie. (...) Sama zmiana zachowania dzieci na bardziej agresywne, przy zdiagnozowanym autyzmie, nie może być przesłanką do uznania, że takie dzieci były ofiarami znęcania się nad nimi" - czytamy w uzasadnieniu orzeczenia.

Według ustaleń sądu, jest prawdopodobnym, że w przedszkolu "Zrozumieć niepojęte" przy ul. Filtrowej w Toruniu nie potrafiono dopasować metod terapii do potrzeb poszczególnych dzieci. Trudnością w dotarciu do prawdy tutaj był też fakt, że dzieci z autyzmem - z racji ich schorzenia - sąd nie mógł przesłuchać. Wobec braku świadków przemocy jednak i dowodów, które wskazywałyby, że jakieś fizyczne ślady są jej skutkiem, Sad Rejonowy w Toruniu winy Agnieszki P. się nie dopatrzył.

-Zdaniem sądu, błędy oskarżonej w kierowaniu placówką czy dobieraniu terapii były mylnie postrzegane jako znęcanie się nad dziećmi przez rodziców tych podopiecznych, którzy popadli w konflikt z oskarżoną - podsumował sędzia Tomasz Żuchowski.

A jak było z miejską dotacją? Sąd uznał, że przedszkolanka nie wyłudziła 43 tys. zł, ale skłamała we wniosku

Agnieszka P. przed sądem odpowiadała nie tylko za znęcanie się, ale i przekręty z dotacją na przedszkole. Prokuratura oskarżyła ją w tej materii o dwa przestępstwa: przywłaszczenia sobie 43 tys. zł dotacji z Urzędu Miasta Torunia oraz przedstawienia magistratowi kłamliwej informacji co do liczby dzieci.

W pierwszym przypadku chodziło o to, że Agnieszka P. nie zwróciła urzędowi 43 tys. zł dotacji na dzieci z autyzmem mimo tego, że stwierdzono nieprawidłowości w wydatkowaniu pieniędzy i zobowiązano kobietę do ich zwrotu. Od tego zarzutu sąd teraz Agnieszkę P. uniewinnił. Był to m.in. wynik tego, jak skończyło się postępowanie administracyjne w tej sprawie.

W drugim przypadku natomiast rzecz szła o to, iż Agnieszka P. w lipcu 2016 roku wykazała na piśmie, że ma w przedszkolu wychowanków, podczas gdy dzieci i personelu w zamkniętym punkcie przy ul. Filtrowej 23 już nie było. Tutaj sąd uznał winę kobiety i wymierzył jej karę 7 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata próby.
Polecamy nasze grupy na Facebooku:

To jeszcze nie finał tej sprawy! Apeluje prokuratura i drugi obrońca Agnieszki P.

Już wiadomo, że wyrok Sądu Rejonowego w Toruniu sprawy nie kończy. Nie zgodziła się z nim Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód i wniosła apelację.

Zmiany orzeczenia domaga się też drugi obrońca Agnieszki P., który reprezentował ją w wątku dotyczącym urzędowej dotacji. Warszawska kancelaria również odwołała się od wyroku, bo nie zgadza się z uznaniem winy swojej klientki co do złożenie kłamliwego oświadczenia urzędnikom. Tłumaczy, że w lipcu 2016 Agnieszka P. miała jeszcze ważne umowy zawarte z rodzicami i urzędem; liczyła na ponowne otwarcie przedszkola po zażegnaniu kryzysu.

Obie apelacje zostały już przyjęte i przekazane do Sądu Okręgowego w Toruniu. Do sprawy zatem będziemy wracali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska