MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Walczy o zdrowie i osiąga każdy swój cel. Historia Sylwii Ciesielskiej, która zaraża motywacją i uśmiechem

Na zdjęciu Sylwia Ciesielska z rehabilitantką.(publikacja za zgodą)
Na zdjęciu Sylwia Ciesielska z rehabilitantką.(publikacja za zgodą) Sylwia Ciesielska
Pierwszym, co dostrzega się podczas poznania Sylwii Ciesielskiej, jest uśmiech. Mimo swojej niepełnosprawności w życiu widzi same pozytywy, a dzięki stawianiu sobie małych celów osiąga wielkie efekty. W rozmowie z Nowościami podzieliła się swoją historią i opowiedziała o tym, jak to jest być „fittnesiarą o kulach”.

Bolało strasznie, ale było warto

Urodziła się jako wcześniak z zamartwicą. Odklejające się łożysko doprowadziło do niedotlenienia mózgu i jego konkretnych uszkodzeń. Już jako noworodek miała wiele neurologicznych objawów, takich jak odruch Babińskiego. Dopiero w wieku trzech lat stwierdzono mózgowe porażenie dziecięce, czyli grupę różnorodnych chorób, których wspólną cechą są zaburzenia dotyczące poruszania się.

– Podstawą leczenia jest systematyczna rehabilitacja – mówi w rozmowie z Nowościami Sylwia Ciesielska. – Moim podstawowym problemem jest brak pełnej równowagi i władzy w nogach – dodaje. – Kiedy ćwiczenia pod okiem toruńskich rehabilitantów przestały przynosić efekty, zdecydowałam się na leczenie operacyjne – opowiada.

Łącznie przeszła 6 zabiegów, podczas których zmieniano jej ustawienie stóp, długość kości czy usuwano przykurcze mięśni.
– Brzmi strasznie i bolało strasznie, ale było warto! – wyznaje Sylwia.
Dzięki zabiegom dziś ma zdecydowanie lepszą stabilizację ciała, więcej kontroli nad ruchem i lepszą postawę.

Polecamy

Odwaga, upór i samodyscyplina

Spytana o to, komu i czemu zawdzięcza swój sukces, od razu odpowiada, że swojej odwadze, uporowi i samodyscyplinie. Jednak to nie wszystko – rodzina odegrała w nim równie dużą rolę. Nie było jej łatwo. Zaakceptowanie faktu o swojej niepełnosprawności przychodziło z trudem, zwłaszcza gdy w dziecięcych latach wiązało się z wieloma ograniczeniami i niezrozumieniem, nierzadko też ze strony społeczeństwa.

– To rodzeństwo pomagało mi oswajać się z niepełnosprawnością – przyznaje Sylwia. – To oni włączali mnie do zabaw, swoich środowisk, bronili przed złośliwościami ze strony rówieśników – dodaje z uśmiechem. – Nie pozwolili mi się poddać w momentach zwątpienia lub bezsilności.

Udało jej się ukończyć szkołę średnią, zdać maturę i zdobyć wykształcenie wyższe na toruńskim uniwersytecie. Z pomocą Fundacji Aktywizacja z oddziałem w Bydgoszczy znalazła pracę jako copywriterka w jednej z toruńskich firm.

– Przez 30 lat swojego życia dowiedziałam się, że ciało naznaczone bliznami nie określa mnie jako człowieka – mówi dumnie Sylwia. – Niepełnosprawność ukształtowała mnie na silną osobę.

Małe kroki, wielkie postępy

– Każdy komentarz, rozmowa czy zdarzenie budowały moje poczucie wartości i miłość do samej siebie – przyznaje w rozmowie. – Dziś wiem, że nawet z niepełnosprawnością mogę być szczęśliwa, kochana i atrakcyjna – dodaje.

Do działania motywują ją nie tylko uznanie innych czy własne postępy, ale i napotykane przeszkody. Chęć rozwoju i niezależności towarzyszy jej od zawsze, bo jak sama mówi, miała 2 wyjścia – albo poddać się i narzekać, albo walczyć o siebie.
– Wybrałam oczywiście drugi wariant – wyznaje. – Bo chcę żyć jak każdy – robić to, na co mam ochotę bez angażowania innych osób.
Dla osób w pełni sprawnych ugotowanie obiadu czy przyniesienie kubka z gorącą kawą jest całkowicie normalne, robią to codziennie – dla Sylwii jest to cel, który zamierza osiągnąć w najbliższym czasie. Każdego dnia, za sprawą systematycznych ćwiczeń pod okiem rehabilitantki i trenerki personalnej odkrywa w sobie nowe umiejętności i obserwuje, jak jej ciało staje się silniejsze.

Polecamy

Codzienna rehabilitacja

– Ćwiczę regularnie zarówno w specjalistycznych placówkach, jak i w domu – opowiada Sylwia. – W Prywatnym Gabinecie Masażu i Rehabilitacji „Rehabilis" w Kowalewie Pomorskim pracuję głównie nad równowagą i stabilizacją ciała. W Studio Treningu Personalnego Wiolety Matczak również w Kowalewie wykonuję treningi mięśni głębokich z wykorzystaniem ciężaru ciała, taśm oporowych czy piłki – wyznaje Sylwia.

Na tym jednak się nie kończy. W domu przychodzi czas na powtórzenie ćwiczeń oraz jazdę na rowerze magnetycznym. Ponadto spaceruje, bo w jej schorzeniu ważne jest to, by codziennie mieć aktywność fizyczną. Podczas zimowych dni jest to jednak znacznie trudniejsze, bo grube warstwy śniegu i lodu często nie pozwalają jej wyjść z domu. Na co dzień musi pokonywać wiele barier, np. podczas wejścia do pociągu czy tramwaju lub nawet przechodząc po dziurawym chodniku.

Fittnesiara o kulach

Za namową przyjaciół w ostatnim czasie stworzyła konto na Instagramie (fitnesiaraokulach), gdzie dzieli się swoimi postępami w rehabilitacji. Zamieszcza tam zdjęcia i krótkie nagrania obrazujące jej wysiłek, który przekłada się na małe i wielkie sukcesy.

– Celem mojego Instagrama jest motywowanie ludzi do walki o siebie i swoje marzenia – wyznaje. – Chcę przekonać ludzi, że nawet z niepełnosprawnością można mieć wyrzeźbione ciało.

Największym celem Sylwii jest samodzielne chodzenie oraz odstawienie kul, za pomocą których porusza się na co dzień. Da jej to możliwość nie tylko swobodnego przenoszenia różnych przedmiotów czy ściskania siostrzeńców, ale i poczuje ulgę w bólu. Wieloletnie poruszanie się w taki sposób doprowadza do skrzywienia kręgosłupa, nadmiernych napięć mięśniowych w okolicach klatki piersiowej i ramion.

– W konsekwencji często czuję ból i dyskomfort przy oddychaniu – dodaje Sylwia.

Młoda kobieta od kilku lat jest podopieczną Fundacji Osób Niepełnosprawnych „Słoneczko”. Zachęca do oddania 1,5% podatku na jej subkonto. Wspomoże to dalszą rehabilitację i spełnienie największego marzenia – pełnej sprawności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nagroda Nobla w dziedzinie medycyny przyznana

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska