MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wojownik Gollob idzie na szczyt

Małgorzata Pieczyńska
Małgorzata Pieczyńska
„Chciałbym pokazać się w światowej elicie. Ósme miejsce w ubiegłorocznym cyklu Grand Prix nie do końca mnie satysfakcjonowało, Marzy mi się medal indywidualnych mistrzostw świata. Najlepiej, żeby był złoty.”

„Chciałbym pokazać się w światowej elicie. Ósme miejsce w ubiegłorocznym cyklu Grand Prix nie do końca mnie satysfakcjonowało, Marzy mi się medal indywidualnych mistrzostw świata. Najlepiej, żeby był złoty.”

Rozmowa z TOMASZEM GOLLOBEM, żużlowcem Unii Tarnów.

Czy zgadzasz się z opinią, że współczesny sport, a w szczególności żużel, ma coraz więcej wspólnego z biznesem?

<!** Image 2 align=right alt="Image 48802" sub="Tomasz Gollob: - Powrót do play off czy wprowadzenie „złotej rezerwy taktycznej” to dobre pomysły. Kibiców te zmiany z pewnością ucieszą.">Tak jest na całym świecie. Dotyczy to nie tylko żużla, także wielu innych dyscyplin, np. piłki nożnej czy wyścigów Formuły 1. Dziś, przy wyborze klubów, zawodnicy nie mogą już kierować się wyłącznie sentymentami. Robiłem to przez wiele lat, ale tak dłużej się nie da. Chcę walczyć o jak najwyższe cele, dlatego muszę inwestować w siebie i sprzęt. Finanse na sezon staram się zabezpieczyć jak najwcześniej, bo koszty są duże. Budżet to indywidualna sprawa każdego zawodnika. W sezonie nie ma już czasu na pozyskiwanie sponsorów, wtedy trzeba wydawać pieniądze.

W Polsce wciąż jesteś zawodnikiem numer jeden. Nazwisko Gollob to znana marka. Żużlowiec tej klasy łatwo chyba zjednuje sobie sponsorów.

Ciężko pracowałem na mój wizerunek. Mam kilku sprawdzonych przyjaciół, na których wsparcie mogę liczyć. Ale nic nie ma za darmo. Nie jest tak, że darczyńcy pchają się do mnie drzwiami i oknami. Owszem, nie narzekam na propozycje współpracy, lecz sam też muszę dać coś z siebie i zadbać o własne interesy. Dlatego podejmuję rozmowy, negocjuję. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, po prostu, takie mamy czasy.

W nowym sezonie udziałowcy Ekstraligi Żużlowej zapowiadają zmiany, które mają uatrakcyjnić rozgrywki i sprawić, że żużel będzie profesjonalny. Czy twoim zdaniem będą one korzystne?

Powrót do play off czy wprowadzenie „złotej rezerwy taktycznej” to dobre pomysły. Teraz szansę walki o medale będzie miało sześć drużyn. Rywalizacja stanie się ciekawsza, bo nawet zespół, który na początku sezonu nie będzie radził sobie najlepiej, może ostatecznie liczyć się w walce o medale. Kibiców te zmiany z pewnością ucieszą. W tym sezonie liga będzie dość wyrównana. Oczywiście, mam także swoich faworytów. Należą do nich zespoły z Leszna, Torunia, Wrocławia, Częstochowy i Tarnowa.

Pod lupą znajdą się także sędziowie, którzy zostaną starannie wyselekcjonowani z ośmioosobowej grupy. Większej kontroli będą także podlegać finanse klubów.

Nie chciałbym oceniać dotychczasowej pracy sędziów. Mówić, kto jest lepszy, kto gorszy. Myślę, że dzięki tym zmianom unikniemy kontrowersyjnych decyzji arbitrów i zaoszczędzimy sobie nerwów na torze. Większa kontrola nad finansami klubów, limity wydatków na drużynę i przejrzyste budżety to także dobre pomysły. W przeszłości zdarzało się bowiem, że niektórzy działacze nie do końca wywiązywali się z obietnic wobec zawodników. Mam nadzieję, że teraz będzie inaczej.

No właśnie. Czy prawdą jest, że Unia Tarnów ma wobec ciebie zaległości finansowe?

Nie wiem, skąd biorą się takie plotki. Wszystko jest w porządku. Gdyby tak nie było, nie zdecydowałbym się przedłużyć kontraktu na kolejny sezon. Ścigam się tam, gdzie jestem szanowany.

Kibice odliczają dni do rozpoczęcia rozgrywek, a zawodnicy sprawdzają sprzęt. Na bydgoskim torze testowałeś już dwa motocykle. Jesteś dobrze przygotowany do sezonu?

