Zobacz wideo: Pandemia przybiera na sile. Coraz więcej zgonów chorych na COVID-19
TW "Paweł" w aktach bezpieki
Jaka jest prawda o przeszłości Piotra L. z Torunia? Sprawa z roku na rok robi się coraz bardziej skomplikowana. Kilka lat temu prokuratura Instytutu Pamięci Narodowej oskarżyła mężczyznę o to, że skłamał składając oświadczenie lustracyjne, bo zataił swoją współpracę z esbecja jako TW "Paweł". Miało mieć to miejsce w czerwcu 2011 roku, gdy obejmował funkcję członka rady nadzorczej miejskiej spółki "Urbitor" w Toruniu.
Warto przeczytać
Pierwszy proces Piotra L. zakończył się w październiku 2019 roku oczyszczeniem go z zarzutów. Prokuratura IPN odwołała się jednak do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, a ten polecił Sądowi Okręgowemu w Toruniu sprawę rozpatrzeć ponownie. Drugi proces właśnie się zakończył. Tym razem Piotr L. uznany został za winnego. Ale i od tego wyroku przysługuje mu prawo do apelacji, więc sprawy to nie kończy.
Co ma szynka do esbecji? Wersja historii według Piotra L.
Piotr L. po zmianie ustroju zdobył stosowne uprawnienia i był członkiem rad nadzorczych. Był m.in. w radzie SKOK-u im. Adamskiego w Toruniu oraz w radach miejskich spółek: Urbitora, Toruńskiego Funduszu Poręczeń Kredytowych i Hokejowej Spółki Akcyjnej (HSA).
Prokuratura IPN dowodzi, że jako członek rady nadzorczej miejskiej spółki Urbitor (w 2011 r.) złożył nieprawdziwe oświadczenie lustracyjne. Ukrył, że jako TW „Paweł” współpracował z bezpieką.
- W czasach PRL-u byłem wicedyrektorem „Agrochłodu” w Toruniu. Ta wielka chłodnia była korytem dla ludzi władzy. Tu były mięsa, szynki i inne cenne produkty. Dyrektor scedował na mnie rozmowy z różnymi „smutnymi panami” i funkcjonariuszami od przestępczości gospodarczej. Rozmawiałem, ale żadnej deklaracji o współpracy nie podpisałem. Na nikogo nie donosiłem - mówił „Nowościom” Piotr L., dziś 77-latek.
Sam fakt oskarżenia go o zatajenie współpracy był dla mężczyzny prawdziwym szokiem. - Niczego nie podpisywałem, więc żadnej deklaracji ode mnie nie mają. Niczego nie brałem, więc i niczego nie kwitowałem. Od prokuratora IPN dowiedziałem się, że ta rzekomo moja teczka spaliła się. Mają za to emerytowanych funkcjonariuszy SB, którzy podobno mnie zwerbowali i prowadzili. Jeśli to zrobili, to działo się to bez mojej wiedzy i zgody - podkreślał w rozmowie z „Nowościami” Piotr L. przed startem pierwszego procesu.
Drugi wyrok: winny kłamstwa lustracyjnego. A jakie konsekwencje?
W drugim procesie Sąd Okręgowy w Toruniu uznał Piotra L. jednak za winnego złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego. Tym razem zgromadzone i przedstawione przez prokuraturę dowody przekonały Temidę do takiego orzeczenia. Konsekwencje? Utrata prawa wybieralności w wyborach (Od Europarlamentu po samorządowe) na okres 5 lat oraz zakaz pełnienia funkcji publicznych przez 5 lat.
Polecamy
O pisemne uzasadnienie tego wyroku wystąpili już i otrzymali je: Piotr L., jego obrońca adwokat Marek Poksiński oraz Prokuratura IPN. Można spodziewać się apelacji. Cała sprawa zatem potrwać może jeszcze przynajmniej rok-dwa.
Do tematu będziemy wracali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?