<!** reklama left>Ja także mam już głód żużla. Dysponuję sprzętem wysokiej klasy i dlatego z optymizmem patrzę w przyszłość. Cieszę się, że mogłem trenować w Bydgoszczy, bo zdarzyło się to po raz pierwszy od chwili, gdy przeszedłem do Unii. Nareszcie jest normalnie. Panuje atmosfera życzliwości i zrozumienia, a to najważniejsze. W tym roku mam ambitne plany. Chciałbym pokazać się w światowej elicie. Zawsze zawieszałem sobie wysoko poprzeczkę i tym razem jest podobnie. Ósme miejsce w ubiegłorocznym cyklu Grand Prix nie do końca mnie satysfakcjonowało, dlatego zamierzam być na torze jeszcze bardziej aktywny. Marzy mi się medal indywidualnych mistrzostw świata. Najlepiej, żeby był złoty. W 1999 r. miałem go na wyciągnięcie ręki, lecz wypadek na torze pokrzyżował mi plany. W kolejnym sezonie przytrafiła mi się kontuzja i złoto znów uciekło. Ale to już historia. Nigdy się nie poddaję. Mam duszę wojownika. W tym sezonie, oprócz Grand Prix i ligi polskiej, planuję także starty w lidze szwedzkiej. Liczę, że będę mocnym punktem drużyny Västervik.

Masz świadomość, że od zawodnika twojej klasy wymaga się znacznie więcej niż od innych.

Oczywiście, że tak. W każdej drużynie lider musi brać na swoje barki odpowiedzialność za wynik. Robię to od kilkunastu lat. Przeważnie nie zawodzę, lecz jeśli coś jest niemożliwe, to po prostu jest niemożliwe. Jestem tylko człowiekiem, a sport jest nieprzewidywalny. Adam Małysz też jest najlepszym polskim skoczkiem narciarskim, jakiego mieliśmy w ostatnich latach, ale start w Oslo Holmenkollen mu nie wyszedł. To jednak nie powód do narzekań. Podobnie było z Robertem Kubicą, który miał pecha podczas zawodów w Australii. Takie sytuacje zdarzają się w sporcie. Nie mam żalu, gdy ktoś mnie krytykuje. Czasem tylko irytuje mnie ludzka głupota.

Już niebawem, 1 kwietnia w Bydgoszczy odbędzie się Kryterium Asów. Dlaczego zabraknie cię na starcie?

Nie ma w tym żadnej złośliwości z mojej strony. Jestem profesjonalistą i muszę podporządkować się planom mojej drużyny, która w tym terminie ma sparing. Ostatnio, ze względu na pogodę, nie mieliśmy zbyt wielu okazji do wspólnych treningów, a przecież musimy jak najlepiej przygotować się do sezonu.

Czy jest szansa, że w przyszłości będziesz się jeszcze ścigał w barwach bydgoskiej drużyny?

Nie wykluczam. Mam wielki sentyment do Bydgoszczy. Utożsamiam się z tym klubem i miastem. Jestem przecież człowiekiem stąd. Kibice także dają mi wiele dowodów sympatii. To dla mnie ważne, bo przecież dla nich startuję.

Podczas zawodów w parkingu żużlowcy zazwyczaj koncentrują się przed startem, ty krzątasz się przy motocyklach.

Mam dobrych mechaników. Ale już taki jestem, że lubię wszystkiego sam dopilnować.

Przywiązujesz wagę do medali czy pucharów?

Wszystkie są dla mnie cenne. Mam ich mnóstwo. Przechowuję je w domu na honorowym miejscu.

Myślałeś o zakończeniu kariery?

Mam dopiero 35 lat! To najlepszy wiek dla żużlowca. Zamierzam ścigać się jeszcze kilka, a nawet kilkanaście lat. Dopiero teraz jestem wytrawnym zawodnikiem.

Wyjazdy na mecze i turnieje pochłaniają mnóstwo czasu. W sezonie jesteś gościem w domu. Rodzina nie narzeka?

Moja 9-letnia córka Wiktoria coraz częściej domaga się obecności ojca. Czasem trudno jej wytłumaczyć, że tata jedzie do pracy. Oczywiście, staram się poświęcić jej każdą wolną chwilę, ale nie zawsze się udaje. Rodzina jest dla mnie jednak najważniejsza. Gdy wyjeżdżam na zawody, jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym. Wiem, że żona i córka mocno ściskają za mnie kciuki i są moimi najwierniejszymi kibicami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska